Widzowie pokochali ją za role w serialach „Alternatywy 4” i „Zmiennicy”. Co dzisiaj słychać u Krystyny Tkacz?
Aktorka obchodzi dziś urodziny
- Apolonia Podstawka
Widzowie pokochali ją za rolę rezolutnej Kotkowej w „Alternatywy 4” i zazdrosnej żony w serialu „Zmiennicy” Stanisława Barei. A po latach Krystyna Tkacz ich serca podbiła jako salowa Jadzia w „Drugiej szansie”. Od lat jest sama, ale nie samotna. W miłości nie miała szczęścia. Jej jedyne małżeństwo z aktorem i reżyserem Grzegorzem Warchołem nie przetrwało próby czasu. Ale ona jest szczęśliwa. Zawsze podążała własną ścieżką. Podkreśla, że niczego w życiu nie żałuje, wszystko czegoś ją uczyło. Jak ułożyło się życie Krystyna Tkacz, co dzisiaj u niej słychać? Z okazji urodzin aktorki, przypominamy jej niezwykłe losy.
Krystyna Tkacz: chrypki nabawiła się w dzieciństwie
Krystyna Tkacz urodziła się 19 marca 1947 roku we Wrocławiu. Jej rodzice mieli restaurację „Warszawianka”, to wspomnienia z wczesnego dzieciństwa aktorki: bufet, stoliki, fortepian. Niestety, jej mama zmarła, gdy Krystyna Tkacz miała dwa i pół roku. Spodziewała się dziecka, wszyscy czekali na urodziny chłopca, ale poród zakończył się tragedią. Ojciec małej Krysi starał się zastąpić jej rodzinę, ale sam zachorował na gruźlicę, wymykał się ze szpitala, by zobaczyć córkę. Gdy zmarł, Krysię zawieziono na jakiś czas do prewentorium - ze względu na to, że miała styczność z zakaźną chorobą. Okropnie się tam czuła, krzyczała, aż pielęgniarki dziwiły się, ile tak można krzyczeć. To tam nabawiła się charakterystycznej głosowej chrypki, która po latach stała się jednym z jej znaków firmowych.
Dziewczynkę wzięli pod opiekę babcia, ciocia i wujek. Wychowywała się w dużej rodzinie, ale i tak koleżanki mówiły o niej – ta sierotka. Bo po wszystkie dzieci przychodzili rodzice, a ona wracała do domu sama. „Jako dziecko absolutnie nie byłam pogodzona ze śmiercią rodziców. To było moje życie wewnętrzne, bo na zewnątrz byłam duszą towarzystwa. Szybko odkryłam, że ludzie nie lubią, jak się okazuje smutek”, mówiła w jednej z rozmów. Po latach potrafiła docenić to, że jako „sierotka z Psiego pola” (dzielnica Wrocławia), tyle osiągnęła i że wszystko zawdzięcza sobie.
Czytaj także: Słynna tancerka i wybitny pianista – Krystyna Mazurówna i Wacław Kisielewski wydawali się idealną parą. Ale to były pozory...
Krystyna Tkacz: jak została aktorką?
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jej artystyczne losy, gdyby dwa razy nie pomogli jej obcy ludzie. Po raz pierwszy zdarzyło się to jeszcze w przedszkolu. Jedna z pań zauważyła, że Krystyna ma piękne ręce, długie, smukłe palce. Jak pianistka. Sama posyłała córkę na lekcję muzyki, postanowiła wyprawić z nią Krystynę. Okazało się, że przyszła aktorka jest niezwykle uzdolniona. Docenili to też jej dziadkowie, kupili pianino, by mogła ćwiczyć w domu. I posłali ją do słynnej szkoły muzycznej im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu, zwanej kuźnią talentów. Była dumna, bo inne dzieci chodziły do zwykłych szkół, a ona do jedynej w swoim rodzaju, elitarnej szkoły przy Operze Wrocławskiej. Szkoła muzyczna obudziła w niej aktorskie umiejętności, recytowała wiersze, tańczyła. Kiedyś dyrektor powiedział jej: „Tkaczówna, masz głos jak damski Armstrong. Ale kiedy mówisz na akademiach, to robisz wrażenie”. Krystyna dostała skrzydeł, zapisała się na kółko recytatorskie, na balet. Babcia nawet o tym nie wiedziała, że jej wnuczka skończyła też szkołę baletową.
Nasza Krysia, nasza artystka
Ale egzamin do szkoły aktorskiej to był kubeł zimnej wody. Krystyna Tkacz zdawała do Warszawy, nie dostała się. Profesorowie stwierdzili: „brak głosu, organiczna wada wymowy”. Aż trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę, że to jedna z najlepiej śpiewających polskich aktorek. Ale głos, który świetnie objawił się w piosence, w recytacji nie brzmiał. To był cios, wróciła do Wrocławia załamana, nie wiedziała, co ma ze sobą robić w życiu. Zatrudniła się jako spedytorka w PKS-ie.
Ale wtedy pomogły jej sąsiadki, oburzone, że „nasza Krysia, nasza artystka” nie została przyjęta do szkoły teatralnej. Któraś z nich znała młodą aktorkę Elżbietą Karkoszkę (potem gwiazdę Teatru Starego w Krakowie). To ona pomogła Krystynie Tkacz przygotować się do egzaminu, i w następnym rok wszystko poszło dobrze. Jednak i tak musiała przynosić zaświadczenia lekarskie, że z jej głosem jest wszystko w porządku. Udowodniła to zresztą, zdobywając trzecie miejsce na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, w 1973 roku (wygrała wtedy Krystyna Prońko).
Zobacz też: Kim była Gabriela Obremba, pierwsza żona Andrzeja Wajdy? Zakochała się w nim bez pamięci
Po latach sama została profesorem Akademii Teatralnej w Warszawie. Jak wspominała Zofia Zborowska, była „cholernie wymagająca, ale też potrafiła swoich studentów »zmobilizować«". Sama Krystyna Tkacz pytana, czy zależało jej na popularności, tłumaczyła: „Moje pokolenie dążyło do tego, żeby jak najwięcej grać, tworzyć, spotykać się z wybitnymi reżyserami. Mieliśmy świadomość, że nieustannie trzeba pracować nad głosem, dykcją, ciałem, rozwojem duchowym, intelektualnym, warsztatowym itd. W Polsce były wybitne aktorki, cenione za swój dorobek artystyczny, talent, warsztat. Uznanie można było zdobyć tylko wtedy, gdy było się mistrzem w swoim zawodzie”.
Krystyna Tkacz i Grzegorz Warchoł: historia miłości
W życiu Krystyny Tkacz ważne były trzy miasta. Wrocław kojarzący się z krajem lat dziecinnych. Warszawa, w której pracuje od dawna, a zakochała się w niej, mając 14 lat. Wtedy na wyciecze, nawet nie pomyślała, że będzie tu mieszkać. Trzecim miastem jest Poznań, w którym jak mówi, popełniła jeden z najpoważniejszych życiowych błędów — wyszła za mąż.
Z Grzegorzem Warchołem, znanym aktorem i reżyserem zakochali się w sobie jeszcze w szkole teatralnej. Wydawało się, że ta studencka miłość będzie trwała całe życie, tym bardziej że mieli podobne pasje. Krystyna Tkacz spragniona rodzinnego życia pokochała też rodzinę Grzegorza Warchoła. On wydawał jej się czarujący, ujmujący. Ze ślubem zwlekali, wzięli go po kilkunastu latach związku, właśnie w Poznaniu. Ale ich małżeństwo nie trwało długo. Podobno Grzegorz Warchoł wywierał za duży wpływ na żonę, chciał jej dyktować co i jak ma grać. Uważa, że odrzuciła wtedy zbyt wiele ról. Po latach mówi o tym spokojnie, nawet patrzy na swój dawny związek, jak na „nieistniejący epizod”. Przyznaje jednak, że kiedyś umierała z miłości. Rozwód nie był łatwy.
Grzegorz Warchoł ułożył sobie na nowo życie, ma dwoje dzieci. Syn Wacław Warchoł zwrócił na siebie uwagę w serialu „BrzydUla”. Aktorką jest też córka Weronika. Krystyna Tkacz miała różne romanse, ale nie związała się z nikim na stałe. W rozmowie z magazynem „Show” powiedziała, że jest szczęśliwsza jako singielka niż wtedy, gdy musiała męczyć się w nieudanych relacjach. „Kocham życie i akceptuję je ze wszystkimi dobrymi i gorszymi doświadczeniami, jakie ze sobą niesie. Może więc po prostu ono jest moją prawdziwą miłością?”, mówiła (cytuję za styl.interia.pl).
Krystyna Tkacz: sukces w karierze
Przyszedł w początku lat 80. Filmowy i teatralny. W warszawskim Teatrze Współczesnym zagrała w sztuce „Rozkwit i upadek miasta Mahagonny” w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego. Wspaniale śpiewała tam songi Brechta/ Weilla, jej wykonanie pieśni „Surabaya Johnny” stało się legendarne (można posłuchać na YouTube, aż ciarki przechodzą!). Zagrała wiele ról we „Współczesnym”, a potem w „Ateneum”, jest aktorką tego teatru do dzisiaj. Zagrała w ok. 60 filmach i serialach, choć były to z reguły drugoplanowe role. Gdy słyszy, że jest mistrzynią drugiego planu, to trochę ją to uznanie cieszy, a trochę jej żal, że nie dostała szansy w głównej roli. Ale widzowie i tak ją kochają. Za talent, ciepło, humor.
Oprócz popularnych seriali zagrała m.in w „Dniu świra”, „Rewersie”, w filmach Andrzeja Barańskiego „Dwa księżyce” i „Parę osób, mały czas”. Mieszka w centrum Warszawy z dwoma pięknymi perskimi kotami, w klimatycznie urządzonym przez siebie mieszkaniu. Nie ma dzieci, ale uczucia macierzyńskie przeniosła na ukochaną siostrzenicę, też aktorkę Julię Konarską. Gra, m.in. w serialu „Barwy szczęścia”, daje recitale. Żyje aktywnie, choć jest już na emeryturze. Dziś świętuje 76. urodziny.