Reklama

Zrobił to jako pierwszy i zapisał się w historii polskiej edycji programu „Ninja Warrior Polska”! Za nami wielki finał, w którym Jan Tatarowicz zdobył trofeum Shurikena i pokonał Górę Midoryiama! Nie ukrywał łez. Odbierając nagrodę zdobył się na poruszające wyznanie i opowiedział o rodzinnej tragedii.

Reklama

Jan Tatarowicz z główną nagrodą „Ninja Warrior Polska

Emocje sięgały zenitu. To był niesamowity finał, pełen adrenaliny, wielkich zaskoczeń, łez szczęścia i rozpaczy, a także ogromnych wzruszeń.

W tym programie zawodnicy pokonują spektakularny tor przeszkód. Liczy się wytrzymałość, siła, zwinność i… czas. W finałowym starciu przed uczestnikami stało najtrudniejsze zadanie – Góra Midoriyama. Wygrywa ten, kto stanie na jej szczycie. Żadnemu śmiałkowi do tej pory nie udało się sięgnąć po zwycięstwo. Finał dziewiątej edycji Ninja Warrior Polska sprawił wszystkim ogromną niespodziankę.

Czytaj też: Piotr Gąsowski hucznie świętował 60. urodziny. Korona króla wieczoru należała jednak do jednego z jego gości...

Ninja Warrior Polska/materiały prasowe Telewizja Polsat

W pierwszym etapie z programem pożegnali się faworyci. Ośmiu z dwudziestu czterech zawodników ukończyło pierwszy etap. Jednak tylko dwóch stanęło przed tym ostatecznym zadaniem. Jan Tatarowicz i Wiktor Wójcik mieli w 25 sekund wspiąć się po linie mierzącej 21 metrów i stanąć na Górze Midoryiama. Walczyli o główną nagrodę – 200 tysięcy złotych i prestiżową statuetkę Shurikena oraz tytuł pierwszego polskiego Ninja.

Wiktorowi Wójcikowi nie udało się dotrzeć na szczyt. Kilkadziesiąt sekund później zrobił to Jan Tatarowicz. Zawodnik wbiegł na górę, a wraz z naciśnięciem buzzera zapaliło się czerwone światło. Wszyscy wstrzymali oddech, a wynik był dokładnie analizowany, by potwierdzić, że Jan znalazł się na szczycie przed końcem odliczania. I stało się! Osiągnął coś, co do tej pory dla wielu było niemożliwe. Oficjalnie Jan Tatarowicz sięgnął po główną nagrodę. Jest pierwszym Polakiem z tytułem Ninja i został jedenastym uczestnikiem na świecie, który ukończył rywalizację z takim wynikiem.

Ninja Warrior Polska/materiały prasowe Telewizja Polsat

Jan Tatarowicz nie ukrywał łez. Życie mocno go doświadczyło

Jan Tatarowicz nie ukrywał wzruszenia. 24-latek zdradził, że poświęcił sporo czasu na treningi. "Linę trenowałem cały rok razem z Grześkiem Niecko. Czasem mi się nie chciało trenować, ale on mnie motywował do tego, żebym zasuwał i wspierał mnie w tych przygotowaniach. Teraz będę mógł pokazać swoją siłę", mówił. Ogromnym wsparciem była dla niego ukochana partnerka Aleksandra, która kibicowała mu w wielkim finale.

To było jego siódme podejście do zwycięstwa w programie. Na co dzień studiuje na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku i pracuje jako trener personalny.

Odbierając nagrodę z trudem powstrzymywał łzy. Jan Tatarowicz opowiedział o trudnych doświadczeniach z przeszłości. Jako dziecko przeżył silnie śmierć najbliższych. Najpierw stracił tatę, a po kilku latach otrzymał kolejny cios – odeszła jego mama. Jan szybko dojrzał, poświęcił się sportowej pasji. Swoim udziałem w programie zamierzał udowodnić wszystkim, że należy walczyć o marzenia i nie wolno się poddawać.

„Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się tego dokonać. Jest to siódma edycja, w której startowałem. Przygotowywałem się na to bardzo długo. W momentach, kiedy nie chciało mi się trenować, marzyłem o tym, żeby powiedzieć wam, że bardzo ciężko było mi dojść do tego, ponieważ w wieku 9 lat straciłem tatę, a w wieku 11 lat — mamę. Potem rozwijałem się w rodzinie zastępczej i przyszedłem do tego programu, nie mówiąc o tym, jakie miałem życiowe doświadczenia. Przyszedłem, żeby wygrać to i udowodnić wszystkim, że wszystko da się zrobić, jeżeli tylko chcecie’, wyznał.

Na co Jan Tatarowicz przeznaczy wygraną? Ma pewien cel i chciałby podzielić się swoim zwycięstwem z innymi. „Na pewno będę rozwijać salę treningową, którą prowadzimy razem z Grzegorzem Niecko, na której właściwie aktualnie nie pobieramy żadnych opłat za wstęp. Chciałbym wspierać domy dziecka w jakiś sposób. Jeszcze nie wiem do końca, co będę robić, ale chciałbym w jakiś sposób motywować dzieci, żeby się nie poddawały", wyznał w rozmowie z Telewizją Polsat.

Życzymy wszystkiego, co najlepsze!

Czytaj też: Choroba zabierała mu radość życia, pomógł mu Misiek Koterski: „Zawsze będę mu wdzięczny"

Reklama

Ninja Warrior Polska/materiały prasowe Telewizja Polsat
Ninja Warrior Polska/materiały prasowe Telewizja Polsat
Ninja Warrior Polska/materiały prasowe Telewizja Polsat
Reklama
Reklama
Reklama