Reklama

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. Anna Jantar była u szczytu sławy, kiedy zginęła w katastrofie samolotu Ił-62 Mikołaj Kopernik lecącego z Nowego Jorku do Warszawy 14 marca 1980 roku. Miało to miejsce 45 lata temu. W wypadku straciło życie 77 pasażerów i 10 członków załogi. Pilot zgłosił awarię zaledwie minutę przed lądowaniem. Wokalistka wracała wówczas z trasy koncertowej w USA. Tak wyglądały jej ostatnie chwile. Do dziś w sieci jest zdjęcie, na którym ostatni raz utrwalono wizerunek mamy Natalii Kukulskiej.

Reklama

[Ostatnia publikacja treści na VUŻ i Viva Historie 17.03.2025 r.]

Katastrofa lotnicza na Okęciu wydarzyła się 45 lat temu

Dla wszystkich był to prawdziwy wstrząs. 45 lat temu, 14 marca 1980 roku na Okęciu doszło do niewyobrażalnej tragedii. Samolot IŁ-62 "Mikołaj Kopernik" lecący z Nowego Jorku rozbił się w pobliżu warszawskiego lotniska. Na dwie minuty przed lądowaniem zaczęły się komplikacje. „Podchodził do lądowania, już był w strefie dolotu, wypuścił podwozie i wtedy nie zapaliła się lampka sygnalizująca wypuszczenie podwozia. To nikogo nie zdziwiło, bo zdarzało się to w samolotach sowieckich, więc załoga zdecydowała o odejściu na tzw. drugi krąg”, wyjaśniał Wiesław Kaczmarczyk z Instytutu Pamięci Narodowej w materiale przygotowanym przez Dzień Dobry TVN.

Wcześniej samolot przemieszczał się na różnych trasach bez problemów i usterek. W rozmowie z dziennikarzami, kapitan Mirosław Szafko opowiadał o procedurach, które następują w kryzysowych sytuacjach. „W tej sytuacji należy zrobić niski przelot nad pasem. Mechanicy wyjdą przed hangar, kontrolerzy wezmą lornetki i obejrzą, czy ta goleń lata luźno, czy jest zablokowana. I tak zrobili, dołożyli manetkami gazu i w tym momencie się rozleciał silnik na bardzo małej wysokości. Łopatki poprzecinały kadłub, przecięły sterowanie i zniszczyły kolejne silniki. Samolot stracił sterowność i na małej wysokości po prostu poszedł w dół. Rozbił się tuż przed Aleją Krakowską przy tych fortach”, wyznał w Dzień Dobry TVN.

Tamtego dnia samolotem podróżowała także Anna Jantar, która wracała z Nowego Jorku do domu, ukochanej córki. Na lotnisku czekali na nią bliscy razem ze stęsknioną pociechą.

Czytaj też: W muzyce i rodzinie odnaleźli harmonię. Natalia Kukulska i Michał Dąbrówka od lat są nierozłączni

Anna Jantar
Marek Karewicz/FORUM

Ostatnie zdjęcie Anny Jantar

Przed śmiercią Anna Jantar przebywała w Stanach Zjednoczonych od kilku miesięcy. Dużo koncertowała, a wolny czas spędzała w towarzystwie muzyka, Adama Glinki. To właśnie on zrobił jej ostatnie pamiątkowe zdjęcie, dzień przed katastrofą.

Na ujęciu widzimy wokalistkę w modnym w owym czasie futerku oraz sztruksowych spodniach, trzymającą w dłoniach telefon. Jantar rozmawiała wówczas ze swoją mamą. Mówiła, że wkrótce się zobaczą. Zamieniła też kilka słów ze swoją ukochaną córką, Natalią Kukulską, która kilka dni wcześniej obchodziła czwarte urodziny.

Zobacz: Annę Jantar i jej ojca łączyła trudna relacja: „Tata za dużo pił…”. Kim był Józef Szmeterling?

Ostatnie zdjęcie Anny Jantar, marzec 1980 rok

imgkvqoOC-4a91c2f
Archiwum prywatne Natalii Kukulskiej

Ostatnia rozmowa Anny Jantar przed śmiercią

W ten sam dzień Anna zgłosiła się do polskiego konsulatu przy Madison Avenue. Chciała w nim przenocować i zaoszczędzić na hotelu. Niestety, wszystkie pokoje gościnne były zajęte, więc dostała miejsce w saloniku. Tam przez kilka godzin rozmawiała z ówczesnym dowódcą ochrony konsulatu, Tadeuszem Gierałtem. Jak donosi Fakt, szczerze mu wyznała, że ubolewa, iż jej córeczka została w Polsce i była bardzo podekscytowana, że już niebawem ją zobaczy.

