Tadeusz Sznuk utrzymywał to w tajemnicy latami. To, o czym mówi, bywa niebezpieczne
Niemal nikt o tym nie wiedział
W 1994 roku widzowie zobaczyli pierwszy odcinek programu 1 z 10. Teleturniej prowadzony przez Tadeusza Sznuka tak spodobał się milionom Polaków, że jest emitowany do dziś. Ale mimo mijających lat wielbiciele talentu prezenterka niewiele o nim wiedzą. Okazuje, że się 80-letni dziennikarz ma niebezpieczną pasję.
Hobby Tadeusza Sznuka. Jest pilotem
Zna się na helikopterach i samolotach oraz… ma licencję pilota! Tadeusz Sznuk przez ogromną część swojego życia rozwijał swoją pasję. „Latanie to dla mnie bardzo ważny etap w życiu, bo wiele uczy. Przede wszystkim tego, żeby nie udawać, że prawa fizyki są jednakowe dla wszystkich i tu nie ma co kombinować. Latanie uczy odpowiedzialności, tylko trzeba być zdyscyplinowanym i pokornym wobec przyrody”, opowiadał w TVP.
Co ciekawe, uczestnicy wydarzeń związanych z lataniem wielokrotnie mieli okazję podziwiać dziennikarza w ciekawej roli. Tadeusz Sznuk bywa bowiem komentatorem podczas Pikniku Lotniczego w Płocku czy na Mazurskim AIRSHOW w Giżycku.
Prenumerujący pismo Skrzydlata Polska na pewno mieli też okazje czytać artykuły autorstwa prowadzącego Jeden z 10.
Czytaj też: Byli razem dwa lata, myśleli o ślubie. Historia relacji Macieja Zakościelnego i Katarzyny Grabowskiej
Tadeusz Sznuk, VI Płocki Piknik Lotniczy, 2013
Kariera telewizyjna Tadeusza Sznuka
Choć oglądamy go na ekranie już ponad pół wieku, sam prezenter nigdy nie planował dla siebie takiej drogi… „Nigdy nie marzyłem o karierze prezentera, to wszystko stało się przypadkiem. Pracowałem w radiu i wtedy przyszła propozycja nagrania próbnego odcinka. Spodobało się wydawcom. To było dla mnie całkiem nowe doświadczenie. Wtedy telewizja tego rodzaju, i nadawana o tej porze, dopiero się zaczynała. Muszę powiedzieć, że to niemowlę bardzo się rozwinęło”, opowiadał.
A jak to było z 1 z 10? „Pierwszy odcinek nagrałem na próbę, na prośbę kolegów z telewizji. Teleturniej spodobał się widzom, więc poprowadziłem pierwszą serię. Podobno jednym z ważnych kryteriów wyboru była "durna mina" prowadzącego, żeby gracze nie mogli poznać, co się dzieje w jego duszy i jakie są odpowiedzi. Myślę, że właśnie dlatego zostałem wybrany", zdradził w TeleTygodniu.
Przeczytaj też: Nic nie zapowiadało tragedii. Mroczne kulisy śmierci Robina Williamsa wyszły na jaw dopiero po latach...