Zasłabł podczas finału Ligi Mistrzów, nie udało się go uratować. Zmarł dziennikarz Paweł Kotwica
Ten mecz na długo pozostanie w pamięci kibiców i sportowców
Wczoraj podczas meczu Barlinek Industrii Kielce z SC Magdeburgiem w Kolonii doszło do tragicznej sytuacji. W trakcie rozgrywki zasłabł polski dziennikarz — Paweł Kotwica. Niestety nie udało się go uratować.
Nie żyje polski dziennikarz — Paweł Kotwica
Ten mecz na długo pozostanie w pamięci zarówno sportowców, jak i kibiców. Podczas drugiej połowy wszyscy zastanawiali się, dlaczego mecz został wstrzymany. Okazało się wówczas, że na trybunie prasowej w hali w Kolonii zasłabł Paweł Kotwica. Na miejscu od razu udzielono mu pierwszej pomocy. Niestety dziennikarza nie udało się uratować.
Tragiczną wiadomość przekazała Europejska Federacja Piłki Ręcznej. „EHF opłakuje śmierć kolegi z mediów podczas TRUCKSCOUT24 EHF FINAL4. Był leczony w drugiej połowie finału, ale niestety zmarł. Nasze myśli i modlitwy są z jego rodziną, przyjaciółmi i krewnymi", czytamy.
Niedługo potem głos zabrała drużyna mistrzów Polski. „Paweł, my tu jeszcze wrócimy i wygramy, ale Ciebie już nam nikt nie odda… Najszczersze kondolencje dla rodziny. Nic dziś nie jest ważniejsze", wyznali.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Katarzyna Niezgoda zaskoczyła drugą suknią ślubną podczas wesela
Kim był Paweł Kotwica?
Był jednym z najlepszych i najbardziej cenionych polskich dziennikarzy sportowych w dziedzinie piłki ręcznej. Od prawie 30 lat związany był z Echem Dnia. Co więcej, tą dziedziną był zainteresowany od wielu lat. Nic więc dziwnego, że kochał swoją pracę, w którą wkładał całe serce. „Paweł Kotwica urodził się w 1972 roku, dziennikarzem Echa Dnia był od 1993 roku, od początku swojej kariery zawodowej. Kibic od dziecka. Tak pisał o sobie: Współpracę z Echem Dnia zacząłem jeszcze przed maturą, w dziale miejskim. Szukałem tematów na ulicy, pisałem o śmietnikach, publicznych toaletach, czy dziurach w jezdni. Była to dla mnie świetna szkoła reporterki. Przypadkowo prowadzony przez mojego nauczyciela zawodu, redaktora Jerzego Głębockiego, Dział Łączności z Czytelnikami, był w tym samym pokoju, w którym mieściła się Redakcja Sportowa, której szefował wówczas redaktor Stanisław Wróbel. Zlecił mi on napisanie tekstu o młodym, kieleckim kartingowcu, potem napisałem pierwszy tekst o mojej największej, sportowej pasji — piłce ręcznej. I tak mi zostało do dziś", możemy przeczytać w Echu Dnia.
Całej rodzinie składamy najszczersze wyrazy współczucia.
CZYTAJ TEŻ: „Są dzieci z brzuszka i są dzieci z serduszka”. Oto historia Renaty Przemyk i jej adoptowanej córki Klary