To był chyba najbardziej poruszający moment na pogrzebie Kory...
Zobacz, jak pożegnał babcię ukochany wnuczek!
- VIVA!
Łzy, wspomnienia i muzyka. „W tym miejscu i w takiej sytuacji nie chciałby stanąć żaden człowiek”, zaczął swoją przemowę mąż piosenkarki. W środę, na warszawskich Powązkach pożegnano Korę Jackowską, legendarną artystkę, wokalistkę zespołu Maanam. W uroczystości wzięli udział przyjaciele oraz bliscy piosenkarki: mąż Kamil Sipowicz, jej synowie, Mateusz i Szymon. Wraz nimi szedł ukochany wnuczek Kory, Leo.
Wnuczek Kory żegna babcię
W pewnym momencie chłopiec podszedł do urny z prochami babci i usiadł obok. Był to jeden z najbardziej wzruszających momentów ceremonii pożegnalnej. Siedmioletniego Leo łączyła z Korą wyjątkowa więź. Chłopiec był oczkiem w głowie artystki. Jednak niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, że Kora była babcią. Niedawno jej synowa, Katarzyna Zielonka udostępniła na swoim Instagramie niezwykłą fotografię z synkiem i teściową. „Rodzina, wnuk, babcia, na zawsze”, napisała.
1 z 4
„Ponad 40 lat wspólnego życia i właściwie tworzyliśmy tak silny związek, ciał duszy, poglądów, że w pewnym momencie wydawało nam się, ze jesteśmy jedną istotą. Porozumiewaliśmy się właściwie bez słów. Żadne z nas nie przypuszczało, że zostanie samo”, powiedział Kamil Sipowicz.
2 z 4
„Była godną przeciwniczką pani śmierci. Zmagały się te dwie kobiety. Jakbym miał ją porównać do bogini, to byłaby to bogini Kali. Oglądali tę walkę przyjaciele, rodzina. Kora przeszła piekło, ta choroba była czymś niszczącym. (...) Ona była kwintesencją życia. Ona robiła wszystko, by żyć”, dodał.
3 z 4
Z wnuczkiem łączyła ją wyjątkowa więź.
4 z 4
Kora kochała życie i nie bała się śmierci. W pewnym momencie powiedziała: Jestem gotowa. Prosiła, aby nikt się nie smucił.