„Tylko Richarda naprawdę kochałam”. Historia burzliwej miłości Elizabeth Taylor i Richarda Burtona
Potrafił obdarowywać ją diamentami i obrzucać wyzwiskami. Ona nie pozostawała mu dłużna
Ona urodziła się w luksusowej dzielnicy Londynu, on był dwunastym dzieckiem w rodzinie biednego górnika. Elizabeth Taylor i Richarda Burtona dzieliła ogromna przepaść, ale połączyło równie silne uczucie. Ich romans zaczął się na planie filmu „Kleopatra”, w którym oboje grali. „Kleopatrę i Antoniusza to oni nie tylko grają”, mówił reżyser, gdyż nie dało się ukryć, że między nimi jest coś więcej niż tylko zawodowa współpraca...
Elizabeth Taylor i Richard Burton – dzieliła ich przepaść
Richard Burton urodził się jako dwunaste dziecko w biednej, górniczej rodzinie. Gdy miał dwa lata został osierocony przez matkę. Jego los miał być z góry przesądzony: wydawało się, że czeka go ciężka praca w kopalni od czternastego roku życia i topienie codziennych trosk w dużej ilości alkoholu. Życie Richarda potoczyło się jednak inaczej. Chłopcem zajęła się starsza siostra, potem bardzo pomógł mu nauczyciel, Philip Burton, który postawił sobie za cel „ucywilizowanie” nieokrzesanego młodzieńca. To on uczył go literackiej angielszczyzny i pomógł mu poskromić wrodzoną dzikość. Młody mężczyzna przyjął jego nazwisko. Przyszłemu mężowi Elizabeth Taylor udało się nawet zdobyć stypendium uczelni i rozpocząć karierę aktorską, o której kiedyś nawet nie miał śmiałości marzyć.
Elizabeth Taylor również nie marzyła o tym, by zostać aktorką. Wpływ na tę decyzję miała jej matka, która przelała na córkę własne niespełnione ambicje. Piękna Liz miała jednak więcej szczęścia niż Richard Burton. Urodziła się w luksusowej dzielnicy Londynu, jako dziecko bogatego handlarza sztuki oraz aktorki. Mama zapisała niespełna dwuletnią Elizabeth na lekcje tańca i śpiewu, a w wieku dziewięciu lat dziewczynka już pojawiła się w pierwszym filmie. Wytwórnia kontrolowała jej życie na każdym kroku. Chcieli przefarbować jej włosy, wyprostować zęby, wydepilować brwi, a nawet zmienić imię na Virginia. Podczas nagrań z małą Liz jej rodzicielka zawsze stała za kamerą pilnując, czy jej córka na pewno spełnia wymagane standardy, do jakich ją przyuczała. Już jako kobieta Elizabeth Taylor wspominała, że mimo wychowywania się w luksusach, skradziono jej dzieciństwo.
Czytaj też: Życie w cieniu sekty. Skomplikowana historia miłości Katie Holmes i Toma Cruise'a
Elizabeth Taylor i Richard Burton, "The Sandpiper", 1965 rok
Elizabeth Taylor i Richard Burtona nie potrafili ukryć swojej miłości
Po raz pierwszy przyszli małżonkowie spotkali się w 1952 roku na przyjęciu w jednej z rezydencji w Beverly Hills. „Nagle dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie odłożyła na bok książkę, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na mnie przenikliwie swoimi fiołkowymi oczami. To była najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziałem”, wspominał to spotkanie Richard Burton. Ich drogi spotkały się po raz kolejny dziesięć lat później na planie filmu „Kleopatra”. Co ciekawe, Elizabeth Taylor wcale nie chciała zagrać tytułowej roli w tej produkcji. By jej uniknąć, podała szalenie wygórowane wymagania, co do swojej gaży, mając nadzieję, że to zniechęci producentów do osadzenia jej w głównej roli. Nie przyniosło to jednak pożądanego efektu. „Jeśli ktoś jest aż tak głupi, aby zaproponować mi milion dolarów za rolę, to ja nie jestem tak głupia, żeby się nie zgodzić”, tłumaczyła Liz.
Podczas nagrywania produkcji Elizabeth Taylor miała 29 lat i była już gwiazdą Hollywood. Richard Burton był od niej siedem lat starszy i uznawano go za wspaniałego aktora teatralnego. W filmach grał tylko i wyłącznie dla pieniędzy, nie ukrywał zresztą swojego myślenia, że gaże hollywoodzkie są niezwykle wysokie. Romans między przyszłymi małżonkami nie zaczął się zbyt romantycznie. Richard podobno pojawił się na planie kompletnie pijany i ledwo trzymał się na nogach. Gdy próbował trzęsącymi rękami napić się gorącej kawy i przy tym się nie oblać, z pomocą przyszła mu Liz. Aby skrócić jego męki, przytrzymała mu filiżankę przy ustach. Ten jeden gest wystarczył, by rozpalić iskrę między tym dwojgiem... „Ten jeden gest pozwolił nam zbudować więź, która – to może się wydawać nieprawdopodobne – trwała całe nasze życie. Dostrzegłam w nim wtedy siłę, władczość, intelekt, ale także wrażliwość...”, mówiła po latach Elizabeth Taylor.
