Kulisy sekstaśmy Kim Kardashian. Czy matka celebrytki naprawdę sprzedała ją mediom?
Popularność rodziny Kardashianów zaczęła się dokładnie 10 lat temu, gdy na rynku ukazała się sekstaśma wówczas 26-letniej Kim. Nagrała ją trzy lata wcześniej razem ze swoim chłopakiem w domowym zaciszu, podczas wycieczki do Meksyku z okazji 23 urodzin celebrytki. Pięć miesięcy później Kardashianowie zaczęli kręcić słynne rodzinne show, „Z kamerą u Kardashianów”, którego 13. sezon jest aktualnie emitowany przez stację E!. Wokół tej taśmy narosło wiele plotek. A jak było naprawdę?
Do 2006 roku Kim robiła niewielką karierę pojawiając się na bankietach w towarzystwie swojej ówczesnej najlepszej przyjaciółki, Paris Hilton (która uprzednio również zasłynęła nagraniem sekstaśmy). Następnie w lutym 2007 roku do internetu przeciekło wideo, na którym Kim Kardashian i jej ówczesny chłopak, Willie "Ray J" Norwood, uprawiają seks. Chwilę później firma Vivid Entertainment wydała 41-minutowy film na kasecie pod tytułem „Kim K, Superstar”, który jest najchętniej oglądanym filmem pornograficznym wszech czasów i który przyniósł celebrytce ogromną popularność. Wideo do tej pory odtworzono online ponad 150 milionów razy i zarobiło 50 milionów dolarów. Wiele osób nie wierzy w zapewnienia Kim, która od lat twierdzi, że ani ona, ani nikt z jej rodziny nie był zaangażowany w przeciek.
Polecamy też: Kim Kardashian zamieściła zdjęcia z dzieciństwa. Dlaczego przypomina fotografie zmarłego ojca?
Po tym wydarzeniu celebrytka pozwała Vivid Entertainment na kilka milionów dolarów, następnie wycofując pozew, co spowodowało serię domysłów, że otrzymała pieniądze poza sądem. Plotkowano, że sprawa sądowa była przemyślanym krokiem celebrytki i firmy producenckiej - miało to przekonać opinię publiczną, że rodzina Kim Kardashian nie miała nic wspólnego z publikacją nagrania. W wydanej w zeszłym roku biografii rodu Kardashianów autor, Ian Halperin, wysnuł teorię, że proces wytoczono jedynie „pod publikę” i był on „niczym więcej, niż próbą ukazania Kim jako ofiary pozbawionego skrupułów złodzieja lub samego Ray’a J”.
Polecamy też: To z nim Kim nagrała sekstaśmę. Teraz czuje się wykorzystany i oskarża rodzinę celebrytki
Ostatnio magazynowi Page Six wywiadu udzielił prezes Vivid Entertainment, Steve Hirsch, mówiąc, że to osoba trzecia przyniosła nagranie do studia. Po tym wydarzeniu próbował dobić targu z ludźmi, którzy je posiadali. Mieli gwarancję, że film zostanie rozpowszechniony. Wspominał: "Ogłosiliśmy, że mamy materiał filmowy, a wtedy zaczęliśmy otrzymywać listy od prawnika Kim”. W wywiadzie utrzymuje on również, że we wczesnych etapach sprzedaży nie uczestniczyła ani Kim, ani jej matka: "To był bardzo trudny okres, ale ostatecznie udało nam się osiągnąć porozumienie. (…) To była prawdopodobnie najtrudniejsza transakcja, którą kiedykolwiek zrobiliśmy. (…) Wiem, że ludzie spekulowali na temat tego, czy Kim planowała rozpowszechnienie taśmy od początku, ale fakty są faktami. W ciągu wielu lat opisywano wiele nonsensów... Ciągłe plotki o tym, że Kris Jenner, matka Kim, brała udział w sprzedaży taśmy są bzdurami. Nie wiem, kto to zaczął. Ludzie nie chcą znać prawdy, bo nie lubią dobrych historii ... Nie miałem kontaktu z Kris".
Polecamy też: Biżuteria, stroje, samochody, domy. Ile jest wart majątek Kim Kardashian?
Natomiast były pracownik firmy Vixen, który dotarł do Ray’a J, przekazał szefowi, iż muzyk wierzył, że „taśma przyniesie mu bogactwo i sławę”. Finalnie Kim Kardashian sprzedała film firmie Vivid, wyrażając zgodę na legalną dystrybucję. Mówi się, że dostała za to 5 milionów dolarów, lecz prawnik gwiazdy powiedział w Page Six, że "jest to kwota bardzo zawyżona". Prezes firmy odmówił komentarza w tej sprawie.