Tomasz Raczek mówi wprost – odwaga jest w życiu najważniejsza i sprawia, że można w pełni czerpać radość z każdej chwili. W jednym z najnowszych wywiadów krytyk filmowy opowiedział o swoim coming oucie i o emocjach, które mu dziś towarzyszą. Nie ukrywa, że to jeden z polityków skłonił go przed laty do osobistego wyznania.

Reklama

Tomasz Raczek wspomina coming out

Od trzydziestu lat jest w szczęśliwym związku. Krytyk filmowy jest związany z Marcinem Szczygielskim. To była miłość od pierwszego wejrzenia i choć ich droga nie zawsze była łatwa, to każde z doświadczeń mocno ich ukształtowało. Dziś wiedzą, że razem mogą przetrwać wszystko i nie ukrywają szczęścia. Fundamentem ich relacji jest przyjaźń, na każdym kroku mocno się wspierają.

„Dane mi było obserwowanie rozwoju jego talentu pisarskiego – to lepsze od najlepszej powieści fantasy. On jest niebywale kreatywnym człowiekiem, i to w różnych dziedzinach. Oryginalne urządzenie naszego mieszkania to również jego dzieło”, opowiadał krytyk filmowy o partnerze w jednym z wywiadów dla VIVY!. Z kolei Marcin Szczygielski w rozmowie z Fakt.pl dodawał, że ukochany ujął go niezwykłą inteligencją i błyskotliwością.

Czytaj też: Dzieli ich 27 lat, wzięli bajkowy ślub. Tak Izabela Janachowska uczciła z mężem dziesiątą rocznicę

W 2007 roku Tomasz Raczek dokonał coming outu. Napisał o tym we wstępie książki Marcina Szczygielskiego pt. Berek. Wcześniej nie uważał, że jest mu to do czegoś potrzebne, ponieważ ludzie dookoła dobrze go znali, a on niczego nie udawał. „Spodobała mi się ta książka (…) i w tej euforii na końcu napisałem, że przepełnia mnie szczęście, że tę książkę napisał ktoś, kto jest moim partnerem od wielu lat i jestem z tego dumny. Więc to ostatnie zdanie okazało się właśnie tym coming outem. Naszym wspólnym zresztą”, tłumaczył w rozmowie z Mariuszem Szczygłem dla „Rozmowy (nie)wygodne” w TVP Info.

Zobacz także

Nie ukrywał, że do wyznania sprowokował go jeden z polityków. Mowa o Lechu Kaczyńskim, który w tamtym momencie pełnił funkcję prezydenta Warszawy i zakazał parady równości. Tomasz Raczek nie uczestniczył w podobnych wydarzeniach, ale gdy dowiedział się, że została ona zakazana, postanowił, że się tam wybierze.

„To był odruch miłości wobec mojego partnera, Marcina Szczygielskiego, ale gdybym miał się cofnąć do samego początku, to teraz dopiero zrozumiałem, kto mnie do tego zmusił, a właściwie sprowokował. To Lech Kaczyński, wtedy prezydent Warszawy”, mówił w programie „Rozmowy (nie)wygodne” Mariuszowi Szczygłowi.

VIPHOTO/East News

Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski, premiera spektaklu "Czarno to widzę, czyli wymieszani, posortowani", 23.01.2020, Warszawa

Tomasz Raczek o odwadze. To ona jest najważniejsza

Publicysta podkreślił, że najważniejsza jest odwaga. Bez niej nie będzie nam dane przeżyć życia na własnych zasadach. Strach paraliżuje, odbiera radość. Co zmieniło się po jego coming oucie? „Dlaczego uważam, że warto? To daje nowe życie. Od tego czasu rozmawiam bez lęku na niewygodne tematy, z przyjemnością bycia sobą i taką chęcią do dzielenia się tym z innymi w poczuciu, że taki jestem i mogę różne ciekawe rzeczy opowiedzieć. Mogę też powiedzieć ludziom, żeby się nie bali, bo najgorszy jest strach”, opowiadał w programie „Rozmowy (nie)wygodne”.

Zobacz też: Zaprzyjaźniły się na planie zdjęciowym, bardzo się wspierają. Mało kto wie, kim Agata Kulesza jest dla Joanny Kulig...

Dodał także, że odwaga determinuje nas do działania, zmienia nasze życie. To ona pomaga nam walczyć o siebie i osiągać cele. „Jeżeli jesteśmy odważni, to jesteśmy prawdomówni. Jeżeli nie jesteśmy odważni, nie będziemy prawdomówni, bo będziemy się bali, że powiemy coś, co przyniesie nam jakieś zagrożenie. A my się go boimy. Jeżeli nie jesteśmy odważni, nie będziemy walczyć o siebie, więc nie będziemy sobą. Jeżeli nie jesteśmy odważni, nie będziemy mieli w ogóle swojego życia. To jest najważniejsze ze wszystkiego”, dodawał w rozmowie z Mariuszem Szczygłem dla TVP Info.

W rozmowie krytyk filmowy opowiedział także o reakcjach, z jakimi spotyka się po swoim coming oucie. Wielu mu dziękuje, wciąż niektórzy zaczepiają go na ulicy, by uścisnąć mu dłoń i powiedzieć kilka miłych słów.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 03.07.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama