Violetta Villas i Ted Kowalczyk: „To była miłość gwałtowna, namiętna i w jakimś sensie piękna”. Ich związek trwał niecały rok...
„Byłam takim ptaszkiem zamkniętym w złotej klatce", mówiła
„To była miłość gwałtowna, namiętna i w jakimś sensie piękna. Ale nie ma miłości bez zazdrości i nie ma zazdrości bez miłości — jak mówi moja piosenka... I ta zazdrość nas rozdzieliła", wspominała swoje drugie i ostatnie małżeństwo Violetta Villas. Artystka pod koniec lat 80. związała się z amerykańskim biznesmenem polskiego pochodzenia, licząc, że u jego boku odnajdzie miłość i bezpieczeństwo. Ich małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy, ale przyjęcie weselne, które wyprawili dla rodziny i znajomych z pewnością przeszło do historii...
Violetta Villas i Ted Kowalczyk: historia miłości
Violetta Villas, legendarna artystka, która ze swoją czterooktawową skalą głosu i słuchem absolutnym jako jedna z pierwszych polskich gwiazd zrobiła karierę w Stanach Zjednoczonych. Francuska i amerykańska prasa pisała o niej, że ma „głos ery atomowej” oraz jest „białym krukiem wokalistyki światowej”. W życiu prywatnym szukała miłości, o której z taką pasją śpiewała w swoich piosenkach. Niestety, swoje uczucia lokowała nieszczęśliwie.
Violetta Villas miała za sobą małżeństwo, do którego została przymuszona, a także nieudany związek z Januszem Ekiertem, o którym mówiła później, że był jedynym mężczyzną, którego pokochała. Po ich rozstaniu wokalistka spróbowała odnaleźć szczęście u boku Teda Kowalczyka, bogatego Amerykanina polskiego pochodzenia, właściciela kilku restauracji "Orbit". Oboje byli wówczas w dojrzałym wieku, kiedy postanowili się pobrać. Ich małżeństwo nie przetrwało jednak roku...
Czytaj też: Janusz Weiss spocznie w wyjątkowym miejscu. Podano szczegóły pogrzebu
Violetta Villas, Warszawa, ok. 1980 r.
Violetta Villas i Ted Kowalczyk: historia relacji
Pod koniec lat 80. Violetta Villas była już wielką gwiazdą, śpiewała u boku największych artystów, Franka Sinatry, Barbry Streisand. Zapraszano ją na estrady Australii, Francji, Japonii, Włoch czy Brazylii. Diva bardzo dobrze odnajdowała się wśród widowni w Ameryce i to właśnie tam, w jednym z chicagowskich klubów, w którym występowała w ramach tournée z Teatrem Syrena, poznała Teda Kowalczyka. Villas miała wówczas 49 lat, Ted 56, kiedy po raz pierwszy spotkali się jesienią 1987 roku. Właściciel restauracji był artystką prawdziwie oczarowany. Jego znajomi relacjonowali, że miał on z przejęcia aż poczerwienieć. „Codziennie dostawałam od niego świeże kwiaty, czerwone róże! A potem codziennie śniadanie miałam podawane przez kelnera do pokoju. Wszystko było jak w »Romeo i Julii«", wspominała po latach artystka (cytat za wiadomosci.dziennik.pl).
Ted uwodził, a Violetta się przed tym nie broniła. Również pozostawała pod urokiem mężczyzny, który nie szczędził jej komplementów i czułych wyznań. Po ostatnim koncercie w Chicago zaśpiewała ze sceny: „Tadeusz, ja kocham tylko ciebie!". Gdy trasa z teatrem muzycznym dobiegła końca, gwiazda postanowiła przedłużyć swój pobyt w Stanach o dodatkowe dwa tygodnie. Przed powrotem do kraju, Ted Kowalczyk ku zaskoczeniu Violety Villas poprosił ją o rękę. „Od razu kupił mi pierścionek i powiedział: »Nie pojedziesz do Polski bez pierścionka!«. To było romantyczne! Gdy się oświadczał, kupił kwiaty i padł na kolana", opowiadała artystka dla „Faktu" w 2007 roku.
Czytaj też: Dzieliło ich 26 lat, połączyło głębokie uczucie. Oto historia miłości Ryszarda Kotysa i Kamili Sammler
Violetta Villas i Ted Kowalczyk: wesele, które przeszło do historii
Diva nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią. Pragnęła dla siebie bezpiecznego i wygodnego życia u boku mężczyzny, który ją kocha. Wydawało się, że Ted to wszystko, i o wiele więcej, właśnie jej oferował. Zostawiła swoje życie w Polsce i pojechała do ukochanego do Ameryki, a wieść o rychłym ślubie Violetty Villas zelektryzowała prasę. Polonijne media z niecierpliwością wyczekiwały wydarzenia, zadając sobie pytania o ceremonię ślubną milionera i divy.
Odpowiedzi nadeszły 6 stycznia 1988 roku i zaszokowały niejednego. Tego dnia w restauracji Kowalczyka o nazwie "Orbit" rozpoczęły się uroczystości ślubne, które trwały aż pięć dni i miały kosztować wybranka wokalistki ponad 300 tysięcy dolarów. Na weselu bawiło się 1500 gości, Violetta Villas ukazała się zaproszonym w aż 21 kreacjach, a od swojego świeżo poślubionego męża otrzymała w prezencie ślubnym futro z białych norek, suknie oraz czarnego cadillaca za prawie 40 tys. dolarów.
