„Oblatuje mnie strach”. Leszek Miller o pierwszych świętach bez syna…
Polityk wyprawi wigilię w domu zmarłego Leszka Juniora
Na cztery miesiące po tragicznej śmierci syna Leszka Millera, cała rodzina polityka zasiądzie przy wigilijnym stole. Dla bliskich Leszka Millera Juniora nie będą to jednak łatwe święta, o czym w ostatnim wywiadzie mówiła nam jego córka Monika. Teraz o przygotowaniach do Bożego Narodzenia w szczerej rozmowie z Tomaszem Lisem opowiedział były premier.
Leszek Miller o świętach po śmierci syna
Okazuje się, że tegoroczna najważniejsze kolacja w roku odbędzie się w domu Leszka Millera Juniora. „Jesteśmy z żoną w pełnym toku przygotowań. Żona postanowiła do naszej tragedii podejść ofensywnie i nie tylko, że nigdzie nie wyjeżdżamy i nie uciekamy, ale robimy wigilię w domu naszego syna. Spodziewamy się 15 członków rodziny. Będzie miejsce dla Leszka i klimat oczekiwania, żeby przyszedł. Nakrycie puste, ale zaadresowane”, powiedział były premier w Newsweeku i dodał, że organizacja świąt kosztuje go dużo emocji. „Nie wiem, jak będą reagować inni i trochę metafizyczny strach mnie oblatuje. Ale ja bardzo szanuję decyzję żony i jeżeli ona uznaje, że tak ma być, to tak będzie”, czytamy w gazecie.
Leszek Miller opowiedział także, jak radzi sobie z żałobą. „My myślimy oczywiście ze smutkiem, ale próbując jakoś dać sobie z tym radę, jesteśmy na takim etapie, że uznajemy, iż wyjechał. I wróci. A to, że jesteśmy u niego w domu, sprzątamy, i kończymy rozmaite remonty, które on zaczął… to właśnie dlatego, żeby przygotować wszystko, co trzeba. I z tego punktu widzenia wigilia u niego w domu jest bardzo logicznym posunięciem”, wyznał polityk w tygodniku.
Co ciekawe, Leszek Miller zdradził, że jest jedna rzecz, której nie może się doczekać. Chodzi o sen, w którym spotkałby się z synem. „Czekam na taki sen i moja żona też, bo różni nasi koledzy i przyjaciele przychodzą do nas i mówią, że Leszek do nich przyszedł we śnie. A my czekamy. Ale specjaliści od snów mówią, że w przypadku rodziców oczekiwanie trwa dłużej. Czasami nawet kilka lat”, mówił były przewodniczący SLD.
Mamy nadzieję, że mimo tragicznych wydarzeń sprzed kilku miesięcy, bliscy Leszka Millera odnajdą w świętach choć odrobinę ukojenia i spokoju.