Stefan Friedmann i jego żona są razem od ponad 50 lat, poznali się jeszcze w liceum
„Sam sobie zazdroszczę, że go mam” mówił o nim jego syn
Stefan Friedmann jest bardzo popularnym aktorem, satyrykiem, radiowcem. Wszyscy kojarzą go na pewno z serialu „Na kłopoty Bednarski”, w którym grał detektywa z przedwojennego Gdańska. W radio występował w duecie z Jonaszem Koftą, w latach 70. i 80 bardzo popularne były ich „Dialogi na cztery nogi” i skecz „Fachowcy”, z piosenką „Bo dobry Bóg już zrobił, co mógł/ teraz trzeba zawołać fachowca”. Wcielał się też w podróżnika, "Globtrotuara", który w kawiarence "Pod Kwadratowym Globusem" opowiada o swoich przygodach. Pisał piosenki, z których najbardziej znane są chyba: „Cienki Bolek” i „Serce Słowianki, polny kwiat”. Lubił bawić się słowami, wymyślał przysłowia, na przykład „Gdy na drzewach bazie – uważaj na razie”.
Stefan Friedmann swoją przyszłą żonę Krystynę poznał jeszcze w szkole. Nie wszystko w ich życiu było usłane różami. Ich syn - Wojciech Friedmann, znany podróżnik i pisarz, przyznał otwarcie dwa lata temu, że zmagał się z chorobą alkoholową, że „chlał”. Przejmująco o tym opowiedział. Na szczęście udało mu się wygrać z nałogiem. Jak ułożyło się życie znanego aktora? Z okazji urodzin przypominamy jego historię.
[Ostatnia publikacja tekstu na VUŻ 02.09.2024 r.]
Stefan Friedmann: dorastanie, młodość
Z żoną poznali się jeszcze w liceum, na przerwie. On rozglądał się za ładnymi dziewczynami. Koledzy pokazali mu wtedy jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole, śmiali się, że na pewno jej nie poderwie. Ale udało się, choć ich pierwszy dialog nie był zbyt romantyczny. „No i co Wiśniewska?”, zapytał. „No i nic Friedmann”, odpowiedziała mu przyszła wybranka.
Stefan Friedmann urodził się w 1941 roku, jego ojciec Marian Friedmann był aktorem, mama – Halina, legendarną suflerką w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Mówiono, że gdyby nie ona, wpadki zaliczaliby Mieczysława Ćwiklińska, Magdalena Zawadzka, Gustaw Holoubek. Rodzice mieli poczucie humoru, znana jest anegdota, jak ojciec mówił do małego Stefana: „Stefciu, jak będziesz grzeczny, pójdziemy do Michalika (historyczna kawiarnia w Krakowie), zobaczysz, jak ludzie jedzą lody”.
Stefan Friedmann wychowywał się u dziadków w Krakowie, babcia marzyła, że zostanie księdzem. Był nawet ministrantem, służył do mszy w parafii św. Floriana, gdzie proboszczem był wtedy Karol Wojtyła. Kiedyś wygłupiał się za plecami księdza, aż Wojtyła wziął go za ucho i zapytał: „Oj Stefciu, co z ciebie wyrośnie?”.
Stefan Friedmann: oblał maturę, poznał przyszłą żonę
Początki nie były łatwe. Stefan Friedmann jako nastolatek kilka razy zmieniał szkoły, oblał egzamin dojrzałości. Nauczyciel usłyszał, jak mówił w toalecie: „Maturę to ja mam z palcem w d…”. Wyleciał. Po latach przyznawał, że tego nie żałuje. Bo dzięki powtórce matury poznał swoją przyszłą żonę. Mimo kłopotów w szkole zawsze uważany był za zdolnego, jako 16- letni chłopiec zaczął grać w radiowych „Matysiakach” – tasiemcu o warszawskiej robotniczej rodzinie. Występował w tym radiowym serialu 25 lat, do stanu wojennego.
Mówi o sobie: „Moje życie to jest taki duży zbiór żartów, które bardzo często kończyły się źle”. Tak było na egzaminie do Szkoły Teatralnej. Legendarny Jan Świderski poprosił go, by powiedział coś wesołego. On wypalił „Wesołego Alleluja” i wyleciał za brak szacunku do komisji egzaminacyjnej. W dodatku za wygląd dostał jedynie dwóję z plusem. Ostatecznie egzamin aktorski zdał eksternistycznie.
W kabarecie „Hybrydy” poznał Jonasza Koftę, który poradził mu: „Przestań te głupoty swoje mówić w powietrze i zacznij notować, a jeszcze będziesz miał z tego pieniądze". Stefan Friedmann już w latach 70. stał się bardzo popularny. Grał m.in. w „Czterdziestolatku”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?”, w wielu filmach i serialach. Pisał skecze, m.in., dla Janusza Gajosa, reżyserował sztuki. Cały czas gra Józefa Modrego w „M jak miłość”.
Zobacz też: Kiedy się poznali, od razu wywołali skandal... Kinga Preis i Piotr Borowiec są razem od 28 lat
Krystyna i Stefan Friedmannowie: historia miłości
Z Krystyną pobrali się w 1968 roku. Nie było im łatwo, mieszkali w wynajętych mieszkaniach albo kątem u rodziców. Dopiero zaczynali zawodowe życie. Żeby utrzymać rodzinę, Stefan Friedmann wyjeżdżał do Ameryki, pracował tam fizycznie, polerował posadzki u amerykańskich bogaczy, był ogrodnikiem. Potem jeździł też oczywiście na tournée jako artysta.
Krystyna i Stefan Friedmannowie doczekali się dwóch synów. Jeden z nich - Filip Friedmann jest poukładanym, statecznym biznesmenem, który trafiał już na listę najbogatszych młodych Polaków. Drugi – Wojciech Friedmann, to artysta, pisarz, fotograf. Niespokojna dusza. Zawsze ciągnęło go w świat, odwiedził 80 krajów! Był - jak mówił - poszukiwaczem własnych przygód.
Zobacz też: Ludzie go uwielbiali. Zdzisław Maklakiewicz wcielił się w słynnego inżyniera Mamonia w „Rejsie”
Wiele osób było zaskoczonych, gdy dwa lata temu Wojciech Friedmann przyznał się do alkoholizmu. Zrobił to w momencie, gdy był już po leczeniu i od paru lat nie pił. Mimo życiowych kłopotów z ojcem, musi go łączyć wyjątkowa więź. Pod jednym z archiwalnych zdjęć Stefana Friedmanna, które opublikował na Instagramie, napisał: „Stefek. Tata i kumpel. Jak mówi – jestem jego ciągiem dalszym. Rozmawiamy często. Wspieramy się. Sam sobie zazdroszczę, że go mam. Kocham Cię Tato”, wyznał.
Stefan Friedmann i jego żona Krystyna mieszkają pod Warszawą, mają swój dom, ogród, psa i kota. Kiedy wnuki były małe, uwielbiały do nich przyjeżdżać. A oni poświęcali im każdą wolną chwilę, czwórka wnuków jest ich radością i dumą. Stefan Friedmann opowiadał w jednej z rozmów, jak jego wnuk Aleks, wyjeżdżając z żalem od ukochanych dziadków, zapytał: „Babciu, a dlaczego wy nie macie dzieci?”.