Reklama

Chociaż o życiu cesarzowej Sisi przeczytać możemy wiele, a jej postać przedstawiona była w nie jednym serialu czy filmie, jej historia przedstawiana jest często w znacznie jaskrawszych barwach, niż było naprawdę. Ta władczyni Austro-Węgier wcale nie różniła się aż tak bardzo od innych kobiet z jej klasy społecznej, chociaż zapewne wyróżniała się swoją urodą. Jak wyglądało codzienne życie młodej arystokratki, zanim poślubiła cesarza Franciszka Józefa I?

Reklama

Czy Sisi faktycznie była gorszą córką?

W nowej książce „Cesarzowa. Pierwsze lata Sisi na wiedeńskim dworze” autorka Martina Winkelhofer pokazuje oblicze Elżbiety Bawarskiej, jak faktycznie na imię miała Sisi, w zupełnie nowym świetle. Okazuje się, że jej życie wcale nie było takie bajkowe, jak przedstawia się je w historiach. Życie Sisi było znacznie bardziej… zwyczajne, oczywiście biorąc pod uwagę, że mimo wszystko wciąż była dziewiętnastowieczną arystokratką.

Elżbieta urodziła się w 1837 roku w Monachium jako czwarte dziecko i druga córka księcia Bawarii Maksymiliana oraz jego żony, Ludwiki Wilhelminy Wittelsbach. Według legend dorastała ona w cieniu swojego starszego rodzeństwa i nie przebywała nawet na królewskim dworze. Nie pisano jej także świetlanej przyszłości i wątpiono w jej udane zamążpójście. Nie dbano także o jej edukację czy pielęgnowanie dobrych manier, co przypadało większości młodych arystokratów. Zamiast tego ponoć żyła beztrosko, często opuszczała lekcje, a czas spędzała na rozwijaniu pasji takich jak pisanie wierszy czy jazda konna.

Jak jednak przeczytać możemy w książce Martiny Winkelhofer, ten obraz Sisi wcale nie jest bliski prawdzie, a cesarzowa wcale nie spędziła swojego dzieciństwa z dala od obowiązków czy nauki. Wychowywała się wśród bawarskich elit, miał swoją służbę i guwernantki, a różnice pomiędzy nią a starszym rodzeństwem wynikały raczej z różnicy wieku, a nie macoszego traktowania.

Czytaj też: Wielka Brytania. Król Karol III ma podjąć ostateczną decyzję w sprawie Harry'ego i Meghan

ullstein bild/ullstein bild via Getty Images

Elżbieta Bawarska, Sisi

Córka księżnej Ludwiki

Jednym z faktów obalających mity na temat Sisi był fakt, że pochodziła ona z elity bawarskich książąt, a jej matka, Ludwika Wilhelmina Wittelsbach była córką samego króla Bawarii, przez co była jedną z popularniejszych i szanowanych kobiet w swoich czasach. Jej siostry były także żonami władców Prus, Saksonii czy Austrii, tak więc księżniczka nie musiała obawiać się o to, że jedna z jej córek będzie miała problem ze znalezieniem męża.

Wychowanie na bawarskim dworze

Analizując materiały zebrane do swojej książki, Martina Winkelhofer czytała listy, które wysyłała księżna Ludwika Wilhelmina oraz zbierała materiały z otoczenia młodej Sisi. Doszła do wniosku, że większość opowieści o dzieciństwie Sisi nie była więcej niż tylko mitami i legendami, a rzeczywistość była zupełnie inna. „Można się z nich [materiałów] dowiedzieć, że Eliza”, jak również nazywano młodą Sisi „nie była wychowywana w zbyt swobodny sposób, a jej wychowanie nie różniło się od wychowania innych dziewcząt jej stanu” pisze autorka biografii.

Dodała również, że „wychowanie Elżbiety całkowicie odpowiadało duchowi tamtych czasów, jej pochodzeniu i oczekiwaniom, które później miały ją czekać jako kobietę. W żadnym aspekcie nie odwoływało się ono do wolności, a mała „Eliza” z całą pewnością nie prowadziła swobodnego życia. W jej wychowaniu kierowano się typowymi wytycznymi: ścisły plan dnia ze stałymi porami aktywności, wczesna nauka manier i etykiety oraz absolutne posłuszeństwo wobec rodziców, a także guwernantek i nauczycielek”.

Zobacz także: Netflix: premiera serialu Cesarzowa Sisi. Jaka była naprawdę?

ALAMY LIMITED/BEW

Cesarzowa Elżbieta Bawarska, Sisi

Relacje Sisi z Ludwiką Wilhelminą

Autorka książki „Cesarzowej. Pierwszych lat Sisi na wiedeńskim dworze” podkreśla jednak, że w pewnym aspekcie wczesne lata Sisi mogły się różnić od sposobu wychowania na innych europejskich dworach tamtych czasów, a wszystko to za sprawą jej matki, która miała ze swoimi dziećmi dość specyficzną relację jak na arystokratkę z XIX wieku. Chociaż do dyspozycji miała wiele niań, zawsze dbała o to, by spędzać czas ze swoim potomstwem.

„Księżna wprawdzie trzymała się konwencji i były, tak jak u innych matek jej stanu, stałe godziny, w których przyprowadzano do niej dzieci. Te spotkania odbywały się jednak nietypowo często i regularnie. Bo w tamtych czasach kobiety królewskiego pochodzenia – takie jak Ludwika – widywały swoje potomstwo tylko raz dziennie podczas wspólnych posiłków, i to dopiero wtedy, gdy dzieci były już w stanie spokojnie wysiedzieć przy stole” pisze biografka.

Bliskość matki z dziećmi z pewnością ukształtowało ich charaktery, w tym wrażliwość, nieśmiałość i introwersję przyszłej cesarzowej Bawarii. „Ludwika natomiast nie tylko chciała, by dzieci były jej prezentowane, ale również poświęcała im czas i uwagę. Z zachowanej korespondencji jej dzieci wiemy, że ze starszymi bawiła się codziennie przez co najmniej godzinę. Godzina zabaw odbywała się po obiedzie, kiedy dla młodszego potomstwa była pora na drzemkę. W niedzielę wszystkim dzieciom wolno było gotować w wielkiej kuchni dla lalek, którą ustawiono w jednym z salonów pałacu – wyłącznie w niedzielę, ponieważ stały dostęp do zabawek w tamtych czasach postrzegano jako błąd wychowawczy” kontynuuje Martina.

Zatem wszystkie z dzieci Wilhelminy oraz księcia Maksymiliana wychowywały się w podobny sposób, miały czas zarówno na edukację, jak i na zabawę. Ponoć czasami wolno było im odwiedzać komnatę swojej matki, gdzie spędzały wieczory, słuchając książek czytanych przez ochmistrzynię dworu, gdy księżna przyglądała się im, odpowiadając na korespondencję.

Czytaj również: Przyjaciółka, kochanka, a może... żona? Katharina Schratt zajęła miejsce Sisi u boku Franciszka Józefa I

AKG IMAGES Gmbh/BEW
Reklama

Cesarzowa Elżbieta Bawarska, Sisi

Reklama
Reklama
Reklama