Choroba wracała do niej trzy razy, leczyła się marihuaną. Tak Olivia Newton-John walczyła z rakiem
Dzisiaj mija dokładnie rok od jej śmierci
Dokładnie rok temu media obiegła smutna informacja o śmierci Olivii Newton-John. „Była otoczona przez rodzinę i przyjaciół. Prosimy wszystkich o uszanowanie prywatności rodziny w tym bardzo trudnym czasie”, napisał wówczas jej mąż w krótkim oświadczeniu. Życie aktorce odebrała podstępna choroba, która wracała do niej kilka razy. Jak wyglądała walka artystki z rakiem piersi? Niemal do końca się nie poddawała.
Olivia Newton-John o nowotworze
Występy w australijskich kafejkach, założenie zespołu Sol Four, przeprowadzka do Wielkiej Brytanii i zajęcie dla niej czwartego miejsca na Eurowizji – to był dopiero początek wielkich sukcesów Olivii Newton-John. W późniejszych latach artystka otrzymała kultową dziś rolę Sandy w musicalu Grease. Od tej pory miała pewność, że podbiła serca publiczności.
Czytaj również: Syn Andrzeja Sołtysika trafił na SOR. Żona prezentera zamieściła przejmujący wpis w mediach społecznościowych
Niestety w 1992 roku jej pędzącą karierę przerwała straszna wiadomość. Aktorka usłyszała wówczas od lekarzy, że ma raka piersi. Nie wierzyła, że przeżyje. „Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Miałam mammografię, potem biopsję igłową i nic nie wyszło. Nie mówię tego, aby straszyć kobiety, ale czasami po prostu trzeba zaufać swojej intuicji. Wszystko to było przytłaczające. To uczucie lęku, przerażenia. Podjęłam jednak decyzję, że wszystko będzie dobrze", opowiadała potem. Dzięki licznym operacjom, lekom i ogromnej woli walki, udało się chorobę przezwyciężyć.
Niestety, ta wróciła już w 2013 roku. Zaraz po tym, jak na nowotwór mózgu zmarła siostra aktorki – Rona. Olivia Newton-John była wtedy już od roku właścicielką Centrum Terapeutycznego i Badawcze swojego imienia w Melbourne. Wspierała innych chorych, ale nagle sama znów zaczęła potrzebować pomocy. O powracającym raku piersi dowiedziała się przypadkiem, podczas badań kontrolnych po niegroźnym wypadku samochodowym. Dziewięć lat temu lekarze musieli powiedzieć aktorce jeszcze o jednym: wystąpiły pierwsze przerzuty. Ale i wtedy udało się wyjść z trudnej sytuacji zwycięsko.
Ostatni nawrót raka u Olivii Newton-John
Tylko cztery lata trwała radość artysty z odzyskania pełni zdrowia. W 2017 roku ponownie poinformowano ją, że choroba wróciła do jej organizmu. Diagnoza brzmiała: rak piersi w czwartym stadium z przerzutami do kręgosłupa. „Jestem jedną z milionów w tej walce. Nie powinnam mówić: walka... W tej podróży wiele osób traktuje to jako walkę i każdy ma prawo widzieć to po swojemu. Ja postrzegam to jako część mojej misji”, zaznaczyła w programie Sunday Night.
Wiele osób potraktowałoby taką diagnozę jak wyrok śmierci. Ale ona dzielnie walczyła i nie przerażała się wizją najgorszego scenariusza. „Nie, nie boję się, nie myślę o tym. To znaczy, skłamałabym, gdybym powiedziała, że w ogóle o tym nie myślę, bo tak nie jest, jestem tylko człowiekiem. Mój mąż jest zawsze przy mnie i wierzę, że wygram, taki jest mój cel”, dodawała.
Czytaj również: Nie żyje Bryan Randall, wieloletni partner Sandry Bullock
Aktorka porzuciła wszystkie zobowiązania zawodowe i poddała się radioterapii. Korzystała też z medycyny niekonwencjonalnej – głównie medycznej marihuany. 73-latka mieszkała wówczas w Kalifornii, gdzie tego typu lek był w pełni legalny. Gwiazda Grease miała nadzieję, że będzie ona dostępna dla wszystkich pacjentów i pomoże uśmierzyć ich ból.
Ulubienica widzów dzielnie walczyła o zdrowie i życie… „Jeśli ktoś mówi, że zostało Ci tylko sześć miesięcy życia, to jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie... Kiedy dostajesz diagnozę, musisz liczyć się z tym, że twój czas jest ograniczony. Możesz przedłużyć życie nie tylko o miesiące, ale i o lata”, dodawała w rozmowie z 60 Minutes Australia.
Wiadomość o jej śmierci zasmuciła wszystkich fanów jej talentu. Gwiazda zmarła 8 sierpnia 2022 roku nad ranem amerykańskiego czasu. W swojej posiadłości, otoczona najbliższymi osobami... „Olivia jest symbolem triumfów i nadziei, dzieląc swoją podróż z rakiem piersi", napisał w sieci mąż aktorki John Easterling.
Dziś mija rok od jej śmierci. Nigdy jej nie zapomnimy!