Reklama

Ponad 20 lat kariery i 30 ról filmowych na koncie, a życie prywatne Dominiki Ostałowskiej wciąż nie jest poukładane… Ze względu na trudne dzieciństwo, gwiazda do dziś boryka się z problemami, przez które w ostatnim czasie musiała się udać na terapię. Na szczęście ta przynosi oczekiwane rezultaty i aktorka jest pewniejsza siebie.

Reklama

Rodzice i dzieciństwo Dominiki Ostałowskiej

Aktorka była jedynym dzieckiem swoich rodziców, Ryszarda i Ireny. Tata Dominiki opuścił jednak ją i żonę, kiedy gwiazda miała zaledwie trzy lata. Ryszard Ostałowski był aktorem mającym zadatki na świetnego artystę, jednak słabość do alkoholu przekreśliła jego wszystkie plany. „Przed problemami uciekał w alkohol. Mama postąpiła słusznie, podejmując decyzję o rozstaniu. Dzięki temu nasze życie było spokojniejsze”, mówiła Dominika w jednym z wywiadów. Niedługo potem tata aktorki przestał radzić sobie finansowo. W latach 90. Ostałowska słyszała od ludzi historie, z których wynikało, że ojciec prosi o drobne i pojedyncze papierosy przechodniów. Mężczyzna zmarł w 1998 roku, ale w pamięci aktorki jego życiorys pozostawił poważną rysę…

W jej zaleczeniu Dominice Ostałowskiej zawsze pomagała mama. Pani Irena nie była wymagającą wobec córki, często sama zachęcała ją w młodych latach do wychodzenia na dwór i kontaktu z rówieśnikami. Ale nieśmiała kilkulatka była dla siebie surowa. „Często pisałam do mamy listy w poczuciu winy, którą miałam na sumieniu. Donosy na samą siebie, że mi wstyd i że proszę o wybaczenie”, czytamy w Urodzie Życia.

Młodość, trudne relacja z ojcem a potem ich brak zmieniły wiele w głowie Ostałowskiej. „Bardzo dużo widziałam i na tej podstawie zbudowałam obraz tego, jaka powinnam być. Potem przez kilkadziesiąt lat mierzyłam się z tym wyobrażeniem”, przyznała gwiazda w rozmowie z miesięcznikiem.

Dominika Ostałowska chodzi na terapię

Ostatnie lata nie były dla aktorki łatwe. Zakończenie dwóch związków i śmierć mamy sprawiły, że Dominika Ostałowska zamknęła się w sobie, straciła pewność siebie i przestała cieszyć się życiem. Na szczęście, gwiazda otrząsnęła się i od jakiegoś czasu chodzi na terapię. Pomoc specjalistów bardzo jej pomaga. „Zaczynam myśleć o sobie nie tylko w kategoriach: czego nie zrobiłam, czego nie załatwiłam, na którym odcinku nie byłam idealna. Ale też: co mi się udało, co mam, czego dokonałam. Zaczynam to dostrzegać i cieszę się z tego, bo to nowość w moim życiu”, czytamy.

Otuchy dodaje też aktorce syn Hubert. „Moim pierwszym nauczycielem takiego myślenia o sobie nie był wcale mój terapeuta, ale mój syn. Kiedy zaczął już więcej kojarzyć, korzystać z internetu, przyglądać się światu, zadawał mi pytania, które zmuszały do refleksji. Na przykład odkopał schowany przeze mnie kosz z różnymi szpargałami. Wyciągnął z niego moje nagrody, statuetki, przeglądał je, wreszcie spytał: „Mamo, ty masz tyle nagród? Dlaczego dlaczego się tym nie chwalisz?”. Pomyślałam: Boże, moje dziecko czuje, że jestem niepewna siebie, wciąż przestraszona, nie umiem cieszyć się z tego, co zrobiłam. Ma rację. Czas się opamiętać. Więc staram się każdego dnia od nowa opamiętywać”, mówi Ostałowska w Urodzie Życia.

Wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, by aktorka stanęła na równe nogi. Najważniejsze, że gwiazda nie patrzy się już za siebie i mówi głośno, że robi wszystko, by iść do przodu. Trzymamy kciuki, by się nie poddała!

Martyna Galla
Reklama

Martyna Galla.
Reklama
Reklama
Reklama