Reklama

Jan Pospieszalski to osoba, której widzom i słuchaczom przestawiać nie trzeba. Sławę przyniósł mu program „Warto rozmawiać”, prowadził również audycję „Bliżej”. W życiu prywatnym jednak los go nie oszczędzał... Prawie ćwierć wieku temu mężczyznę spotkała ogromna rodzinna tragedia, która już na zawsze zmieniła jego życie. Dramatyczny wypadek pozbawił życia czteroletniego synka artysty... Po tym wydarzeniu Jan Pospieszalski zbliżył się do Boga i uratował swoje małżeństwo.

Reklama

Jan Pospieszalski o śmierci synka. Antoni zginął na łódce

Dziennikarz i artysta przed laty przeżył ogromną tragedię. Był siódmy sierpnia 1999 roku, środek lata. Wraz z rodziną odwiedzali znajomego Jana Pospieszalskiego. W upalny dzień wybrali się na przejażdżkę sześciometrową motorówką po jeziorze Dadaj pod Biskupcem. Korzystali z pięknej pogody, wygrzewali się. Za sterami siedział przyjaciel rodziny i właściciel łódki, który zabrał na pokład swoją pięcioletnią córeczkę.

„Nie przewentylowałem silnika. Jak przyśpieszę, sam się przewentyluje”, powiedział mężczyzna i dodał gazu. A to było najgorsze, co mógł zrobić... Nikt nie przewidział, że dojdzie do eksplozji motorówki, która rozerwie łódź. Jej przyczyną były rozgrzane upałem opary benzyny w baku.

Niestety czteroletni synek muzyka – Antoni – i dziewczynka nie przeżyli. Wydarzenie na zawsze zmieniło Jana Pospieszalskiego. I chociaż z domu wyniósł głęboką wiarę, to po utracie syna jeszcze bardziej zbliżył się do Boga. „Poczułem moc, jakiej wcześniej nie miałem. Dał mi ją Bóg. To było doświadczenie, które bardzo mnie do Niego zbliżyło”, wspominał artysta [cytat za pomponik.pl].

Czytaj także: Cezary Pazura pożegnał ukochaną mamę. Edyta Pazura zabrała głos

Michal Wozniak/East News

Rodzinna tragedia przewartościowała życie Jana Pospieszalskiego

Przed tragedią Jan Pospieszalski miał zupełnie inne priorytety, był innym człowiekiem. Występował w wielu zespołach. Współpracował z duetem Marek i Wacek, grupą Woo Boo Doo czy zespołem VooVoo, był też związany z Czerwonymi Gitarami. Poświęcał się karierze, a częste wyjazdy nie wpływały dobrze na jego relacje z żoną Marią, z którą ślub wziął w 1978 roku. Planował rozwieść się z ukochaną. I jak podawał portal pomponik.pl, ich małżeństwo scalała jedynie miłość do trójki pociech: Franciszka, Barbary i Antoniego.

Po stracie synka i tragicznym wypadku artysta całkowicie przewartościował swoje życie. Przeszedł również przemianę duchową: odstawił używki, zrezygnował z imprezowania. Skupił się na tym, co najważniejsze... Rodzinna tragedia zbliżyła go z ukochaną żoną. „W doświadczeniu gigantycznego bólu doznałem jednocześnie jakiejś wielkiej mocy”, przyznał w jednym z wywiadów. „Po wypadku moja wiara jest żarliwsza, żywsza, uświęcona przez krzyż i cierpienie, które niosę”, dodał wtedy. Zaczął o wiele więcej czasu poświęcać dwójce pozostałych dzieci, przestał tak gonić za karierą i kolejnymi sukcesami.

Zaczął również działać na rzecz innych. Zaangażował się w prowadzenie scholi w jednej z warszawskich parafii. Organizuje także warsztaty muzyczne, koncerty i festiwale.

Jan Pospieszalski nie ukrywa, ze wiara dodaje mu siły w najtrudniejszych momentach. „To jak lina ratunkowa dla alpinisty. Gdy jest ciężko, chwytam za różaniec. Tą modlitwą można wybłagać cuda”, mówił o różańcu, z którym nigdy się nie rozstaje. A jego znajomi dodają, że jest przykładem na to, że nawet z największej życiowej tragedii można wyjść silniejszym – pomimo niewyobrażalnego bólu...

Zobacz także: Mimo rodzinnej tragedii zbudowali siebie na nowo. Dzisiaj łączy ich silna więź. Oto historia Kuby i Dawida Błaszczykowskich

Źródło: Pomponik.pl

Michal Wozniak/East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama