Sienkiewicz był po uszy zakochany w Modrzejewskiej. Czy mieli syna? Od plotek aż huczało
Mąż aktorki był zazdrosny o jej relacje z pisarzem
Wielki pisarz i wielka aktorka. Ludzie swojej epoki. Wybitni, nietuzinkowi. Ona była dla niego „niedoścignioną wielkością”, uosobieniem narodowego geniuszu, dobra, prawdy, piękna. W jednym z listów Henryk Sienkiewicz pytał sam siebie: „Jak to błaźnie? Ty, który jesteś niczym – śmiałeś do niej inaczej mówić niż na klęczkach?”. Kiedy mieszkali razem w Ameryce, był na każde skinienie Heleny Modrzejewskiej, przesyłał pokątnie miłosne liściki. Podawał je przez zaufanych ludzi, żeby nie wzbudzać „niecnych zazdrostek” u jej męża Karola Chłapowskiego. Sienkiewicz niby się z nim przyjaźni, ale go nie znosi. Nazywa go „Fajtłapą przy genialnej kobiecie”, „Szałaputem, nerwusem, lawinowym gadułą”, który tylko denerwuje „swoją piękną Panią”.
[ Tekst aktualizowany VUŻ 8.04.2024 r. ]
Henryk Sienkiewicz i Helena Modrzejewska: historia miłości
Henryk Sienkiewicz i Helena Modrzejewska poznali się w latach 70. XIX wieku w Warszawie. On był wtedy początkującym literatem, pisywał pod pseudonimem Litwos. Miał się żenić z piękną panną Marią Kellerówną. Tak się jednak zdarzyło, że podczas jednego ze spacerów Henryk i Mela – jak ją nazywano – zgubili zaręczynowy pierścionek. Niedoszli teściowie uznali to za zły omen i zrobili wszystko, by ślub się nie odbył. Jednym z powodów były krążące już wówczas po warszawie plotki o fascynacji Henryka Sienkiewicza aktorką Heleną Modrzejewską, o odwiedzinach w jej domu i długich rozmowach. Modrzejewska miała wielu adoratorów, należał do nich m.in. wielki malarz Aleksander Gierymski, ale uważano że Sienkiewicz był jej faworytem.
Mela była zrozpaczona. Wiedziała, że Henryka już nie odzyska. Podobał się kobietom. Był niewysoki, ale „harmonijnie zbudowany o szlachetnych rysach twarzy”. Smagły, miał piękne oczy, melancholijne spojrzenie. Zawsze mógł liczyć na wianuszek wielbicielek. Modrzejewska była w tym gronie kimś wyjątkowym. Nigdy nie poznał kobiety tak pięknej i z taką osobowością.
Helena Modrzejewska: wybitna aktorka
Ona, o 6 lat starsza, była już uznaną aktorką. Przyjechała do Warszawy po krakowskich sukcesach. Dostała tutaj pierwszy w polskim teatrze gwiazdorski kontrakt. O jej gaży za spektakl (150 rubli) inni aktorzy mogli jedynie pomarzyć. Mogła też decydować o wyborze ról. W Warszawie zagrała: m.in. Ofelię w „Hamlecie”, „Marię Stuart” w dramacie Słowackiego i jedną z ról swojego życia „Adrienne Lecouvreur – zakochaną kobietę otrutą kwiatami przez zazdrosną rywalkę. Była uwielbiana, traktowana jak bohaterka narodowa ( w teatrach można było grać po polsku, więc spektakle były rodzajem patriotycznej manifestacji), w rzeczywistości jednak jej sytuacja nie wyglądała aż tak świetnie.
Warszawską publiczność „Hamlet” nudził (podobno sala pustoszała po śmierci Modrzejewskiej-Ofelii), „Mazepy” nie rozumiano. Pomysł wystawienia „Balladyny”, o co zabiegała Modrzejewska został odrzucony. Nie lubiła jej znaczna część zazdrosnego środowiska, przede wszystkim koleżanki. Ona zdawała sobie z tego sprawę, pisała do matki, że inne aktorki „uśmiechają się do niej fałszywie, a tak naprawdę życzą jej, żeby ją diabli porwali”. Intrygowano przeciwko niej, pisano pamflety. W pewnym momencie Modrzejewska poczuła, że Warszawa ją tłamsi. Była utalentowana i ambitna, już od dawna marzyła o czymś więcej niż bycie gwiazdą w prowincjonalnym wówczas mieście.