Niestety nigdy do tego nie doszło. Zginęła w drodze powrotnej, zaledwie kilometr od warszawskiego lotniska. Adam Glinka dla dziennikzwiazkowy.com wyznał: „Odprowadziłem Anię pod samo wejście. Tak, wtedy to nikomu nie przeszkadzało. Przez szybę oglądaliśmy jeszcze oblodzony samolot LOT-u. Głośno zastanowiłem się, czy to w ogóle doleci. To ruska maszyna, tyle razy latała, to i teraz doleci − twierdziła Ania”.

Zobacz także: Natalia Kukulska wspomniała chorującą Beatę Kozidrak. Jej gest wywołał niemałe poruszenie

Muzyk odniósł się również do plotek, że Jantar tak naprawdę żyje, a jej śmierć została sfingowana: „Pożegnałem się z Anią. Widziałem, jak wchodzi do samolotu. Te kretyńskie plotki, a to, że nie było jej w samolocie, a to, że porwał ją arabski szejk, to absurd. Byłem tam do końca. Samolot wystartował nieco po 21. z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Wróciłem do domu, niczego nie przeczuwając”.

Wśród ofiar, oprócz wokalistki, znaleźli się też m. in. członkowie amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA oraz studenci wracający z obrad Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych.

Ostatnie chwile Anny Jantar

Wokalistkę chętnie wspominał dawny lider Budki Suflera, Romuald Lipko. Ten pisał dla Jantar piosenki, również podczas jej nieobecności, kiedy przebywała w Stanach w trasie koncertowej. Po latach kompozytor wyznał, że z USA Anna Jantar wysłała mu kartę o zmianie planów co do terminu powrotu do Polski. Gdyby rzeczywiście było tak, jak napisała, być może tragiczna historia nie miałaby miejsca...

Natalia Kukulska z mamą

1978. Anna Jantar z corka Natalia Kukulska. Reprodukcja: Jerzy Plonski / FORUM,Image: 427765143, License: Rights-managed, Restrictions: ### UWAGA!!! Cena minimalna dla publikacji w prasie i ksiazkach - 200 PLN ###, Model Release: no, Credit line: Jerzy Plonski / RSW / Forum
Jerzy Plonski / RSW / Forum

W przejmujących słowach w rozmowie z Dzień Dobry TVN artystkę wspominała przyjaciółka, Halina Frąckowiak. Tak zapamiętała dzień tragedii. "To była moja taka najbliższa w sercu przyjaciółka. Pamiętam, że zadzwoniłam tego poranka do pani Halinki, czyli do mamy Ani Jantar z takim zapytaniem, to kiedy Ania wraca, bo bardzo na nią czekam. Nie było pani Halinki w domu, wyjechała już z Jarkiem i z Natalką na lotnisko, żeby odebrać Anię", mówiła wokalistka.

Wspomnienie Natalii Kukulskiej o mamie

W jednym z programów Natalia Kukulska wspominała, że nie bywa w miejscu tragedii, która rozegrała się 45 lat temu. "W miejscu wydarzenia byłam raz w życiu. Sama. Nie czułam potrzeby, żeby iść tam w jakiejś grupie. Spotkałam wtedy niesamowitą osobę, która była świadkiem i która bardzo przeżyła to, co wtedy zobaczyła. Próbowała to opowiedzieć, ale to było trudne. Być tam raz mi wystarczyło. Mam swoje życie i życie swoich dzieci. Staram się nie skupiać na tym, na co nie mam wpływu”, zaznaczała w rozmowie z Autentyczni TVN.

Córka Anny Jantar co roku w rocznicę śmierci mamy wspomina ją na swoich mediach społecznościowych. W jednym z postów pisała tak: „To już "41 14 marców" bez niej. Ta odwrotność cyfr, ta ironia losu, gdy jesteś na szczycie zawodowym i wszystko się zatrzymuje z hukiem... gdy już lądujesz, widzisz swój cel, ale jest on brutalnie skreślony na zawsze. Tyle planów, tyle oczekiwań, tyle niepewności w sobie i tak wiele radości na ukojenie tęsknoty po 3 miesiącach nieobecności. Staram się nie wracać do tego często. Nie wyobrażać, bo nie sposób przerobić tego sobie. Tak miało być? Może… Wierzę, że w ogólnym życia rozrachunku wszystko się układa w całość, ale żal, ból, tęsknota będą już zawsze cichymi kompanami”, napisała artystka i dodała kilka słów do fanów.

„Dziękuję za pamięć. - te szczere, piękne gesty, których dajecie cały czas tak wiele. Siła oddziaływania tego co zostawiła po sobie moja mama jest cały czas ogromna. Kolejne pokolenia sięgają do jej twórczości, co jest dowodem na to, że nie jej tragiczna historia, tylko głos, przekaz i repertuar stanowią o tej sile. I niech to trwa. Niech Anna Jantar trwa”, zakończyła.

Z kolei dziś właśnie mijają 45 lata, odkąd nie ma z nami artystki. Pamiętamy...

Reklama

Anna Jantar, Natalia Kukulska i Jarosław Kukulski

imgZSH5l2-4104564
Archiwum prywatne Natalii Kukulskiej
Reklama
Reklama
Reklama