Piotr Machalica: „Mam go w sercu i w pamięci jako supergościa”
Aktora i jego ojca, Henryka Machalicę łączyła wyjątkowa więź
Uwielbiany aktor, Piotr Machalica odszedł 14 grudnia w szpitalu MSWiA w Warszawie w wieku 65 lat. Trudno pogodzić się z jego śmiercią. Siedemnaście lat temu mocno przeżył stratę taty, Henryka Machalicy. Łączyła ich wyjątkowa więź. Jak Piotr Machalica wspominał ojca w ostatnim wywiadzie VIVY?
Więź Piotra i Henryka Machaliców
Piotr Machalica zawsze z sentymentem wspominał lata dzieciństwa. W ostatnim wywiadzie dla VIVY! wspominał tamten okres. Henryk Machalica wiele czasu poświęcał pracy i był skupiony na rozwoju swojej aktorskiej kariery. Rzadko bywał w domu. W sercach fanów zapisał się jako Dionizy w serialu „Złotopolscy”.
„Moje dzieciństwo to była głównie mama, ponieważ kiedy ja się urodziłem, ojciec jeździł po Polsce za pracą. Nawet nie za pieniędzmi, tylko za reżyserami, dyrektorami teatrów. Tak wtedy wyglądał ten zawód. Ojciec zmieniał miasta i teatry, a myśmy za nim podążali. Kiedy Henryk pracował w Zielonej Górze, moi bracia poszli już do szkoły. Nie pojechaliśmy więc z nim dalej. Pamiętam, zawsze mi go brakowało. Tęskniliśmy, ale czuliśmy, że jest gdzieś blisko. Mama, w sytuacji braku ojca, podświadomie dawała nam dwa razy więcej miłości. Nigdy nie powiedziała na ojca złego słowa. Zawsze przedstawiała go jako superfaceta, bo bardzo go kochała. Kochała do końca”, mówił Katarzynie Piątkowskiej.
Kiedy Henryk Machalica wracał do domu po dłuższej nieobecności, dla całej rodziny był to szczególny moment. Piotr Machalica i jego starsi bracia, Aleksander i Krzysztof wyczekiwali tej chwili.
„Ojciec przyjechał i wreszcie możemy pobyć razem. Ten czas zielonogórski był dla mnie mimo nieobecności Henryka wspaniały. Dbała o to moja mama. W naszym domu nie było żadnego karania. Kiedyś, mogłem mieć z dziesięć lat, wracałem od kolegi i zatrzymałem się przy kinie letnim. Tak mnie wciągnął film, że bardzo późno wróciłem do domu. Mama odchodziła od zmysłów ze zmartwienia. To był jeden jedyny raz, kiedy wzięła pasek, podniosła na mnie rękę i… rozpłakała się. Nie dostałem lania, ale popłakałem się z emocji”, wspominał.
Po rozwodzie rodziców, aktor postanowił wyprowadzić się z domu i wraz z Henrykiem Machalicą wyjechał do Warszawy. Z kolei bliźniacy, Aleksander i Krzysztof zostali w Zielonej Górze. Piotr szybko się usamodzielnił i poszedł w ślady ojca. W tamtym czasie ich relacje mocno się zacieśniły.
„Ja byłem młody, krnąbrny i zbuntowany. A Henryk układał sobie życie na nowo. Nie byłem fanem szkoły, odwiedzałem kina czy muzea. Pewnego dnia pojawił się pomysł, abym zamieszkał sam. W tej młodzieńczej zadziorności, od razu się zgodziłem. Poszedłem do szkoły wieczorowej i do pracy”, dodawał w jednym z wywiadów..
Piotr Machalica chwytał się różnych zajęć. Był gońcem w 'Kurierze Polskim', pomocnikiem bibliotekarza, a nawet asystentem fotografa w Teatrze Narodowym.
Po ukończeniu studiów aktorskich wielokrotnie występował z bratem , Aleksandrem i tatą na jednej scenie. Po raz ostatni zagrali rodzinnie w spektaklu „Cena” Arthura Millera w Teatrze Nowym w Poznaniu.
„Reżyserował Eugeniusz Korin, grał Olek, mój brat, ojciec, Halinka Skoczyńska i ja. Zagraliśmy w Teatrze Nowym w Poznaniu ponad sto spektakli, nie mówiąc o próbach. Jeździliśmy do tego Poznania przeważnie moim autem, mieliśmy uroczy hotel pod miastem, spędziliśmy na rozmowach więcej czasu niż przez całe życie. Gadaliśmy o wszystkim, o świecie, ludziach, zawodzie, kobietach. Ktoś, coś, los dał nam szansę, żebyśmy mogli tak blisko i mocno być ze sobą. Wypadek Henryka przerwał całą historię. Mam go w sercu i w pamięci jako supergościa, oczywiście z wadami, ale kto ich nie ma? ", mówił Piotr Machalica w wywiadzie VIVY!
Od śmierci Henryka Machalicy minęło 17 lat. Jak w rozmowie z Katarzyną Piątkowską, aktor wspominał tatę?
„Ojciec był przemądrym człowiekiem. Tę mądrość nabył przez swoje doświadczenia. Na przestrzeni lat na różne rzeczy zaczął patrzeć inaczej. Radziłem się go w rozmaitych sprawach. Kiedy wystartowałem w zawodzie, los sprawił, że parę razy spotkaliśmy się z Henrykiem w pracy, na scenie. Tych sytuacji nie zapomnę do końca życia… Nawet nie będę próbował tłumaczyć, bo nikt nie zrozumie, na czym to polegało”, wyznał.
Aktorska rodzina Machaliców w przedstawieniu "Cena", 2001 rok