Helena Modrzejewska i Henryk Sienkiewicz: początek ich znajomości
Z pomocą przyszedł Henryk Sienkiewicz. W gronie artystów spotykali się na tzw. wtorkach u Pani Heleny, przy ulicy Królewskiej w Warszawie. Pewnego wieczoru Sienkiewicz rzucił pomysł: „Jedźmy do Ameryki! Kupimy farmę, będziemy z niej żyli, a resztę czasu poświęcimy sztuce”. Sienkiewicz też miał dość Warszawy, jej dusznej atmosfery, cenzury. Namawiał przyjaciół by zostawili to „najbardziej filisterskie, rozplotkowane, gówniane miasto” i ruszyli jak kolumbowie na podbój świata. Podobno potajemnie liczył, że na farmie jego relacje z Heleną staną się jeszcze bliższe. I chyba się nie mylił. Do Europy docierały wtedy ogłoszenia z Kalifornii i Teksasu – reklamowanych jako ciepłe i przyjazne miejsca, gdzie niewielkim kosztem można zorganizować dochodowe farmy.
Pod koniec 1875 roku ich american dream zaczął nabierać kształtów. Pierwszy za ocean ruszył Henryk Sienkiewicz ze swoim przyjacielem Juliuszem Sypniewskim. Kupili farmę nieopodal San Francisco, w założonej przez Niemców osadzie Anheim. Pisarz nie mógł doczekać się przyjazdu Modrzejewskiej. Tęsknił. Żalił się w listach do przyjaciela Juliana Horaina, że Chłapowskich przyjaciele za długo trzymają w Nowym Jorku, a pani Helena skradła już pewnie wszystkie serca. Modrzejewska w czasie długiej podróży przez ocean, na niemieckim parowcu „Donau” miała czas na przemyślenia. Zdawała sobie sprawę, że rusza na podbój Ameryki bez znajomości angielskiego, i już nie najmłodsza. Miała wówczas 37 lat.
Zobacz też: Po śmierci żony Andrzej Zaucha wdał się w romans z mężatką. Znajomość z Zuzanną Leśniak kosztowała go życie
Sienkiewicz i Modrzejewska: życie na farmie w Ameryce
Na miejscu okazało się, że cuda których się spodziewali, są tak naprawdę udręką. Nie dlatego, że farma była zła. Mieli winnice, pole, zagrody. Polscy artyści nie byli przygotowani do pracy na roli. Już trzeciego dnia większość „nie mogła rozprostować pleców”. Co z tego, że były krowy, skoro, jak pisała w listach sama Modrzejewska, nie było komu ich doić. A masło i śmietanę nasi salonowi farmerzy (określenie Józefa Szczudłowskiego) kupowali i tak od sąsiadów. Wśród miejscowych krążyły legendy o tym, jak polscy artyści koncertowali i recytowali wiersze, gdy „kapusta usychała w kalifornijskim słońcu”. Sama Modrzejewska wzięła się jednak do pracy.
Sienkiewicz pisał rozczulony w jednym z listów, że „dziwnie jest widzieć Helenę, która królowała w królestwie sztuki, gotującą bifsztyki i piorącą bieliznę”. Cieszy się, że jego bogini jest zdrowa, wesoła, opalona. Sam zaczyna tam pisać „Szkice węglem”, które wieczorami odczytuje zebranym, często siada też do pianina z Dolciem, synkiem Modrzejewskiej. Ona jest uszczęśliwiona. Robią wycieczki na wzgórza Santa Ana. Sienkiewicz poznał je wcześniej w czasie myśliwskich wypraw i teraz zabierał ją tam na wycieczki. W czasie jednego z takich wypadów znaleźli wspaniałe, leżące w kanionie Santiago, ranczo Pleasantów. Helena kupi je siedem lat później i nazwie Ardenem.
Z czasem jednak atmosfera na farmie staje się trudna, nie tylko z powodu narastających długów. Mąż Modrzejewskiej, Karol Chłapowski, jest zazdrosny o jej relacje z Sienkiewiczem. Robi awantury. Niektóre „mafistofeliczne". Jak pisze Iwona Kienzler w swojej książce „Henryk Sienkiewicz: dandys i celebryta”: „W zasadzie nie można się było dziwić, skoro młodsi od niego samotni kawalerowie wodzili za jego małżonką zachwyconymi oczyma, a nawet tak, jak „pan Henryk” wypuszczali się z nią na samotne wycieczki po okolicy”. Sienkiewicz był solą w oku Chłapowskiego. Nie tylko uwodził mu żonę, ale szydził z jego ambicji literackich. Mówił, że zna się na literaturze, jak koza na pieprzu. Sugerował, że w ogóle nie pasuje do takiej wspaniałej żony. I że niby na wszystkim się zna, tylko nie na samym sobie. Kpił z Chłapowskiego, że ubzdurał sobie, że będzie duchowym przewodnikiem farmy artystów.
