Syn Krzysztofa Krawczyka: „Nie byłem zaproszony na koncert w Opolu. Jestem załamany...”
Agent zmarłego artysty twierdzi, że było inaczej. Kto ma rację?
W miniony weekend Telewizja Polska zorganizowała i wyemitowała koncert poświęcony Krzysztofowi Krawczykowi. Ze sceny w Opolu wybrzmiały największe przeboje gwiazdora. Wszystkie w nowych aranżacjach wykonali zaproszeni artyści - Edyta Górniak i Natalia Kukulska, których interpretacje wywołały kontrowersje – Piotr Kupicha, Maryla Rodowicz, Rafał Brzozowski i wielu innych. Na publiczności z kolei zasiadło 900 osób, w tym dwie bardzo bliskie zmarłemu artyście – jego menedżer i żona.
Widzowie dopytywali w sieci, dlaczego nie przyjechał na uroczystość syn Krzysztofa Krawczyka. On sam twierdzi, że… nie dostał zaproszenia.
Krzysztof Krawczyk Junior nie dostał zaproszenia na koncert w Opolu?
Wiele emocji wzbudziła nieobecność 47-latka na widowni niedzielnego koncertu. W sprawie pojawiło się już wiele domysłów, ale w końcu wszystkie tracą sens i ważność, bo głos zabrał sam syn Krzysztofa Krawczyka. „To paranoja! Ja nie byłem zaproszony na ten koncert – jedyne dziecko mojego taty! Oczekiwałem zaproszenia. Wydaje mi się, że to normalne, że zaprasza się na taki koncert syna. Jestem załamany. Bardzo mi smutno z tego powodu”, wyznał gorzko w rozmowie z WP i dodał, że jedyne ciepło poczuł, gdy ze sceny kilka słów w jego stronę wygłosił prowadzący wydarzenie.
Przypomnijmy, co mówił zatem Tomasz Kammel. „Krzysztof lubił śpiewać również o trudnych wydarzeniach ze swojego życia. One często go inspirowały. Wróćmy chociaż do roku 1988, kiedy to on i jego rodzina mieli bardzo poważny wypadek samochodowy, w którym najbardziej ucierpiał jego syn, Krzysztof Junior. Panie Krzysztofie, nie ma tutaj pana z nami, ale pozdrawiamy. Mamy nadzieję, że ogląda pan ten koncert w telewizji. Życzymy wszystkiego dobrego”, głosił konferansjer mając nadzieję, że syn artysty i wdowa po nim znajdą wspólny język. Od tygodni bowiem otrzymujemy kolejne informacje o tym, że tych dwoje nie umie się dogadać. Np. sprawa prawa syna do zachowku musiała aż trafić do sądu.
Czy 47-latek nie miał pomysłu przyjechać do Opola i spróbować dostać się na widownię? „Gdybym tam był, to pewnie ”hieny” by mnie dopadły. Domyśla się pan – jakie. Ludzie mi nieżyczliwi”, wytłumaczył redakcji WP.
Menedżer Krawczyka nie zgadza się ze słowami syna piosenkarza. Wyznał też prawdę o Trubadurach
Andrzej Kosmala – wieloletni przyjaciel i agent Krzysztofa Krawczyka, a także współtwórca niedzielnego wydarzenia – odebrał telefon od Wirtualnej Polski i zaprzeczył, jakoby Telewizja Polska miała nie zaprosić syna zmarłego gwiazdora. Zaproszenie miało być też wysłane do kolegów artysty z kapeli Trubadurzy. „Na niedzielny koncert zaproszony przez TVP był i Krawczyk junior i Trubadurzy. Ani ja, ani Ewa Krawczyk, nie wysyłaliśmy tych zaproszeń, ale takie zapewnienie dostałem od producentów koncertu z TVP”, mówił pan Andrzej Kosmala.
CZYTAJ TEŻ: Natalia Kukulska reaguje na krytykę za utwór Krzysztofa Krawczyka. „Nie każcie mi nosić wąsów”
A dlaczego Trubadurzy nie zaśpiewali którejś z piosenek? Dla wielu fanów zespołu i samego Krzysztofa Krawczyka był to pomysł oczywisty. „Trubadurzy nie mieścili w konwencji koncertu. Konwencja była taka, że czołowe polskie gwiazdy śpiewają piosenki Krawczyka w swoim stylu. Te piosenki miały być pokazane trochę inaczej. To nie był koncert historyczny. To był koncert, na którym zespół Pectus śpiewał Trubadurów. A sami Trubadurzy być może zostaną zaproszeni na następny, bardziej historyczny koncert, 3 września, na festiwalu w Opolu”, wyjaśnił obszernie przyjaciel zmarłego w kwietniu wokalisty.
Kto ma rację w tym sporze? Telewizja Polska otrzymała od dziennikarzy prośbę o wyjaśnienie, co stało się z zaproszeniem dla syna Krzysztofa Krawczyka. Niestety nikt nie przesłał redakcji WP jeszcze odpowiedzi…