Zabiła dziecko kochanka... Historia Rity Gorgonowej wstrząsnęła Polską!
„Gazety czynią z niej uosobienie zła, portret kobiety potwora”
Sprawa Rity Gorgonowej była najgłośniejszym procesem kryminalnym dwudziestolecia międzywojennego. Guwernantka została oskarżona o zabójstwo siedemnastoletniej Elżbiety (nazywanej Lusią), córki lwowskiego architekta Henryka Zaremby. Rita Gorgonowa prowadziła mu dom i zajmowała się dziećmi – Lusią i czternastoletnim Stasiem. Z pracodawcą łączył ją także nieformalny związek. Już na miejscu zbrodni śledczy nie mieli wątpliwości, że to ona jest winna. W taką wersję wydarzeń uwierzyła także opinia publiczna. Sprawa była szeroko komentowana – pisały o niej gazety i żyła nią cała Polska. Rita Gorgonowa przeszła do historii jako uosobienie zła. Jednak sprawa do tej pory budzi duże emocje i nigdy nie została do końca rozstrzygnięta. Od tych dramatycznych wydarzeń mija właśnie 90 lat.
Słynna sprawa Rity Gorgonowej
Emilia Margerita Gorgon z domu Ilić była piękną kobietą, z pochodzenia Serbką lub Chorwatką. Wyszła młodo za mąż za Erwina Gorgona i urodziła syna. Niestety mąż wkrótce zostawił ją i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Rita została pod opieką teściów, którzy po pewnym czasie oskarżyli ją o niemoralne prowadzenie się, odebrali wnuka i wypędzili. Miała 23 lata i musiała sama o siebie zadbać. Podjęła pracę w cukierni, lecz wkrótce poznała Henryka Zarembę, szanowanego architekta. Rita zrobiła na nim duże wrażenie i postanowił jej pomóc. Zaproponował jej pracę w swoim domu. Sam nie radził sobie z jego prowadzeniem od czasu, kiedy jego chora psychicznie żona trafiła do zamkniętego ośrodka. Dość szybko rozwinął się między nimi romans, którego owocem zostaje córeczka, Romana.
Początkowo dzieci Zaremby dobrze dogadywały się z Ritą. Problemy pojawiły się dopiero po czasie. Szczególnie niechętna opiekunce była Lusia, która dorastała i czuła się prawdziwą panią domu. Ich stosunki stawały się coraz bardziej napięte. W domu ciągle wybuchały awantury. Doprowadziły do tego, że sam architekt zmienił swoje podejście do kochanki. W końcu dojrzał do decyzji, chciał się rozstać. Grudzień 1931 roku to ich ostatnie dni razem, ale jeszcze nikt nie spodziewał się, że rozstanie będzie tak dramatyczne.
W nocy z 30 na 31 grudnia doszło do zabójstwa śpiącej Lusi. Jako pierwszy siostrę znalazł Staś, którego obudził skowyt psa. „Staś wchodzi ostrożnie do holu. Idzie wprost do pokoju siostry. Ciemno. Patrzy na stojące pod ścianą łóżko i zdaje mu się, że nie ma w nim Lusi. Tam, gdzie zwykle była jej głowa, leży wielka poduszka. Podchodzi, podnosi poduszkę, pod którą leży bezwładna głowa. Próbuje siostrą potrząsnąć, dobudzić ją, ale palce grzęzną mu w lepkiej, ciepłej mazi. – Lu-sia za-bi-ta. Za-bi-taaaa. Zaaaaa-biiiiii-taa – krzyczy nad bezwładnym wciąż ciałem i biegnie obudzić ojca”, pisze Cezary Łazarewicz w książce Koronkowa robota.
Natychmiast do różowego pokoju Lusi przybiegają ojciec w piżamie i Gorgonowa w futrze narzuconym na koszulę nocną. Wezwano lekarza, który potwierdził zgon. Lusia umiera na miejscu od uderzeń tępym narzędziem w głowę. Późniejsza sekcja zwłok wykazuje też deflorację, nie wiadomo, czy nie upozorowaną, by skierować motyw zbrodni na gwałt. Dokonano przeszukania domu, ale wiele śladów zostało już zatartych. Znaleziono zakrwawioną chusteczkę i dżagan (według innych doniesień kilof) w basenie – rzekome narzędzie zbrodni. Zauważono wybitą szybę, uchylone okno i małe ślady stóp na śniegu wokół domu. Wiele poszlak, niewiele odpowiedzi. Aresztowano zarówno Zarembę, jak i Gorgonową. Architekta wypuszczono po kilku tygodniach, już po pogrzebie córki, który przyciągnął tłumy ciekawskich. Dla Rity Gorgonowej rozpoczął się słynny proces.
„Nic nie wywołuje takich emocji jak wiadomości napływające z willi znanego w mieście architekta, inżyniera Henryka Zaremby. O zamordowaniu Elżbiety Zarembianki Lwów już wie z plotek w sylwestra, ale dopiero następnego dnia może przeczytać o tym w prasie. „Gazeta Lwowska” pierwsza informuje o śmierci Lusi: „Zachodzi podejrzenie, że zbrodni tej dokonała bona, służąca od kilku lat u inżyniera Zaremby, z którą ten ostatni utrzymywał od dłuższego czasu stosunki miłosne. Bona ta chciała pozbawić życia Elżbietę prawdopodobnie dlatego, że stała ona na przeszkodzie w uzyskaniu przez inżyniera Zarembę rozwodu z żoną”. To jest właśnie ten moment, w którym trzydziestojednoletnia Margarita Emilia Gorgon staje się najczarniejszym z czarnych charakterów. Każdego następnego dnia jej wizerunek będzie stawał się jeszcze mroczniejszy, powielany w setkach tysięcy egzemplarzy, sprzedawany w całej Polsce”, czytamy w książce Łazarewicza.
