Tamarze Arciuch i Bartkowi Kasprzykowskiemu urodziła się córka! Co mówili nam o rodzicielstwie?
1 z 10
Tamara Arciuch urodziła! Partnerka Bartka Kasprzykowskiego poinformowała o tym za pośrednictwem Instagrama. Córka pary przyszła na świat kilka dni temu. W specjalnym oświadczeniu gwiazda podziękowała rodzinie, bliskim i mediom za wsparcie oraz uszanowanie prywatności mamy i maleństwa.
Polecamy też: Paulina Sykut-Jeżyna lada chwila zostanie matką. A co mówiła VIVIE! o rodzinie i macierzyństwie?
To drugie dziecko pary. Ich syn przyszedł na świat w połowie 2009 r. Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski wychowują jeszcze wspólnie syna aktorki z pierwszego małżeństwa.
Tamara Arciuch na Instagramie napisała:
„Kilka dni temu zostaliśmy szczęśliwymi rodzicami zdrowej córeczki. Pragniemy podziękować wszystkim tym, którzy wspierali nas w tym wyjątkowym czasie, szczególnie personelowi medycznemu za profesjonalną opiekę i dyskrecję.
Dziękujemy dziennikarzom i fotografom za okazanie szacunku dla naszej prywatności. Przyjaciołom i najbliższej rodzinie za to, że zawsze możemy na Was liczyć. Przez kilka następnych tygodni będziemy spędzać czas z rodziną a zbliżające się święta są doskonałą okazją na wyciszenie się, refleksję i radość w gronie najbliższych, czego Wam z całego serca życzymy” - napisała Arciuch.
Na okładce VIVY! gościli wspólnie w 2014 r. Co mówili o miłości, rodzicielstwie i godzeniu zawodowych obowiązków z życiem prywatnym? Jak znoszą rozpowszechnianie plotek na swój temat? Czego żałują, czego się boją? Sprawdźcie to w naszej galerii!
Polecamy też: „Szaleństwo nam towarzyszy”. Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski spodziewają się drugiego dziecka?
2 z 10
Arciuch i Kasprzykowski słyną z tego, że zawsze starają się chronić swoje życie prywatne, powiedzieli o tym dwa lata temu w jednym z niewielu wywiadów, jakich udzielili wspólnie:
Bartek Kasprzykowski: Staramy się, choć nie zawsze nam wychodzi. Na przykład pierwszego dnia wiosny poszedłem na spacer z dzieckiem. A potem zobaczyłem nasze zdjęcia w gazecie. Nie wystawiłem się specjalnie. Ktoś okradł mnie z mojej prywatności. W takich momentach czuję, że robi mi się w żołądku zimno, ciepło, ciasno i bardzo nieprzyjemnie. Już opracowaliśmy system ochronny, ale pierwsza reakcja zawsze jest okropna. To jest uczucie porównywalne z tym, gdy dowiadujesz się, że ktoś cię zdradził. Jeśli ktoś to kiedyś przeżył, niech sobie przypomni to uczucie, kiedy poczuł się bezradny, osaczony i z zimną kulą w żołądku. Teraz już nauczyliśmy się sobie z tym radzić. To już nas nie dewastuje. Natomiast bywa bolesne.
Polecamy też: Paulina Sykut-Jeżyna spodziewa się dziecka. Co mówiła w VIVIE! o swojej rodzinie i miłości do męża?
3 z 10
– Jak dzieci radzą sobie z Waszą popularnością?
Tamara Arciuch: Chronimy chłopców najbardziej, jak się da. Michał jest mały, ma pięć lat, niewiele jeszcze z tego rozumie. Z Krzysiem jest inaczej. Kiedy „miałam swoje fantastyczne pięć minut” w mediach, czyli kiedy tabloidy opisywały moje rozstanie z jego tatą, on rozumiał już bardzo dużo. I, niestety, docierało do niego to, co o mnie wypisywano. A to bardzo oddziałuje na dziecko. Negatywnie.
Polecamy: Romantycznie, namiętnie, delikatnie, nieśmiało, spontanicznie... Jak całują gwiazdy? Sami zobaczcie!
4 z 10
– Skoro już przy dzieciach jesteśmy. Jak Ci się układają stosunki z synem Tamary, Krzysztofem?
Bartek Kasprzykowski: Nie jestem jego tatą i nie zajmuję jego miejsca. Mamy bardzo ciepły i fajny układ.
