Stoczył bohaterską walkę z terrorystą na London Bridge. Polak wydał oświadczenie
Po raz pierwszy opowiedział o walce z terrorystą
Polak stoczył w miniony piątek bohaterską walkę z terrorystą na London Bridge. Teraz wydał oświadczenie, w którym opowiedział o tym, jak znalazł się w grupie osób próbujących powstrzymać nożownika. Zdradził także, jak wyglądała cała akcja zatrzymania napastnika. Okazuje się, że Polak również został ranny!
Oświadczenie Polaka po ataku na London Bridge
Atak nożownika na londyńskim London Bridge miał miejsce w piątek 29 listopada. Echa po tym tragicznym wydarzeniu nie milkną. Wiadomo, że napastnikiem był 28-letni usman Khan, który rzucił się z nożem na przechodniów. Zabił dwie osoby, a trzy poważnie zranił. Dalszy rozlew krwi udaremniła im grupa przechodniów, która powstrzymała napastnika siłą. Sieć szybko obiegło nagranie tego zdarzenia. OKazało się, żę wśród osób odpowiedzialnych za zatrzymanie napastnika był m.in. James Ford – morderca skazany w 2004 roku za zabójstwo uupośledzonej umysłowo 21-latki. Wśród osób, które przerwały atak na London Bridge był także Polak o imieniu Łukasz, który chce pozostać anonimowy.
Wydał jednak oświadczenie, w którym ujawnia, jak wyglądała cała akcja. Zostało opublikowane przez Met Police. Przede wszystkim Łukasz prostuje, że wbrew podawanym przez niektóre media informacjom, nie trzymał kła narwala, a kij, który znalazł w restauracji. To właśnie w budynku, w którym znajduje się restauracja, nożownik zaczął atakować ludzi: „W piątkowe popołudnie 29 listopada pracowałem normalnie w Fishmongers Hall, kiedy wydarzyło się coś niewyobrażalnego i doszło do tragicznego ataku terrorystycznego. Wraz z kilkoma innymi osobami próbowałem powstrzymać mężczyznę, który atakował ludzi w budynku. Użyłem drąga, który znalazłem, ktoś inny trzymał kieł narwala”, tłumaczy w oświadczeniu.
Łukasz wyznał także, że już wtedy został zaatakowany, ale i tak pobiegł za terrorystą w stronę mostu: „Mężczyzna mnie zaatakował, po czym wybiegł z budynku. Byłem w grupie, która za nim podążyła i zatrzymała na moście. Zostałem pchnięty nożem, a później trafiłem do szpitala. Jestem wdzięczny, że mogłem wrócić do domu”, czytamy.
Szef Łukasza, Toby Williamson, w rozmowie z mediami wyjawił, że w pewnym momencie Łukasz został sam na sam z terrorystą. Tym samym uratował sporą grupę ludzi, ponieważ dał innym ludziom czas na ucieczkę: „W pewnym momencie uderzył zamachowca w klatkę piersiową i odbił się od niej, wtedy wiedział już, że coś jest nie tak. A on miał na sobie tę kamizelkę. Później doszło do walki między nimi z użyciem noża. Łukasz został zraniony aż pięć razy. Był ciężko ranny, ale ani przez chwilę się nie zawahał. Później dołączyły do niego dwie lub trzy osoby. Napastnik uciekł po schodach, Łukasz biegł tuż za nim: był ranny, ale walczył do końca”, zdradza.
Polak twierdzi, że jego zachowanie było po prostu instynktowne. Pragnie jednak, by uszanowano jego prywatność i dano mu czas na rekonwalescencję: „Kiedy doszło do ataku, działałem instynktownie. Próbuję teraz uporać się jakoś z traumą wywołaną przez to zajście i chciałbym, by pozwolono mi to robić w prywatności za wsparciem mojej rodziny”, czytamy w oświadczeniu.
Polak kończy swój wywód przekazując wyrazy współczucia rodzinom ofiar nożownika: „Chciałbym przekazać kondolencje rodzinom, które utraciły ukochane osoby. Wysyłam im ogromne wyrazy wsparcia”.