Przez swoje prawdziwe imię Joanna Kurowska ma same problemy: „Myślano, że mam skradziony dowód”
Aktorce nie podoba się to, jak nazwali ją rodzice
Pod koniec stycznia w sieci znalazły się fragmenty książki biograficznej Joanny Kurowskiej. Aktorka opowiedziała w niej o wielu ciekawostkach ze swojego życia. Większość z tych faktów nie była powszechnie znana. Jak choćby to, że ulubienica publiczności wcale nie ma oficjalnie na imię Joanna a Katarzyna. Dlaczego? W nowym wywiadzie artystka wyjaśniła to jeszcze raz. Dodała też, że posługiwanie się dwoma imionami sprawia jej kłopoty.
Joanna Kurowska ma na imię Katarzyna – geneza
Popularna aktorka zaskoczyła fanów wyznaniem o tym, że jej rodzice nadali jej imię Kasia. W żadnym z filmów gwiazda nigdy nie była tak podpisana. Sama nie lubi tego imienia i odkąd zaczęła występować na scenach unika go jak ognia. „Generalnie to ja miałam nazywać się Joanna Kurowska. Ale urodziłam się 25 listopada, czyli wtedy kiedy są imieniny Katarzyny i mój ojciec stwierdził, że będę Katarzyną. Mówiło się bowiem, że jeśli dzień narodzin przynosi imię i da się je dziecku, to będzie szczęśliwe do końca swych dni. I chyba coś w tym jest. Bo pomimo różnych perturbacji w moim życiu, jestem szczęśliwą osobą”, powiedziała w wywiadzie dla Plejady.
Czytaj także: Córka Joanny Kurowskiej ma już 20 lat. Jak dziś wygląda i co robi Zofia Świątkiewicz?
Przypadek sprawił, że aktorka sama i nieoficjalnie zmieniła sobie imię. To było w latach 80-tych… „Całe życie chciałam być Joanną. Niektórzy nawet tak się do mnie zwracali. I gdy w filmówce okazało się, że na roku są dwie Katarzyny, padła propozycja, żeby jedna z nas zmieniła imię. I ja się zgłosiłam. Powiedziałam, że chętnie zostanę Joanną. Jakoś to do mnie przylgnęło i tak zostało już do dziś” , przyznała dziennikarzowi Michałowi Misiorkowi.
Problemy Joanny Kurowskiej z imieniem Katarzyna. Kiedy je zmieni w dokumentach?
W tym samym wywiadzie artysta zdradziła, że miewa dużo niekomfortowych sytuacji związanych z tym, że temat jej imienia nie jest dla wszystkich jasny. Raz została nawet posądzona o bycie złodziejką. „Ostatnio poszłam do banku w Warszawie i zanim mnie obsłużono, to pani, która mnie przyjmowała, zadzwoniła do oddziału w Piasecznie, gdzie jestem zarejestrowana, mówiąc, że przyszła do niej Joanna Kurowska z dokumentami Katarzyny Kurowskiej-Świątkiewicz. Była zdezorientowana. Nie wiedziała, o co chodzi. Myślała, że mam podrobiony albo kradziony dowód innej osoby. Dopiero gdy pani z Piaseczna potwierdziła jej, że ja to ja, mogłam załatwić swoją sprawę. Niestety, często zdarzają mi się takie sytuacje”, czytamy w Plejadzie.
Dlaczego więc Joanna Kurowska nie dopełniła dotąd formalności, by i w dokumentach mieć upragnione imię? „Chciałam to zmienić. Byłam już nawet w urzędzie, ale usłyszałam, że będę musiała wymienić kartę kredytową, dowód osobisty, prawo jazdy i wypełnić masę dokumentów. Stwierdziłam, że zrobię to innym razem. Ale w końcu muszę się za to zabrać, bo mam same kłopoty przez to imię”, obiecała głośno.
Mamy nadzieję, że wkrótce będzie już po całym zamieszaniu.
Zobacz też: Smutne wyznanie Joanny Kurowskiej: „Ja zawsze bałam się zostać sama”