Reklama

Koniec roku nie był szczęśliwy dla Tomasza Lisa. Dziennikarz w połowie grudnia wybrał się do Olsztyna, by przeprowadzić kolejny wywiad w swojej karierze. Do rozmowy jednak nie doszło, ponieważ wcześniej 53-latek źle się poczuł. Ostatecznie publicysta trafił do jednego z miejscowych szpitali, gdzie– jak nieoficjalnie podawało SE.pl – stwierdzono u gwiazdora udar. Dziś Tomasz Lis opowiedział o smutnych konsekwencjach tej sytuacji.

Reklama

Tomasz Lis miał problemy z chodzeniem. Odwołuje udział w proteście

W najbliższą sobotę przed Sądem Najwyższym odbędzie się Marsz Tysiąca Tóg. To protest prawników i innych osób, którym nie podoba się tak zwana Ustawa Kagańcowa, nad którą pracuje Sejm. Dziennikarz odwołał swoją obecność na warszawskim wydarzeniu, a przy okazji podał do wiadomości publicznej, że przebywa w szpitalu i próbuje uczyć się chodzić na nowo. „Niestety, nie będę mógł wziąć udziału w "marszu tysiąca tóg". Wprawdzie po kilku tygodniach znowu umiem już chodzić, ale nie mam togi, a przede wszystkim zgody na wyjście ze szpitala choćby na godzinę. Ale będę z protestującymi sercem i myślami”, napisał Tomasz Lis na swoim Twitterze.

Przypomnijmy, że wcześniej – tuż przed końcem roku – dziennikarz dziękował medykom za szybką pomoc. „Szczególne serdeczne życzenia świąteczne składam lekarzom z oddziału neurologii Specjalistycznego szpitala wojewódzkiego w Olsztynie, którzy 13 dni temu uratowali mi życie i pracownikom tego oddziału, którzy następne, trudne dni, uczynili nie tylko znośnymi, ale i sympatycznymi”, pisał prezenter w sieci.

Wśród najnowszych tweetów Tomasz Lis zachęcił także do wzięcia udziału w swojej aukcji dla WOŚP oraz poinformował, że wraz z córką zaadoptował wirtualnie koalę - w związku z ogromnymi pożarami w Australii.

Reklama

Życzymy dużo zdrowia i wierzymy, że rehabilitacja przyniesie szybki powrót do poprzedniej formy.

Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/Photoshop.pl
Reklama
Reklama
Reklama