Gdy przyszło do kręcenia sceny pocałunku, Liz i Richard zdawali się nie słyszeć krzyku reżysera, Josepha L. Mankiewicza, który mówił „koniec ujęcia!”. Filmowa Kleopatra i Marek Antoniusz nadal się całowali, a reżyser doskonale już wiedział, co się święci. „Powinniście wiedzieć, że Kleopatrę i Antoniusza to oni nie tylko grają”, powiedział do ekipy. Żadne z zakochanych nie starało się ukryć romansu, o którym plotki błyskawicznie dotarły do prasy. Co chwilę pojawiały się nowe szczegóły tego związku, a w watykańskim tygodniku L'Osservatore della Domenica opublikowano list otwarty, który potępiał ich uprawianie „erotycznego włóczęgostwa i publicznego cudzołóstwa”. Przestraszeni skandalem producenci wpadli w panikę i nawet zażądali od Elizabeth Taylor i Richarda Burtona wielomilionowego odszkodowania za narażenie filmu na straty. Departament Stanu rozważał nawet cofnięcie mężczyźnie prawa do wykonywania zawodu w Stanach Zjednoczonych! Ostatecznie jednak uznano, że gorąco romans popularnych aktorów, o którym huczy w mediach, to najlepszy sposób na promocję filmu.
Zobacz także: Luciano Pavarotti i Nicoletta Mantovani: historia miłości 60-letniego śpiewaka operowego i 23-letniej studentki
Elizabeth Taylor i Richard Burton, "The Sandpiper", 1965 rok
Trudna miłość Elizabeth Taylor i Richarda Burtona
Zakochani prowadzili burzliwe życie. Mieli za sobą dwa śluby i dwa rozwody. „Kocham Elizabeth do granic bałwochwalstwa. Jedziemy co prawda wyboistą drogą, ale nie zamieniłbym podróżowania z Elizabeth na nic na Ziemi”, mówił Richard Burton. „Richard był niesamowity we wszystkim, co robił. Niesamowity na scenie, niesamowity w filmie, niesamowity w łóżku, przynajmniej dla mnie. Był najdroższym, najzabawniejszym, najczulszym ojcem. Wszystkie moje dzieci go uwielbiały. Troskliwy, kochający – taki właśnie był”, po latach wspominała ukochanego Elizabeth Taylor.
Przez 10 lat żyli ze sobą w wielkiej namiętności, zachwytach i czułości, ale też w otoczeniu zdrad, kłótni oraz drwin. Richard Burton potrafił obdarowywać ukochaną żonę najpiękniejszą i bardzo drogą biżuterią oraz diamentami, m.in. słynnym Taylor-Burton Diamond, czyli 68-karatowym diamentem w kształcie gruszki. Spora część z tej biżuterii to dzieła sztuki. Niestety potrafił również obrzucać ją wyzwiskami, wyśmiewać niski wzrost i zbyt wydatny biust oraz podwójny podbródek. Elizabeth Taylor nie pozostawała dłużna mężowi: publicznie drwiła z jego pochodzenia, alkoholizmu i słabości Richarda. Były to na tyle niewybredne określenia, że znajomi pary zaczęli się zastanawiać, skąd w ogóle kobieta z dobrego domu zna takie słowa. Reporterzy śledzili każdy ich krok, para nie mogła cieszyć się najmniejszą nawet prywatnością.
Elizabeth Taylor i Richard Burton kochali się szalenie, ale nie potrafili żyć ani razem, ani osobno. 1,5 roku po pierwszym rozwodzie znowu stanęli na ślubnym kobiercu. Po dwóch latach i ten ślub pary zakończył się rozwodem, tym razem już ostatecznie. Richard Burton zmarł 5 sierpnia 1984 roku. Gdy Liz się o tym dowiedziała, zemdlała. „Byłam głupia, że tyle razy wychodziłam za mąż. Gdybym mogła raz jeszcze przeżyć swoje życie, na pewno nie popełniłabym tego błędu. Prawda jest taka, że tylko Richarda naprawdę kochałam i to on się dla mnie wciąż liczy”, mówiła później...
Czytaj również: On oddał jej nerkę, ona zostawiła dla niego Stany. Oto historia miłości Tiny Turner i Erwina Bacha
Elizabeth Taylor i Richard Burton, "Kleopatra", 1963 rok
Elizabeth Taylor i Richard Burton, "Kleopatra", 1963 rok
Żródło: magazyn RETRO