Helena Modrzejewska: kariera w Ameryce
W styczniu 1877 roku Modrzejewska wyjeżdża z synem do Sam Francisco. Tam uczy się intensywnie angielskiego i zabiega o role. Sienkiewicz zjawia się wraz z nią. Na farmie już „vomitandus sum”, czyli inaczej chciało mu się rzygać. Pisze w korespondencjach z Ameryki, że tutejsze teatry zabiegają o Modrzejewską i proponują jej gaże w wysokości 600 dolarów. Łże oczywiście, tylko po to, by wywołać dziką zazdrość warszawskich aktorek. Helena ma długą drogę do debiutu. Ciężko pracuje nad językiem i warsztatem, szuka znajomości. Spłaca długi nieszczęsnej farmy.
Sienkiewicz, żeby jej pomóc, próbuje napisać – specjalnie dla niej – dramat osadzony w amerykańskich realiach. Marzy, że ukochana zagra główną rolę. „Pokryła by wtedy swoim królewskim płaszczem nędzę autora”. Deklaruje, że wszystko zmaże, przepisze, podrze, i naprawi, jeśli tylko Ona tego zażąda. Ale rzecz jest słaba, Modrzejewska nie bierze w ogóle tej sztuki pod uwagę. Niezrażony Sienkiewicz wierzy w geniusz swojej bogini, jak w dwieście pacierzowych amen. Wierzy, że jej się uda. Martwi się tylko, czy nie brakuje jej wiary w siebie, jak brakowało jej niegdyś samemu Leonardo da Vinci.
Hrabina, jak ją nazywają, w USA debiutuje latem 1877 roku w California Theatre w sztuce „Adrianny Lecovreur”, pod nazwiskiem Modjeska. Nie chce, żeby mąż przyjeżdżał na premierę. Ściąga za to Sienkiewicza. Prosi, żeby jej towarzyszył, był reporterem i kronikarzem jej amerykańskiej drogi. Wie, że jeśli źle pójdzie, Sienkiewicz, dzięki swojemu talentowi jakoś z tego wybrnie i w Warszawie nie będzie kompromitacji. Natomiast sukces uwieczni to dla potomnych, jak nikt. Pisarz zjawia się natychmiast. Modrzejewska rzuca na kolana amerykańskich widzów. Występ w San Francisco rozpoczyna jej długą i wspaniała karierę w USA, a potem w całej Europie. Zakochany w niej pisarz zachwyca się w reportażu: „Ten czar niepojęty nie zawiódł i tu”, „teatr wył, ryczał, klaskał, tupał”, „słowa splendid! splendid! (wspaniała!) rozlegały się naokoło”, „wywoływano przeciw zwyczajowi artystkę jedenaście razy”, „było to po prostu wzięcie szturmem Ameryki”. I nie było w tym wcale przesady.
Zobacz też: Miała 17 lat, gdy zamordowano jej ojca. Jak potoczyło się życie Agnieszki Zauchy?
Czy Modrzejewska kochała Sienkiewicza?
Czy Modrzejewska kochała Sienkiewicza? Jej biograf Józef Szczublewski uważa, że kochała jego miłość do niej, entuzjazm i talent. Czy mieli romans? Miłosne listy Sienkiewicza aktorka niszczyła, by nie wpadły w ręce męża. Być może nie chciała, żeby przetrwały, zawsze dbała o swój nienaganny wizerunek. Nie pora tu pisać o niesamowitej karierze Modrzejewskiej w Ameryce. Ale zainteresowanie jej osobą, a także rosnąca popularność Sienkiewicza po wydaniu „Quo vadis” sprawiły, że w USA zaczęto plotkować, że para ma dziecko. I że syn Modrzejewskiej – Rudolf Modrzejewski – jest tak naprawdę synem pisarza. Zdarzało się, że dorosłemu już wtedy Rudolfowi gratulowano słynnego ojca. Nie była to jednak prawda. Gdy Modrzejewska urodziła syna, Sienkiewicz miał 15 lat i jeszcze w ogóle nie znał Heleny.
Za to ich znajomość nigdy się nie zakończyła, choć on wrócił z Ameryki do kraju w 1878 roku. Zawsze był jej ciekaw, zawsze ją sławił. Nie jest prawdą, że wygłosił mowę na pogrzebie Modrzejewskiej w 1909 roku. Zrozpaczony, w ogóle na nim nie był. W dzienniku „Czas” napisał między innymi, że Modrzejewska wróciła do polskiej ziemi niczym dziecko kochające swą matkę i że tak mocno potrafią kochać tylko istoty wybrane. To o niej myślał, gdy tworzył postać Heleny Kurcewiczówny w „Ogniem i mieczem” oraz Ewy Adani bohaterki jego powieści „Ta trzecia”.
Korzystałam z książki Józefa Szczublewskiego „Modrzejewska. Życie w odsłonach”, wyd. WAB, 2009 rok.