„Spędzał czas z moimi dziećmi”. Ochroniarz Michaela Jacksona wyznaje prawdę...
Życie legendarnego wokalisty wciąż skrywa wiele mrocznych tajemnic
- Redakcja VIVA.PL
W tym roku minęło 10 lat od śmierci Michaela Jacksona. O królu muzyki pop było jednak ostatnio głośno z innego powodu. Dyskusję wywołał dokument Leaving Neverland, w którym rzekome ofiary artysty oskarżały go o pedofilię. Życie legendarnego wokalisty wciąż skrywa wiele mrocznych tajemnic. Jedną z nich postanowił wyjawić jego były ochroniarz.
Ochroniarz broni Michaela Jackosona
Michael Jackson wciąż ma wielu fanów. O jego dobre imię walczą też liczni znajomi z branży. Matt Fides, który pracował jako ochroniarz muzyka postanowił zdradzić, jak z jego perspektywy wyglądało życie jego pracodawcy. Okazuje się, że ich relacje były bardzo przyjacielskie. Jackson znał rodzinę pracownika oraz jego dzieci. Ochroniarz podkreśla, że nigdy nie spotkało je nic złego. „Znaliśmy go bardzo dobrze. Spędzał czas z moimi dziećmi, ale nie jest tym, za kogo uważają go James i Wade (mężczyźni oskarżający Michaela Jacksona o molestowanie - red.). Czuję, że czas powiedzieć, jak było naprawdę”, powiedział w rozmowie dla Metro.co.uk.
Matt Fides uważa, że oskarżenia o molestowanie i pedofilię są całkowicie fałszywe. Ochroniarz był świadkiem spotkań Michaela Jacksona z kobietami. Niejednokrotnie sam pomagał je organizować. „Te wszystkie zarzuty o pedofilii to kompletny nonsens. Gdyby miał robić to wszystko małym dzieciom, nigdy nie dokończyłby żadnej pracy. Nagrywał, występował na scenie, odbywał próby. Ochrona była zawsze na miejscu, więc przebywanie w towarzystwie dzieci byłoby niemożliwe. Ten facet umawiał się z kobietami, był również w związku małżeńskim z Lisą Marie Presley. Sami pomagaliśmy przemycać dziewczyny do jego pokoju”, opowiedział
Pierwsze oskarżenia o pedofilię pojawiły się już za życia Micheala Jacksona. Jego ochroniarz przyznał, że muzyk bardzo źle je znosił. Zamknął się w sobie i unikał ludzi. Cała sytuacja mocno odbiła się na jego psychice. „Stał się zupełnie innym człowiekiem. Nie był pewien, jak zareaguje opinia publiczna. Nie czuł się już bezpieczny na scenie, obawiał się, że zostanie postrzelony. Potrafił wyczuć, że było inaczej niż do tej pory”, wyznał.