„Nie róbmy z koloru skóry na siłę jakiejś traumy”. Omenaa Mensah o rasizmie
„Nie róbmy z koloru skóry na siłę jakiejś traumy. Polityczna poprawność doprowadzona do absurdu przynosi więcej szkody niż pożytku”, mówi Omenaa Mensah w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. I dodaje: „Kto mi zresztą uwierzy, że ja taka biedna jestem w tej Polsce. Za to mogę wykorzystywać moją popularność w słusznej sprawie walki z rasizmem”. I tak właśnie robi.
W sobotę w „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad z Omeną Mensah dotyczący rasizmu. Dziennikarka i prerzenterka pogody od lat pracuje w stacji TVN. Jest pół Ghanką, pół Polką. Ma 37 lat. Jej fundacja – Omenaa Foundation – zbiera pieniądze na szkołę w Ghanie. Budowa ma ruszyć wiosną.
W rozmowie z Markiem Górlikowskim dziennikarka opowiedziała o dzieciństwie, zmarłym bracie i rasizmie, którego wielokrotnie doświadczyła na własnej skórze.
O zmarłym bracie
To nie pierwszy raz, kiedy dziennikarka zabiera głos w sprawie rasizmu. W 2015 wydała książkę „Gorzka czekolada”, w której opisała, jak żyje się czarnoskórej kobiecie w Polsce. Omenaa Mensah opisała w niej historię brata, Asembiego, który gdy miał siedem lat, został wrzucony do smoły.
„Mieszkaliśmy wtedy w Swarzędzu. Budowano bloki z wielkiej płyty. Dach zawsze smołowali. Rzeczywiście ktoś wrzucił Asebiego do pojemnika ze smołą, miał ją na włosach, na twarzy, na całym ciele. Policjanci kazali babci lepiej pilnować „Murzynka”, winnych nigdy nie znaleźli. Babcia musiała ostrzyc go do skóry. Smołę trudno zmyć, trzeba natłuszczać potem ciało”, powiedziała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
„Asebi już nigdy nie pozwolił sobie na to, by być ofiarą. Żeby przetrwać, być akceptowanym, zaczął się zadawać z silniejszymi. Niestety, to było coraz gorsze towarzystwo. Zginął tragicznie”.
Brat dziennikarki miał wtedy 21 lat.
„Ja zawsze byłam dumna ze swojego koloru skóry, a on za wszelką cenę chciał się dostosować. Zaczął używać imienia Sebastian, bo nigdy nie pogodził się ze swoim afrykańskim pochodzeniem. Ale też u nas kolorowym chłopcom jest bardzo trudno, trudniej niż nam, bo kobiet według polskiego wychowania nie powinno się krzywdzić. Choć różnie z tym jest, zwłaszcza gdy czytam komentarze internautów na mój temat”.
Doświadczenia Omeny Mensah z rasizmem
Dziennikarka wielokrotnie spotykała się z rasistowskimi zachowaniami. Tak opisała swoje najgorsze doświadczenie.
„Pracowałam już w TVN, można powiedzieć, że byłam rozpoznawalna. Jechałam z operatorem i zgubiliśmy drogę pod Poznaniem. Poprosiliśmy o pomoc człowieka, który szedł poboczem. Zaczął pokazywać koledze kierunek, coś tłumaczyć. Nagle spojrzał na fotel pasażera. Przerwał w środku zdania i powiedział: „Dalej nie będę mówił, jak jechać, bo jestem rasistą”. Z zupełnym spokojem, tak normalnie! Byłam w kompletnym szoku. Operator nie wiedział, co powiedzieć. Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Dopiero po jakimś czasie wydukał: „Ale mi wstyd, Omenaa. Przepraszam cię”. Oczywiście nie miał za co, bo co poradzić na kretyna”.
O dzieciństwie
W wywiadzie dziennikarka wspomina też dzieciństwo. Opowiada, jak rodzice starali się zaszczepić w niej poczucie własnej wartości.
„Mama zawsze mi powtarzała, że jestem wyjątkowa, że mam wyjątkowe imię, że mam taki kolor skóry, bo tata jest czarnoskóry, a ona jest biała. Jak się te dwa kolory zmieszają, to wychodzi taki piękny czekoladowy. Tata przywiązywał wagę do naszych korzeni i pochodzenia. Zawsze podkreślał przynależność do dumnego rodu Ashantów i mówił, że kolor skóry to największa moja wartość. Mógł dać mi na imię Kasia, Zosia czy Beata, ale dał Omenaa. Nie bez przyczyny. W rodzie Ashantów to ta, która siedzi po prawej stronie króla, oznacza siłę i złoto. To bardzo rzadkie imię nawet w Ghanie. Tak mi z mamą nakładli do głowy, że na punkcie imienia i koloru skóry nie miałam kompleksów, ale wiadomo, każdy człowiek, każde dziecko ma inną psychikę.”.
O początkach kariery
Zdaniem dziennikarki, właśnie dzięki egzotycznej urodzie udało jej się dostać pracę.
„Myślisz, że pan Mariusz Walter zatrudniłby mnie, gdybym była blondynką, miała 1,75 m wzrostu i niebieskie oczy? (…) Zatrudnił Omenę, bo wyglądała inaczej niż wszystkie prezenterki w Polsce. Wiąże się z tym anegdota. Prezenter Andrzej Sołtysik dawno temu przyszedł do stacji TVN z pierwszą żoną, która też jest Mulatką. Spotyka ich Mariusz Walter i pyta, czy przyprowadził panią na casting do pogody. To było z 15 lat temu. Twórca TVN miał już wtedy pomysł na prezenterkę pogody o egzotycznej urodzie. Świetnie wiedział, że telewizja to obrazy. 93 proc. tego, co przyswajamy, to jest to, co widzimy, a nie to, co słyszymy. Rozumiał, że egzotyczna prezenterka przyciągnie widza, mimo że na początku będzie ogromny hejt”.
O walce z rasizmem
W 2015 roku Omenaa Mensah nie wytrzymała i wytoczyła proces portalom, które nie usuwały rasistowskich komentarzy pod jej adresem. Tak tłumaczyła, dlaczego nie wytrzymała.
„Po pierwsze, byłam już tym zmęczona, po drugie, ktoś uderza we mnie, w moich bliskich, a przecież nikomu nic złego nie zrobiliśmy. I wreszcie, po trzecie, i dla mnie najważniejsze, uderzono w moją fundację i w moje dzieci, którym chcę pomagać w Afryce. Zbieram pieniądze na szkołę dla dzieci w Ghanie. Powiedziałam: „dosyć”.
(...)
Nie jestem naiwna. Wiem, że każdy, kto pracuje w telewizji, jest narażony na nienawiść anonimowych internautów. Mówi się: nie czytajcie tego, nie patrzcie na to, ale to błąd. Jeśli wiecznie będziemy tak mówić, to pozwolimy na podkręcanie fali rasizmu i nienawiści. Portalom na tym zależy, bo się klika, ale to, że portal na hejcie i rasizmie zarabia duże pieniądze, to niedopuszczalne”.
Polecamy też: Omenaa Mensah z córką Vanessą w naszym wideo z sesji! Ależ Vanessa jest podobna do pięknej mamy!