Tamara Arciuch: Jeśli już o chłopcach opowiadamy, to tylko dość ogólnie albo o tym, jak byśmy chcieli ich wychować. Jeśli przyjdzie moment, że będą chcieli, żebym się nimi pochwaliła, zrobię to.
Polecamy też: Dlaczego Anna Mucha lubi być w ciąży? „Nie trzeba wciągać brzucha na sesjach”. Kultowe zdjęcia VIVY!
5 z 10
– Chcielibyście, żeby zostali aktorami?
Tamara Arciuch: Nie. Chyba nie.
Bartek Kasprzykowski: Oczywiście sami wybiorą swoją drogę. Ale, patrząc na nasz zawód dzisiaj, nie.
Tamara Arciuch: Jeśli bardzo będą chcieli, to przecież im nie zabronimy. My kochamy to, co robimy, ale miewamy frustrujące momenty. Ciągle jesteśmy oceniani, nie mamy pewności, że telefon z propozycjami zadzwoni, czasem jest tyle roboty, że doby nie starcza, a telefon dzwoni bez przerwy, a potem przychodzą momenty, że nic się nie dzieje. Ciągle jesteśmy na takiej sinusoidzie. To jest trudne w osiągnięciu stabilizacji.
Polecamy: Pamiętacie "Młode Wilki 1/2"? W tym filmie 19 lat temu debiutowała Tamara Arciuch!
6 z 10
– Wasz dom jest szalony?
Tamara Arciuch: Jesteśmy aktorami, którzy się niczego nie boją. Nie boimy się być śmiesznymi i potrafimy być zwariowani. Mamy różne momenty, ale czasami jest bardzo dużo wygłupów i żartów. Jest kolorowo.
Bartek Kasprzykowski: Uwielbiamy się śmiać i wygłupiać, mamy dystans do rzeczywistości. Nasi znajomi i przyjaciele mają z nami trochę śmiechu. Szaleństwo jest w naszym zawodzie nieodzowne i konieczne, żeby wytrzymać w tym wszystkim i być dobrym aktorem. Czasami sprawiamy wrażenie spokojnych i ułożonych. Zazwyczaj kiedy spotykamy kogoś nowego. Wtedy wyczuwamy się nawzajem. Zachowujemy dystans i staramy się uważać, żeby niezbyt ekspansywnie wdzierać się do masowej wyobraźni. Tamara jest przezabawną, bardzo ciepłą dziewczyną, która potrafi mnie rozbawić do łez. Potrafi całymi dniami mnie zabawnie ripostować. Ja też nie jestem mrukiem. Potrafię przez dwie godziny improwizować z jednym rekwizytem, też po angielsku. Szaleństwo czasem nam towarzyszy. Nie zawsze, bo to też jest wydatek energetyczny, ale towarzyszy.
Polecamy też: Małgorzata Kożuchowska już nie poświęca się dla roli? „Ja swoje zdrowie psychiczne bardzo cenię”.
7 z 10
– Czyli jesteście idealni?
Bartek Kasprzykowski: Par idealnych nie ma, ale – jak na nasze wymagania – można o nas tak powiedzieć.
Tamara Arciuch: Wiele osób mówi, że jesteśmy dla siebie stworzeni :). Ale oczywiście jesteśmy też zwykłymi ludźmi, którym zdarzają się sprzeczki. Nigdy jednak nie przenosimy ich do pracy! Nigdy! To po pierwsze. A po drugie każde nieporozumienie staramy się bardzo szybko wyjaśnić. Niemożliwe jest, żebyśmy na przykład nie odzywali się do siebie przez tydzień. Ciche dni trwają u nas… pięć minut. Takie mamy charaktery. Nie jestem w stanie funkcjonować w atmosferze nieporozumienia, nabrzmiałego konfliktu. Muszę wszystko wyjaśnić, jak trzeba powiedzieć „przepraszam”, nie mam z tym żadnego problemu. Bartek ma podobnie. To jest też recepta na to, że jest nam ze sobą po prostu dobrze.
Bartek Kasprzykowski: Nigdy się przy kimś nie kłóciliśmy.
Polecamy: Mamuśka, gwiazda, skandalistka kończy dziś 36 lat. Anna Mucha na okładkach VIVY! Jest co wspominać!
8 z 10
– Jesteście do siebie podobni czy jesteście swoimi przeciwieństwami?
