Reklama

Choć rzadko pokazywał się publicznie, a jego nazwisko nie jest powszechnie znane, to fani Harry’ego Pottera zawdzięczają mu siedem części powieści o przygodach młodego czarodzieja wydanych po polsku. Andrzej Polkowski, tłumacz między innymi wspomnianej sagi, zmarł kilka dni temu w wieku 80 lat. O jego śmierci poinformowali syn i wnuk.

Reklama

Andrzej Polkowski – twórczość i śmierć

Pan Andrzej zmarł w dniu swoich 80. urodzin. Dla bliskich był to ogromny szok, ponieważ jeszcze rano, wybitny tłumacz spędzał beztroski czas ze swoją żoną. „W swoje 80-letnie urodziny odszedł do Niebieskiego Królestwa mój ukochany Tata, ukochany mąż dla mojej Mamy, dziadek, pradziadek i przyjaciel wielu innych. Odszedł szybko, w swoich ukochanych Górkach, po dobrym śniadaniu zrobionym przez żonę. Zaskoczył nas wszystkich, którzy najpierw w wielkim smutku, a teraz trochę pogodniejsi myślimy o tym, jak Mu teraz jest w Królestwie, w które tak gorąco wierzył. Był i jest dla mnie nie tylko Ojcem, ale i Przyjacielem”, napisał syn Andrzeja Polkowskiego.

Z kolei wnuk pisarza i tłumacza zamieścił na Facebooku wzruszający wpis, w którym nawiązał do wspomnień związanych z dziadkiem. „Kilka dni temu, dokładnie w swoje osiemdziesiąte urodziny, umarł mój prywatny Dumbledore - Andrzej Polkowski. Był moim dziadkiem, a czasami i ojcem. Był najbardziej wykształconą i oczytaną osobą, jaką znałem. Miał swoje poglądy i był nim niezwykle wierny. Nauczył mnie kochać i pieścić słowo pisane. Ale też słuchać jazzu, prowadzić samochód i zbierać grzyby. Był tak niezwykłym człowiekiem, że opisywanie go w kolejnych zdaniach nie miałoby większego sensu, bo trzeba by napisać książkę”, czytamy w sieci.

Andrzej Polkowski przetłumaczył na język polski między innymi Opowieści z Narnii, Księgę Dżungli czy Opowieść Wigilijną. 80-latek był też oficjalnym tłumaczem przemówień, które Jan Paweł II głosił w innych krajach po angielsku. Największą sławę przyniosła artyście jednak praca nad przygodami Harry’ego Pottera. Fani sagi nigdy nie zapomną, że to właśnie pan Andrzej wymyślił takie zwroty jak Ulica Pokątna czy mugole. Każdą część książki kończył słowniczek, w którym tłumacz wyjaśniał, dlaczego tak, a nie inaczej, nazywał poszczególne przedmioty, osoby i zjawiska.

Co ciekawe, sam artysta dość długo nie znał języka angielskiego. „Mój ojczym, Witold Ostrowski, był anglistą, jednym z twórców anglistyki na Uniwersytecie Łódzkim tuż po wojnie. W domu pełno było książek angielskich, często przychodzili goście mówiący tylko po angielsku, codziennie słuchało się wiadomości BBC po angielsku. Nieco później, za namową mojego ojczyma, ukończyła studia anglistyczne moja matka. Nie był to język całkiem mi obcy, ale właściwie go nie znałem. To nie był przedmiot mojej fascynacji – to było coś normalnego, codziennego. Kiedy miałem dwanaście lat, ojczym zaczął mnie uczyć angielskiego, ale trwało to dość krótko – dał mi tylko podstawy języka. Chyba nie byłem zbyt chętnym i pilnym uczniem. Trochę później uczyłem się sam, z podręczników Eckersleya, słuchałem namiętnie przebojów angielskich z Radia Luxembourg i niezapomnianego głosu Willisa Conovera w “Jazz Hour”, ale książki po angielsku zacząłem czytać dopiero na studiach, początkowo brnąc przez nie ze słownikiem. Pisałem pracę magisterską na temat kontaktów Cesarstwa Rzymskiego z Indiami i z jakichś dwustu prac, które musiałem przeczytać, większość była po angielsku. Po prostu musiałem je przeczytać, więc się nauczyłem, ale, prawdę mówiąc, trudno mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy i jak”, mówił tłumacz w miesięczniku Znak.

Pogrzeb Andrzeja Polkowskiego odbędzie się w najbliższą środę na Cmentarzu Wawrzyszewskim w Warszawie. Bliskim pisarza i tłumacza składamy wyrazy najszczerszego współczucia.

Reklama

TRICOLORS/East News
Reklama
Reklama
Reklama