W zabawie brała udział ekipa filmowa, która dokumentowała całe wydarzenie i nagrywała życzenia od gości dla młodej pary. Wszystko po to, aby później kasety VHS z nagraniem wesela sprzedać za 70 dolarów od sztuki. Ted Kowalczyk zamówił ich 10 tysięcy, ale podobno sprzedaż szła kiepsko.
Zobacz też: Anna Seniuk o Zbigniewie Cybulskim: „Gdybym tylko zechciała, mogłabym zostać jego kochanką”
Violetta Villas i Ted Kowalczyk: małżeństwo, kryzys
Po luksusowym weselu przyszedł czas na równie luksusową podróż poślubną. Nowożeńcy spędzili cały miesiąc miodowy w Honolulu. W Chicago czekał na nich nowy rozdział w życiu, który tylko z pozoru zapowiadał się bajkowo. Małżonkowie zamieszkali w siedmiopokojowym mieszkaniu i bardzo szybko zorientowali się, że więcej ich dzieli, niż łączy. Docierali się w kłótniach, sprzeczając się o rzeczy większe i drobiazgi, ale nie umieli dojść do porozumienia.
Kowalczyka miała przerażać pobożność i dewocja żony. Modliła się godzinami, a w sypialni poustawiała figurki świętych, miała także swój ołtarzyk. Nie aprobował także zamiłowania artystki do zwierząt. Resztkami z restauracji karmiła ptaki, co bardzo irytowało Kowalczyka. Zdarzało się, że z niej kpił. Być może była w jego zachowaniu chęć zwrócenia na siebie uwagi. W wywiadzie, którego udzieliła „Faktowi", Villas wspominała, że mąż był o nią bardzo zazdrosny. Z jej relacji wynikało, że małżonek chciał kontrolować każdy jej ruch.
Zobacz także: Uwodziciel czy przestępca? Taki był prywatnie Jerzy Kalibabka. Doczekał się aż 28 dzieci
„Nigdzie nie mogłam przebywać zbyt długo. Nawet jak byłam w łazience, długo tam siedziałam — czesałam się czy kąpałam, to też było złe. »Co ty tam tak długo w tej łazience robisz?«, pytał mnie. Nie mógł wytrzymać, gdy ja gdzieś byłam, a on nie mógł mnie obserwować. Albo inny przykład: gdy usiadłam na kanapie metr od niego, też było źle. Musiałam siedzieć koło niego! Nie wytrzymywałam tego, byłam takim ptaszkiem zamkniętym w złotej klatce", wspominała gwiazda.
Do kłótni o sposób spędzania czasu i scen zazdrości doszło jeszcze kłamstwo, które według relacji Violetty Villas miał zataić przed nią małżonek. „Powiedział mi, że jest kawalerem - i ja w to wierzyłam. I dlatego zgodziłam się na ten romans. A potem się okazało, że on był w Polsce żonaty. I wyszło szydło z worka! Zażądałam, żeby uporządkował swoje sprawy między Panem Bogiem a swoim życiem. Wiadomo, że ślub kościelny jest najważniejszy dla kobiety. Dla mnie też był", wyznała dla „Faktu".
Wokalistka opowiadała, że dała Kowalczykowi rok na uporanie się ze sprawami dotyczącymi pierwszego małżeństwa, grożąc, że jeśli tego nie zrobi, odejdzie od niego. Mąż Villas nie wziął sobie jej słów na poważnie. „Dla mnie ten sakrament był bardzo ważny i to sprawiło, że miłość ode mnie odeszła", wyznała.
„Życie z Violettą było jak granie w filmie sensacyjnym. Cały czas akcja! Żaden facet czegoś takiego nie przeżył. Nie wiem, cholera jasna, za jaki grzech Bóg mnie pokarał Violettą?!", miał z kolei skarżyć się na życie z Villas „Super Expressowi" Ted Kowalczyk.
Małżeństwo zakończyło się rozwodem po niecałym roku od ślubu. Trudno jednak ustalić spójną wersję wydarzeń dla kulis rozstania pary, które z pewnością były burzliwe. Violetta Villas w swojej relacji utrzymywała, że mąż nie chciał pozwolić jej wrócić do Polski, pociął walizki nożem i wywołał awanturę. Gwiazda miała przedostać się do kraju z pomocą konsulatu generalnego, który zapewnił jej transport na lotnisko i ochronę.
Wersja Teda Kowalczyka nieco różni się od wyznań jego byłej małżonki, w której utrzymywał, że to on chciał się z Violettą rozstać, a po tym, jak wyjechała z Ameryki, ulżyło mu. „Bardzo ją kochałem, ale nie mogłem znieść, że mnie odpycha", mówił amerykański milioner w wywiadzie dla prasy polonijnej.
Małżeństwo z Tedem Kowalczykiem było ostatnim, poważnym związkiem divy. Artystka po powrocie do Polski już nigdy z nikim się nie związała. Niektórzy jej fani uważają, że to z powodu nieszczęśliwej miłości przeniosła swoje uczucia z ludzi na zwierzęta i to im poświęciła ostatni etap swojego życia, opiekując się nimi w stworzonym przez siebie schronisku.
Źródła: plejada.pl, pomponik.pl, wiadomosci.dziennik.pl