Reklama

Nie żyje Tao Porchon-Lynch. Dla wielu ludzi na całym świecie była inspiracją. Joga była jej sposobem na życie. Stała się jednym z najsłynniejszych mistrzów jogi. „Nie ma rzeczy niemożliwych”, mawiała. I faktycznie, patrząc na Tao zawisającą bez wysiłku nad ziemią w pozycji kwiatu lotosu, nikt nie miał wątpliwości, że żyła zgodnie z tą zasadą. Niestety właśnie poinformowano o jej śmierci...

Reklama

Tao Porchon-Lynch nie żyje

Nie żyje Tao Porchon-Lynch. Najsłynniejsza joginka na świecie miała 101 lat. Zanim jednak została mistrzynią jogi, była aktorką i pracowała w przemyśle filmowym. Była modelką, producentem filmowym, międzynarodowym dystrybutorem filmowym, dyrektorem telewizyjnym, wydawcą i współzałożycielką American Wine Society.

Jej fani mówią wprost, że uczyła nie tylko jogi, ale także odnalezienia jedności ze światem i zyskania wewnętrznego szczęścia. A od czego zaczęła się jej pasja do jogi? Tao Porchon-Lynch w wieku ośmiu lat była świadkiem, jak grupa młodych praktykujących jogę ćwiczyła na plaży. W wywiadzie dla Guinness World Records wyznała, że tak bardzo ją to zafascynowało, że: „Chciałam robić niesamowite rzeczy, które robili ze swoimi ciałami”. Idąc wbrew radzie ciotki, która twierdziła, że ​​joga jest przeznaczona głównie dla mężczyzn, zaczęła uprawiać jogę, chociaż nie angażowała się w nią zawodowo, aż do znacznego czasu w jej życiu. Decyzję o rezygnacji z kariery aktorskiej podjęła po wizycie w Indiach. Tam przeszła przemianę duchową i odnalazła swój cel w życiu. Nakręciła nawet o tym film To Light a Candle.

Jej mottem były słowa „Nie ma rzeczy niemożliwych”. Od 1982 roku wykształciła i certyfikowała ponad stu mistrzów jogi. W maju 2012 roku. Guinness World Records uznała Tao Porchon-Lynch za najstarszego na świecie instruktora jogi w wieku 93 lat. W 2015 roku pojawiła się w sezonie 10. edycji Amerykańskiego Mam Talent.

Żyła według zasady: nie ma nic, czego nie możesz zrobić. Zmarła w wieku 101 lat.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama