Kim Tomasz Lis chciałby być za 10 lat? "Chciałbym dalej być na powierzchni" - wyznał "Vivie!"
1 z 6
Po odejściu z telewizji przeniósł się do Internetu. W poniedziałki można oglądać jego nowy program. Dla Tomasza Lisa to nie pierwsza zawodowa zmiana. Już nieraz zmieniał telewizje, programy i gazety, ale - jak zapewniał w wywiadzie, którego udzielił "Vivie!" w 2012 roku - jego życiowe zasady są niezmienne także wobec zawodowych perypetii.
Nie widzę w tej zmienności niczego złego ani nadzwyczajnego. Patrzę na siebie trochę jak na trenera piłkarskiej drużyny, nie najgorszego. Nie najgorszy trener kończy przygodę z jedną drużyną, zaczyna z drugą… Z jedną bije się na 150 procent, zmienia barwy klubowe i z drugą bije się równie ostro. Każda "drużyna" to projekt, albo zadanie do wykonania, jak kto woli. Choć umiem sobie wyobrazić, że ktoś może spędzić całe życie w jednej redakcji.
Sam wędruje od jednej stacji telewizyjnej do drugiej, przez kolejne ekipy rządzące, nie dając się żadnej wypchnąć na out.
Ci, co tak mi wypominają kolejne miejsca pracy, muszą mieć, i pewnie mają bolesną dla nich świadomość, że w każdym z nich mi się udało. Ja mówię: "Jesteś w Polsce: albo chcesz mieć sukces, albo chcesz mieć fan club". Wolę sukces.
Dziś Tomasz Lis kończy 50 lat. Przypominamy sesję z dziennikarzem i wywiad, którego udzielił 4 lata temu.
Polecamy także: Natalia Kukulska obchodzi 40 urodziny. Pamiętacie ją sprzed lat? Zobaczcie najlepsze sesje z VIVY!
2 z 6
Gdy zmieniał się ustrój, był młodzieńcem u progu kariery. To dla niego znakomity czas.
Tak, to prawda, wolna Polska dała mi niewyobrażalne szanse. Świetne lata, absolutnie, choć ze smutkiem stwierdzam boleśnie szybko mijający czas, wręcz bezlitośnie. O ileż teraz czas szybciej płynie. Wytłumaczył mi to matematycznie mój przyjaciel: "Jak się ma 15 lat – rok jest jedną piętnastą życia. Jak się ma 46 lat – jest jedną czterdziestą szóstą. Naturalnie, matematycznie każdy rok jest krótszy".
Czas dobry dla niego był dla Polski…
…równie dobry. Nie było lepszego w całej polskiej historii; gdybym mówił inaczej, bluźniłbym. Genetycznie nie jestem zdolny do poddania się malkontenctwu. Jasne, pewne rzeczy się nie udały, ale generalnie bilans jest pozytywny. Społeczeństwo per saldo egzamin zdało fantastycznie: 15 procent wzrostu gospodarczego to przecież nie dzięki duchowi świętemu, a dzięki państwu Nowak, pani Malinowskiej, panu Kowalskiemu, którzy zapierniczają dzień w dzień. Prawdę mówiąc, nie zauważyłem, aby kolejne rządy specjalnie im w tym pomagały.
3 z 6
W jego programie na żywo wszystko mogło się zdarzyć: stłuczka, grypa, mgła na lotnisku…
Czasami podejmuję ryzyko. Kiedyś pojechałem na maraton do Tokio. Powrotny pociąg na lotnisko przez godzinę nie ruszał z powodu wypadku. Cudem zdążyłem na samolot. Inaczej nie zdążyłbym na program emitowany następnego dnia. Byłaby absolutna katastrofa! Przez 22 lata ani razu nie byłem na chorobowym, a grypy, anginy zwalczam, łykając garściami, co apteka daje – i jakoś staję na nogi.
4 z 6
Czy umie sobie wyobrazić życie bez telewizji?
Umiem, absolutnie. Są inne opcje. Zawsze trzeba myśleć o następnym okrążeniu. Niemyślenie o nim to jakby polegać na ZUS, licząc, że nam wypłaci godną i przyzwoitą emeryturę. Nie wypłaci. Więc bez bycia na wizji – tak. Raczej bez biegania – nie. Gdzieś trzy i pół roku temu zaczął mi przeszkadzać brzuch. Uznałem, że nie wyglądam apetycznie. A potem przyjrzałem się maratończykom i uznałem, że jak oni mogą, to ja też. I że spróbuję.
Bez czego nie da się zupełnie żyć?
Bez dzieci, bez miłości, bez biegania. Jest parę osób, parę rzeczy.
5 z 6
Uważa się za dziennikarza czy celebrytę?
Jestem absolutnym antycelebrytą. Gdyby celebryci byli tacy jak ja, to "Viva!" już dawno poszłaby z torbami. Na bankiety nie chodzę, ustawek nie organizuję, opinii publicznej staram się swoją osobą nie absorbować, prywatność chronię totalnie.
Czy potrafi powiedzieć słowo „przepraszam” w życiu zawodowym i osobistym?
Nie zawsze lubię, ale umiem. Jak jest za co, to niestety, trzeba przez ten strumyk przeskoczyć. Jak rachunki wymagają, trzeba je wyrównać, nie ma wyjścia. Ale nie będę przepraszać za to, że jestem i parę rzeczy mi się udało.
6 z 6
Kim chciałby być za 10 lat?
Chciałbym dalej być na powierzchni – tak sobie mówię.
Czy ma ambicje polityczne?
Nie mam. Patrzę pani prosto w oczy i to mówię. Powiem więcej, kiedyś miałem przebłyski: jakieś, gdzieś, czasem. Ale znikły dzięki przekonaniu narastającemu z latami, że jest rodzaj wolności nie do oddania za żadną cenę. Żeby mnie nękali pomysłodawcy, interesanci i demonstranci, którzy w wieku 41 lat chcą iść na emeryturę? W życiu!