Reklama

Sędzia Sądu Najwyższego stanu Kalifornia, Scott M. Gordon, odrzucił prośbę Romana Polańskiego o zakończenie sprawy, która dotyczy gwałtu na nieletniej. Ta sprawa uniemożliwiła reżyserowi podróże do Stanów Zjednoczonych. „Nie przedstawiono wystarczającej bądź przekonującej podstawy do ponownego rozpatrzenia tych kwestii", czytamy w 13-stronnicowym uzasadnieniu.

Reklama

Zobacz też: Roman Polański, po 40 latach od ucieczki z USA, zdecydował się stanąć przed amerykańskim sądem. Dlaczego?

Artysta zdecydował się stanąć przed amerykańskim sądem. Roman Polański został oskarżony o gwałt na nieletniej – w 1977 r. reżyser współżył z 13-letnią Samanthą Geimer. W połowie lutego w zagranicznych mediach pojawiły się doniesienia, że Polański dąży do polubownego zawarcia ugody z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Adwokat reżysera, Harland Braun, potwierdził wówczas medialne doniesienia. „Roman mógłby przyjechać do Los Angeles i stanąć przed sądem, nie obawiając się aresztowania” - czytamy w piśmie pełnomocnika.

Prawnicy Polańskiego nie poddają się

Prawnik Romana Polańskiego stwierdził, że jego klient odsiedział już swoją karę w więzieniu. Czterdzieści dwa dni, które reżyser spędził w areszcie, są zdaniem amerykańskich organów ścigania niewystarczającą karą.

Dyskusja na temat czynu, którego dokonał Polański, z czasem nabiera coraz większego znaczenia. Nikt nie chce odebrać Polakowi jego dorobku oraz zasług dla przemysłu filmowego, jednak łatki kobieciarza i skandalisty, które są mu przypisywane, wpływają negatywnie na wizerunek reżysera nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Nawet we Francji i w Szwajcarii, gdzie znalazł upragniony azyl, jego czyny budzą niesmak.

Reklama

Przeczytaj też: A Oscar wędruje do... Wszyscy Polacy, którzy zdobyli Nagrodę Akademii Filmowej

Reklama
Reklama
Reklama