Reklama

Od kilku lat Shannen Doherty toczy walkę z nowotworem piersi. I kiedy wydawało się, że najgorsze chwile aktorka ma już za sobą, rak powrócił ze zdwojoną siłą. Choroba jest w czwartym stadium i zaatakowała inne narządy. Dla Shannen najważniejsze jest teraz wsparcie najbliższych. Mimo trudnych doświadczeń stara się czerpać radość z każdego dnia i nie zamierza się poddawać. „Inni postawili już na mnie krzyżyk”, wspominała rok temu Shannen Doherty. Aktorka nie dopuszcza do siebie najgorszych myśli.

Reklama

Shannen Doherty walczy z rakiem

Sympatię widzów zdobyła jako Brenda z kultowego Beverly Hills 90210. W 2015 roku aktorka rozpoczęła swoja walkę z rakiem. Diagnoza była dla niej zaskoczeniem. Shannen Doherty poddała się leczeniu. Przeszła chemioterapię, radioterapię i kilka operacji. Gwiazda poddała się także podwójnej mastektomii. Nie traciła pogody ducha i starała się czerpać z życia garściami. W dodatku aktorka pozostaje w ciągłym kontakcie z fanami. Od początku dzieli się z nimi swoimi doświadczeniami, etapami leczenia, a także daje im samym motywację i namawia do profilaktycznych badań.

„Po operacji okazało się, że niektóre komórki rakowe mogą rozprzestrzenić się na inne narządy. Dlatego poddaję się chemioterapii, a następnie promieniowaniu. To, czego nie wiemy, jest zawsze najstraszniejsze. Czy chemia zadziała? Czy promieniowanie zadziała? Wszystko inne można opanować. Ból jest do opanowania, życie bez piersi także”, opisywała w jednym z postów swoją walkę z nowotworem.

Instagram/theshando

Zobacz też: Shannen Doherty: „Nie jestem gotowa na śmierć”. Aktorka jest w czwartym stadium raka

Kiedy w 2017 roku udało się spacyfikować nowotwór, Shannen wiedziała, że nie może się jeszcze cieszyć z wygranej walki. Lekarze poinformowali ją, że kluczowe będą najbliższe lata, ponieważ zdarzają się nawroty. Gwiazda Beverly Hills 90210 wierzyła, że uda jej się z tego wyjść obronną ręką.

W mediach społecznościowych zdradziła, że doświadczenia silnie przewartościowały jej życie. Opisywała emocje towarzyszące jej każdego dnia i to, co czuła przyjmując kolejne etapy leczenia.

„Byłam chora, czułam jakbym traciła samą siebie. Słaba i silna. Czułam się brzydka, a jednocześnie jeszcze piękniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Rak ma tak wiele faz: wstrząs, zaprzeczenie, akceptacja, gniew, niechęć, bunt, strach, uznanie, piękno. Rak jest z tobą na zawsze. Ci, którzy tego doświadczyli, wiedzą, że nawet po tym, jak wyzdrowiejesz, on wciąż ma na ciebie wpływ. Nadal przechodzisz roller coaster emocji. Nadal potrzebujesz wsparcia i miłości. I nadal możesz chwytać życie i żyć na żywo”, zaznaczała.

Po roku okazało się, że lekarze nie mają dla Shannen dobrych wieści. Wyniki badań wciąż się pogarszały, aż w końcu w 2019 roku okazało się, że nowotwór powrócił silniejszy i rozprzestrzenił się na inne narządy. Shannen ma przerzuty do kręgosłupa.

„Mam czwarte, ostatnie stadium nowotworu. Mój rak powrócił”, opowiadała w Good Morning America. Nadal była aktywna zawodowo i nie chciała rezygnować z pracy, która daje jej motywację.„Myślałam, że jak wreszcie powiem o tym głośno i będę pracować po te 16 godzin dziennie, ludzie to zobaczą i powiedzą sobie: Boże, ona i inne osoby w czwartym stadium mogą pracować! Nasze życie nie kończy się w momencie, w którym słyszymy diagnozę. Wciąż mamy wiele spraw do zrobienia. Cały czas walczę, żeby pozostać przy życiu”, dodawała.

Czytaj też: Wspiera ją w chorobie, są dekadę po ślubie. Tak kochają się Shannen Doherty i Kurt Iswarienko

Shannen Doherty, 2016 rok:

AXELLE/BAUER-GRIFFIN/East News

Wsparcie bliskich dodaje jej sił

Shannen nie myśli o najgorszym. Nie jest na to gotowa. Wierzy, że znajdzie równowagę i będzie z całych sił walczyła z "przeciwnikiem". „Będę szukać wewnętrznej siły, by stawić temu czoła. Modlę się, żeby zrobić to z godnością i wdziękiem. Mam tyle do powiedzenia. Tyle do podzielenia się. Zrobię to. Ale chcę, żebyście wiedzieli, jak bardzo podnosicie mnie na duchu”, dodawała w 2020 roku.

W jednym z wywiadów dla Elle mówiła w poruszających słowach: „Inni postawili już na mnie krzyżyk. Nie jestem gotowa na odejście. Mam w sobie dużo życia”. Zdradziła wówczas, że myśli coraz częściej po pożegnaniu z bliskimi. Chciałaby napisać listy i stworzyć nagrania video dla mamy i męża.

Rex Features/East News

„Jest kilka rzeczy, które muszę powiedzieć mojej mamie. Chcę, żeby mój mąż wiedział, co dla mnie znaczy. Kiedy przychodzi na to czas, mam wrażenie, że to jeszcze nie ten moment. Wydaje mi się, że wtedy kończysz z życiem, a ja nie kończę. Czuję się bardzo, bardzo zdrowym człowiekiem. A trudno jest zakończyć swoje sprawy, gdy czujesz, że będziesz żyć kolejne 10-15 lat”, mówiła.

Widzę tę samą kobietę, w której się zakochałem. Jest pełna życia, wygląda zdrowo

Mąż gwiazdy, Kurt Iswarienko trwa przy niej w najtrudniejszych chwilach. „Myślę, że ludzie wyobrażają sobie osoby w 4. stadium raka jako kogoś, kto siedzi w szarej, szpitalnej piżamie i patrzy przez okno na łożu śmierci. Ja nie widzę pacjentki chorej na raka, kiedy patrzę na Shannen. Widzę tę samą kobietę, w której się zakochałem. Jest pełna życia, wygląda zdrowo”, mówił w 2020 roku w Elle.

Shannen ma siłę, by walczyć o siebie każdego dnia, chociaż nie ukrywa, że nie zawsze jest to dla niej łatwe. W tym trudnym czasie najważniejsi są dla niej najbliżsi, a także jej obserwatorzy na Instagramie. Aktorka stara się prowadzić normalne życie i cieszy się każdym dniem spędzonym z bliskimi. Jest wdzięczna za ich wsparcie. Na Instagramie publikuje kadry z życia prywatnego. „Żeby móc walczyć z rakiem, trzeba kopać głęboko. Wtedy na wierzch wychodzą rzeczy, które się mocno ukrywało. A można odkryć piękne rzeczy. Odnajduje się własne słabości, ponownie zaczynasz ufać ludziom i znajdujesz przebaczenie”, mówiła.

Reklama

Sprawdź też: Agata Tomaszewska: „Wystraszyłam się, gdy zaczęłam myśleć o tym, że moglibyśmy być razem”

Reklama
Reklama
Reklama