Długo walczyła o ciążę, poród był dla niej bardzo trudny. Sandra Kubicka wspomina ten dzień ze łzami w oczach
Najgorsze zaczęło się po wyjściu ze szpitala
Sandra Kubicka niedawno została mamą. Od zawsze było to jej największym marzeniem, a problemy zdrowotne poddawały w wątpliwość, czy będzie to możliwe. Jednak wszystko poszło po jej myśli, a 16.05.2024 roku wraz z mężem Alkiem Baronem przywitała na świecie synka, Leonarda. Dopiero teraz otworzyła się na temat traumatycznego porodu. Nie wspomina tego dnia najlepiej...
Sandra Kubicka wspomina trudny poród
Synek Sandry Kubickiej przyszedł na świat 16.05 i był wcześniakiem. Rodzice mieli nadzieję, że urodzi się o czasie, jednak los chciał inaczej. O trudnym porodzie Sandra Kubicka opowiedziała na Instagramie, relacjonując, co działo się w tym ważnym i jednocześnie bardzo trudnym dniu.
ZOBACZ TEŻ: Mama Michała Koterskiego głęboko rozczarowana postępowaniem syna. Do dziś mu to wypomina
"Mam takie zalecenia od pani psycholog, aby spróbować żyć normalnie i wrócić do tego wszystkiego [co było wcześniej], żeby mówić i żeby nie wypierać" — mówiła.
Sandra Kubicka bardzo źle wspomina ten dzień. Nie wszystko poszło tak, jak sobie zaplanowała.
"O samym porodzie chyba wam nie powiem nigdy, bo to jest dla mnie traumatyczne doświadczenie. Będę musiała to przerobić u psychologa, który zajmuje się tematami wcześniaków i nagłych porodów" - dodała.
Najtrudniejsze był dni po wyjściu ze szpitala
Ponieważ Leonard jest wcześniakiem, musiał zostać w szpitalnym inkubatorze. Jego mama mogła wyjść do domu wcześniej. Rozłąka z synkiem była dla Kubickiej bardzo trudna. Niestety w tym okresie miała wiele ataków paniki.
"Od momentu wyjścia ze szpitala do domu miałam pięć ataków paniki. Jak zobaczyłam samochód, zaczynałam wyć. Ostatni raz widziałam samochód, jak jechaliśmy [do szpitala], był zakrwawiony fotel. Później windę pamiętam. (...) Po prostu stałam i krzyczałam w tej windzie" - mówiła.
Bardzo chciała być już blisko swojego dziecka. Nie mogła znieść stresu i lęku o jego życie i zdrowie.
"Trochę już tam ześwirowałam. Myślałam, że wrócę do domu i wykąpię się i będzie mi lepiej, ale wcale nie jest lepiej. Zaraz się zbieram i jadę do Leosia" - podkreślała.
Młodej mamie i Maleństwu życzymy dużo zdrowia!