Tamara Arciuch: Jesteśmy podobni do siebie. Niektórzy mówią, że nawet fizycznie (śmiech). Mamy dużo wspólnych cech, te same rzeczy nam się podobają, te same nas drażnią, podobnie podchodzimy do świata, do zasad. Te same rzeczy nas bolą.
Bartek Kasprzykowski: Tylko Tamara jest lepiej zorganizowana.
Tamara Arciuch: Może faktycznie jestem trochę lepszym logistykiem, ale kobiety zazwyczaj tak mają. Bartek ma artystyczną duszę. Rachunki to jest coś, co go denerwuje. Dlatego ja się tym zajmuję. Ale też lubię bujać w obłokach i gdybym nie musiała, wolałabym się tym nie zajmować. Nieraz zdarzyło mi się zapomnieć o zapłaceniu rachunku czy o ważnej rzeczy. Nie cierpię dzwonić, załatwiać, to jest dla mnie zawsze stresujące. Za to Bartek świetnie działa w sytuacjach kryzysowych. Doskonale sprawdza się wtedy jego umiejętność improwizowania (śmiech). Ma dużo cech, które rekompensują jego artystyczne roztargnienie.
Polecamy: Romantycznie, namiętnie, delikatnie, nieśmiało, spontanicznie... Jak całują gwiazdy? Sami zobaczcie!
9 z 10
– Czy to, że oboje wykonujecie ten sam zawód, ułatwia Wam życie?
Tamara Arciuch: Jest nam łatwiej przede wszystkim pewne rzeczy zrozumieć. Oboje w tym siedzimy i wiemy, jak nasza praca wygląda. Nie muszę tłumaczyć Bartkowi, że zostaję na planie do nocy, bo mi się zdjęcia przedłużyły. Nie będzie mi robił wymówek ani awantury z tego powodu, bo on po prostu wie, że tak się zdarza. Trudne jest to, że przykrości, które nas spotykają, porażkę czy niepowodzenie tej drugiej bliskiej osoby odbiera się właściwie jak swoją. Odczuwamy ją dwa razy bardziej. Ale to też chyba wynika z tego, że jesteśmy ze sobą bardzo blisko.
Bartek Kasprzykowski: Życie z aktorem jest trudne, bo to niepewny zawód. Ale faktycznie, nikt nie zrozumie aktora tak dobrze, jak inny aktor. Okresy intensywnej i wytężonej pracy, które potrafią wyczerpać fizycznie i psychicznie, przeplatają się z okresami, kiedy tej pracy nie ma, za to jest duża niepewność, co dalej będzie. Co prawda kiedy nie ma pracy, można się zająć pracą twórczą. Tak powstał spektakl „Pod niemieckimi łóżkami”. Przez dziewięć miesięcy nie miałem pracy i zabrałem się za pisanie sztuki. Napisałem scenariusz. Są też bonusy takich sytuacji – możemy wtedy naprawdę dużo czasu poświęcić dzieciom, kiedy praca nie odrywa nas od nich, od życia rodzinnego. To jedna z najważniejszych zalet.
Polecamy też: Małgorzata Kożuchowska o macierzyństwie: "To ważniejsze niż wszystkie niezagrane role"
10 z 10
– Poznaliście się na planie serialu „Halo Hans!”…
Tamara Arciuch: Nie, poznaliśmy się w taksówce. Jechaliśmy na konferencję prasową związaną z serialem.
Bartek Kasprzykowski: Od razu złapaliśmy kontakt. Okazało się, że o różnych rzeczach myślimy tak samo. Akurat wtedy rozmawialiśmy o Telekamerach. Rozmawialiśmy o ludziach, sprawiedliwości nominacji i nagród.
Tamara Arciuch: Na planie „Halo Hans!” byliśmy niemal non stop razem. Prawie każdą scenę graliśmy razem, a jak nie graliśmy, to stawaliśmy gdzieś z boku i rozmawialiśmy.
– To była miłość od pierwszego wejrzenia?
Tamara i Bartek (chórem): Nie!
Bartek Kasprzykowski: To uczucie dojrzewało. I to dość długo. Najpierw się zaprzyjaźniliśmy. Po pewnym etapie koniecznej inkubacji i dokonywaniu zmian w życiu zostaliśmy parą.
Polecamy: Kontrowersyjny muzyk i supermodelka byli razem ćwierć wieku. Jak się kochali David Bowie i Iman?