Rita Gorgonowa jako wcielenie zła
Prasa analizuje każdy szczegół sprawy, ale nie powstrzymuje się przed osądami. Opinia publiczna żyje procesem. Każdy ma na jego temat opinię. Zainteresowanie procesem jest tak duże, że sprzedawano bilety wstępu na rozprawę w sądzie. „Przede wszystkim wzmaga powszechne zaciekawienie fakt, że oskarżoną o zbrodnię jest kobieta. Kobiety bowiem stosunkowo rzadko dokonują zbrodni morderstwa własnymi rękoma. Za to morderstwo popełnione przez kobietę bezpośrednio jest o wiele bardziej wyrafinowane”.
Po pewnym czasie z prasy wyłania się jasny obraz Rity Gorgonowej jako potwora i wcielenia zła. Kochanki, która uwiodła żonatego mężczyznę i zimną krwią zabiła jego córkę. „Zła jest Gorgonowa, bo omotała starego, wykorzystała go, być może kosztem jego dzieci, a na koniec zabiła mu córkę, z którą konkurowała. Zły jest Zaremba, bo dał się młódce omamić. Zamiast wieść żywot wdowca i odwiedzać chorą żonę w szpitalu, zakochał się bez pamięci. W zamordowaniu córki może nie brał udziału, ale kryje swoją kochanicę. Dobra jest Lusia (nikt nie nazywa jej już Elżbietą), dziewczynka, która chciała wyrwać tatusia z rąk złej „macochy” i zapłaciła za to najwyższą cenę. Gazety czynią z Gorgonowej uosobienie zła. Gdyby oprzeć się na tym, co piszą, byłaby bardziej podstępna niż Lady Makbet i gorsza niż macocha Kopciuszka. Z przecieków ze śledztwa, plotek, strzępków informacji budują portret kobiety potwora. Piszą, że jej postępowanie cechuje cynizm, że nie okazuje skruchy. Że usta ma wykrzywione w nonszalanckim uśmiechu, gdy spotyka się z sędzią śledczym, a kpiący uśmieszek pojawia się na jej twarzy, gdy mówi o śmierci Lusi”, czytamy.
Sama oskarżona nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów, mimo że wiele poszlak wskazuje na nią. Opinia publiczna już wydała wyrok. Nienawidzi jej i najchętniej sama wymierzyłaby sprawiedliwość. Nie pomaga jej fakt, że na wszystkich przesłuchaniach pojawia się ubrana w drogie futro. Była elegancka i pewna siebie, nie okazała ani cienia skruchy, co jeszcze bardzie rozwścieczało tłumy. Jednym z ważniejszych dowodów przeciwko niej były zeznania Stasia, który wyjawił, że widział ją uciekającą z miejsca zbrodni. „Staś opowiada śledczym, że gdy Pani straciła łaski ojca, pieniądze na utrzymanie domu zaczął przekazywać Lusi. Pani, która nigdzie nie pracowała, została wtedy bez środków do życia. Nawet o kupno rzeczy osobistych musiała prosić dziewczynkę. Bardzo źle to znosiła. Chłopiec mówi o ciągłych awanturach i groźbach śmierci, które Pani kierowała do jego siostry”, czytamy w książce Koronkowa robota.
Wciąż jednak sprawa była bardzo niejasna. Brakowało dowodów i faktów, były jedynie poszlaki i zeznania świadków, niektóre z nich nawet wykluczały się nawzajem. Ówczesna kryminalistyka nie dawała szans na więcej. Sprawa zmierzała w oczywistym kierunku. Ława przysięgłych 14 maja 1932 roku skazała Gorgonową na powieszenie. Wyroku nie można było jednak wykonać – skazana była bowiem w ciąży. Obrońcy odwoływali się od wyroku i podważali dotychczasowe dowody. Ostatecznie skazano ją na osiem lat więzienia. Tam urodziła córeczkę Ewę. Zaremba nie uznał jej i dziewczynka trafiła do sierocińca.
Rita Gorgonowa odbyła karę i przeżyła wojnę, nie wiadomo, jak potoczyły się jej dalsze losy. Jej córka Ewa całe życie walczy o rehabilitację pamięci matki. Kto naprawdę zamordował Lusię? Tego zapewne już nigdy się nie dowiemy…
1 z 6
Rita Gorgonowa z córką Ewą na dziedzińcu więzienia w 1933 roku
2 z 6
Rita Gorgonowa kąpie córeczkę Ewę w więzieniu
3 z 6
Proces Rity Gorgonowej
4 z 6
Rita Gorgonowa ze swoim adwokatem
5 z 6
Rita Gorgonowa w 1932 roku
6 z 6
„Koronkowa robota”, książka Cezarego Łazarewicza o sprawie Rity Gorgonowej