Reklama

Ekranizacje książek często wypadają słabo w porównaniu z pierwowzorem. Czytelnikom trudno zaakceptować uproszczony scenariusz czy fabularne zmiany. Wizja reżysera może kłócić się z tym, co sobie wyobrażali. A jednak historia zna też takie przypadki, kiedy film „prześcignął” książkę.

Reklama

„Małe kobietki”

„Małe kobietki”, XIX-wieczna powieść Louisy May Alcott nie przetrwała próby czasu. Porady, jak być dobrą gospodynią, opisy, jak dogodzić swojemu mężowi, współcześnie możemy traktować z dużym przymrużeniem oka. Wszystko, co w „kobietkach” najlepsze, znajdziemy w najnowszej ekranizacji książki, w reżyserii Grety Gerwig. Twórczyni pięknie opowiada o siostrzanej miłości panien March, zwykłym, dobrym życiu na amerykańskiej prowincji, sile marzeń i...feminizmie. „Kobiety mają i umysły, i dusze. Oprócz serc mają ambicje i talent, a także piękno. Mam dość ludzi, którzy mówią, że miłość jest wszystkim, do czego nadaje się kobieta” — mówi jedna z bohaterek, Jo, która zamiast mężczyzną podąża za prawdziwą pasją.

„Dziennik Bridget Jones”

„Dziennik Bridget Jones” Helen Fielding to typowe „czytadło”. Jest lekko i przyjemnie. Ale nie brakuje też średnio udanych żartów i wielu krzywdzących stereotypów o kobietach, mężczyznach i relacjach. Bridget z kart powieści jest średnio rozgarniętą singielką, która jedyne, o czym marzy to miłość aż po grób. Bridget z filmu Sharon Maguire (grana bezbłędnie przez Renee Zellweger) jest niezdarna, ale urocza. Nie irytuje, jak jej książkowy pierwowzór. Przeciwnie, tej kobiecie chce się kibicować. Jest zabawna i potrafi tupnąć nogą, kiedy trzeba. Kobieta z krwi i kości.

Zobacz: Pretty woman, Uciekająca panna młoda, Notting Hill: kultowe filmy z Julią Roberts

„Diabeł ubiera się u Prady”

Książka Lauren Weisberger „Diabeł ubiera się u Prady” osiągnęła sukces, ale dopiero film Davida Frankela sprawił, że tę historię poznał cały świat. Fabuła jest prosta — początkująca dziennikarka Andrea zdobywa posadę asystentki wpływowej redaktor naczelnej jednego z najbardziej prestiżowych pism modowych. Jeszcze wtedy nie wie, że Miranda Priestly to szefowa „z piekła rodem”. Postać Mirandy jest sprawnie napisana, ale to Meryl Streep sprawiła, że zaczęliśmy z nią sympatyzować. Aktorka „uczłowieczyła” postać. Pokazała, że za fasadą zimnej i wyrachowanej bizneswoman, kryje się ciężko pracująca i bardzo samotna kobieta.

„Mechaniczna pomarańcza”

„Mechaniczna pomarańcza” Anthony'ego Burgessa to klasyk literatury science-fiction, przez którego wiele z nas nie przebrnie. Książka jest trudna w odbiorze, bo jej autor pokusił się o ryzykowny eksperyment. Napisał ją w stworzonym przez siebie slangu. To hybryda kolokwialnego języka angielskiego z zapożyczeniami rosyjskimi. Reżyser Stanley Kubrick dokonał wręcz niemożliwego. Stworzył wierną adaptację, ale „przyswajalną” dla przeciętnego widza. To opowieść o tym, co dzieje się z człowiekiem, kiedy odbiera mu się możliwość decydowania o własnym losie. „Mechaniczną pomarańczę” obejrzycie na Netfliksie.

„Śniadanie u Tiffany’ego”

Mówimy „Śniadanie u Tiffany’ego”, myślimy: Audrey Hepburn. Ten tytuł już zawsze będzie kojarzył nam się z brytyjską gwiazdą i jej interpretacją piosenki „Moon River”. Ale Hepburn to nie jedyny powód, dla którego warto sięgnąć po film zamiast po książkę. Głowna bohaterka książki Trumana Capote, Holly to młoda Amerykanka, pracująca jako, eufemistycznie mówiąc, dama do towarzystwa. Na kartach powieści przypomina rozkapryszoną dziewczynkę, rozkwita dopiero w filmie Blake'a Edwards. Paradoksalnie, to właśnie oglądając produkcję z 1961 roku, łatwiej nam zrozumieć jej motywacje i bolączki. Film spodoba się także tym z was, które lubią happy endy. Capote postanowił zostawić czytelników z lekkim niedosytem. „Śniadanie u Tiffany’ego” zobaczycie na HBO.

Przeczytaj także: Dzienniki motocyklowe”, „Wszystko za życie” i... Filmy drogi, które przeszły do historii kina

„Skazani na Shawshank”

Stephen King nie ma sobie równych w opowiadaniu historii, ale wielu czytelników uważało, że ze „Skazanych na Shawshank” można wycisnąć dużo więcej. Tego samego zdania był reżyser Frank Darabont, który z krótkiego opowiadania zrobił niemal dwuipółgodzinną epopeję. To historia bankiera Andy'ego, który zostaje oskarżony o podwójne zabójstwo — swojej żony i jej kochanka. Bohater walczy o przetrwanie w więziennym świecie i zyskuje wiernego przyjaciela. Morgan Freeman i Tim Robbins stworzyli role życia. Film „Skazani na Shawshank” jest dostępny na Netfliksie.

Reklama

„Ojciec chrzestny”

Trylogia „Ojciec chrzestny” Mario Puzo to udane lektury, ale filmy Francisa Forda Coppoli (obejrzycie je na Netfliksie) to prawdziwe arcydzieła. Wiele prestiżowych pism i portali okrzyknęło je „najlepszymi filmami wszech czasów”. Coppola „czuje gangsterski” świat i przykłada dużą wagę do szczegółów. Przedstawia mafijną rodzinę Corleone w niejednoznacznym świetle. Bohaterowie są ludzcy, wewnętrznie skonfliktowani, widzimy, że mają wiele do stracenia. Wchodzimy w ich życie głębiej, niż pozwalał nam na to książkowy pierwowzór.

Reklama
Reklama
Reklama