Tak wyglądały ostatnie dni i godziny życia Kamila Durczoka we wspomnieniach brata
Brat dziennikarza ujawnił całą prawdę
Śmierć Kamila Durczoka wstrząsnęła całą Polską. Dziennikarz zmarł w wieku 53 lat w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Pozostawił pogrążoną w żałobie rodzinę, w tym jednego syna Kamila Juniora. Po jego odejściu głos postanowił zabrać jego brat, Dominik Durczok, który ujawnił, jak wyglądały ostatnie dni i godziny życia znanego gwiazdora. Padły wstrząsające słowa.
[Ostatnia aktualizacja: 16.11.2024]
Kamil Durczok walczył o powrót do zdrowia
Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 roku. Od tego momentu wielu członków rodziny, przyjaciół i znajomych zdążyło się już wypowiedzieć w mediach na temat dziennikarza. Jedną z takich osób, była jego była żona Marianna Dufek, która jakiś czas temu udzieliła wywiadu magazynowi „Fashion Magazine”. Tam szczegółowo opisała problemy, z jakimi zmagał się 53-latek. Przyznała, że jej były mąż „podświadomie chciał końca” oraz „górę wziął jego gen autodestrukcji”, dlatego nie podejmował żadnych próby leczenia.
Jej słowom kategorycznie zaprzeczył brat Kamila Durczoka. Dominik Durczok w wywiadzie dla dziennika „Fakt” wyznał: „To nie jest tak, że Kamil miał gen autodestrukcji. Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Ale to nie jest tak, że on miał gen autodestrukcji. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia. Pomagał nam m.in. ks. Brząkalik (duszpasterz trzeźwości w Archidiecezji Katowickiej – przyp. red.), wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy…”, oznajmił wówczas Dominik Durczok.
Cała rodzina namawiała Kamila, aby zaczął ratować swoje życie i poddał się leczeniu. Ten jednak długo nie mógł się zdecydować na leczenie w zamkniętym ośrodku. Ostatecznie zmienił zdanie i poddał się kuracji odwykowej. „Wszyscy chórem mówili, że jeżeli Kamil nie podejmie leczenia zamkniętego, kompleksowego, to nic z tego nie będzie. Kamil twierdził, że nie tędy droga. Długo nie dopuszczał do siebie myśli, że miałby pojechać do ośrodka. Ale przyszedł taki moment, że się jednak na to zdecydował. To było w połowie ubiegłego roku. Poszedł do zamkniętego ośrodka na miesiąc. Podjął tę próbę, chciał walczyć, chciał stanąć na nogi. W swoim ostatnim wywiadzie mówił: »Od dna można się odbić i zmierzać ku górze«. W swoim ostatnim projekcie, aplikacji internetowej »Durczokracja«, upatrywał szans na dalsze funkcjonowanie. Ale nie wyszło”, zdradził w rozmowie z „Faktem”.
W przypadku Kamila przeszczep wątroby był koniecznością. Niestety stan zdrowia dziennikarza nie pozostawił złudzeń co do pomyślnego zabiegu. „To, że jego wątroba nie funkcjonowała i należało ją przeszczepić, było oczywiste. Ale mój przyjaciel lekarz powiedział, że od kwalifikacji do przeszczepu jest daleka droga. W takim stanie, w którym był Kamil, na przeszczep nie było praktycznie szansy”, ujawnił jakiś czas temu Dominik Durczok.
Czytaj także: Mówił, że na nią nie zasługuje. Tak Marianna Dufek uczciła pamięć Kamila Durczoka
Kamil Durczok, VIVA! październik 2016 rok
Ostatnie dni i godziny życia Kamila Durczoka
W rozmowie z dziennikiem Dominik Durczok ujawnił, jak wyglądały ostatnie dni życia jego brata Kamila.
„W ostatnich tygodniach jego życia to chyba ja byłem jego podporą. To do mnie dzwonił o 2. w nocy, o 5. rano. Błagał, żebym przyjechał, mówił, że się boi, że sobie nie daje rady. Chciał, żebym po prostu z nim był. I tak to wyglądało, byłem na każde jego zawołanie, zresztą nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Choroba, z która się zmagał, wyniszczyła go. Mieliśmy świadomość, że jego organizm jest na tyle słaby, że to może się źle skończyć. Nie mieliśmy tylko świadomości, że to będzie tak szybko. Gdy 15 listopada wiozłem go do szpitala, myślałem, że lekarze zapanują nad kolejnym krwotokiem z przewodu pokarmowego i że go znów postawią na nogi”, wyznał w „Fakcie” Dominik Durczok.
Mężczyzna wyjawił również, co działo się w szpitalu na moment przed śmiercią Kamila Durczoka.
„Kamil zaczął się bardzo źle czuć w niedzielę. W poniedziałek 15 listopada był już u mamy. To ona zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że z Kamilem się źle dzieje. Zastałem go w kałuży krwi, krwotok był ogromny. Odwiozłem go do szpitala na Ligocie. Był bardzo osłabiony. Zdążyliśmy sobie tylko powiedzieć: „Trzymaj się”. Lekarz przekazał mi, że stan Kamila jest bardzo poważny. Dodał: »Proszę być przygotowanym na wszystko, stan jest bardzo ciężki«. Dwukrotnie go reanimowano, był kolejny krwotok, sytuacja stała się dramatyczna. 16 listopada o godz. 6.02 zadzwonili ze szpitala, że Kamil nie żyje”, powiedział na łamach dziennika „Fakt”.
Czytaj także: Dominik Durczok opowiedział o relacji z bratem: „Jestem przekonany, że był mimo wszystko dobrym człowiekiem”
Kamil Durczok