Bulwersują, obrażają, pouczają. Kim są Tomasz i Małgorzata Terlikowscy? Najbardziej szokujące cytaty
- Konrad Szczęsny
To jedno z najsłynniejszych małżeństw w Polsce. Dlaczego? Nie chodzi o ich dokonania, styl życia czy wizerunek. Małgorzata i Tomasz Terlikowscy słyną z dosyć kontrowersyjnych poglądów, która chętnie wyrażają w mediach społecznościowych oraz w wywiadach.
Tomasz Terlikowski to absolwent filozofii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego z Warszawie. Związany był na przestrzeni lat z takimi tytułami, jak "Wprost", "Newsweek", "Rzeczpospolita" czy "Fronda". Jego małżonka również znana jest jako publicystka, publikowała m.in. felietony na portalu fronda.pl. W tym wszystkim nie byłoby nic dziwnego gdyby nie fakt, że oboje dosyć często wprawiają w osłupienie tym, co i w jaki sposób piszą/mówią, nie tylko media, lecz także osoby postronne. Jakie dokładnie są ich poglądy?
Jedna z pierwszych najbardziej kontrowersyjnych opinii Tomasza Terlikowskiego dotyczyła... mastektomii, na którą zdecydowała się kilka lat temu Angelina Jolie. Napisał wtedy na łamach "Frondy":
W przypadku choroby nowotworowej to właśnie ona jest usprawiedliwieniem radykalnych i niekorzystnych skutków ubocznych chirurgicznej ingerencji. Nie jest jednak takim usprawiedliwieniem, jak się zdaje, samo prawdopodobieństwo choroby. Jeśli zgodzimy się na takie myślenie, to medycyna przekształci się z leczenia w okaleczanie zdrowych (a Angelina Jolie była zdrowa) ludzi. A na to nie powinno być naszej zgody, szczególnie, że – z innych statystyk wynika, że odpowiednio wcześnie wykryty rak piersi czy jajników, także ten wywołany mutacjami genetycznymi, jest w pełni wyleczalny. Prewencją są więc regularne badania, ewentualnie mastektomia czy usunięcie jajników, gdy do choroby już dojdzie. Okaleczenie pozostaje zaś okaleczeniem - pisał wtedy.
Kilka miesięcy później publicysta stwierdził z kolei, że ofiary pedofilii... chcą jedynie wynagrodzenia finansowego od Kościoła.
Jasno wskazali, że nie chodzi im o sprawiedliwość, ale o zemstę i zniszczenie instytucji Kościoła. W walce z pedofilią w Kościele chodzi o to, by wyciągnąć od niego kasę, a nie o ofiary - stwierdził.
Ostatnio przyrównał natomiast uczestniczki Czarnego Protestu do SS-manek.
Dla uczestniczek i uczestników czarnego protestu mam wdzięczne wdzianko na jutro. Ci, co je nosili też uważali, że silniejsi mogą zabijać słabszych... - podpisał zdjęcie munduru SS na Facebooku.
Jakby tego było mało, państwo Terlikowscy potępili również stosowanie antykoncepcji i tabletek wczesnoporonnych w słynnym wywiadzie dla "Newsweeka".
- Był taki czas, kiedy pewna część ludzi uważała, że Murzyni nie są ludźmi, w związku z czym mogą być własnością innych. Czy to znaczy, że zakaz niewolnictwa był narzucanie mim poglądów i nie należało go wprowadzić? Dokładnie tak samo jest z dzieckiem w łonie matki. Jeżeli ktoś uważa, że to nie jest człowiek, to nie znaczy jeszcze, że może je zabić. I tak jak obowiązkiem chrześcijan w XIX wieku było protestować przeciwko niewolnictwu, a w XX wieku przeciwko mordowaniu Żydów, tak teraz obowiązkiem jest protestowanie przeciwko holocaustowi nienarodzonych. Dodajmy, że pigułka RU486 jest produkowana w tych samych niemieckich zakładach, w których przed wojną produkowano cyklon B.
- To bałamutne zestawienie, jedno z drugim nie ma nic wspólnego - odparł dziennikarz.
- Oczywiście, że ma. Cel pigułki i cyklonu B jest taki sam: zabijanie - odpowiedzieli.
Co więcej, Małgorzata Terlikowska udzieliła w zeszłym roku wywiadu, w którym wypowiedziała się o homoseksualistach oraz seksie w sposób, który wiele osób rozbawił oraz wprawił w osłupienie.
W małżeństwie wszystko jest dozwolone. Nie ma nic złego w seksie oralnym, jeśli to jest mąż i żona. To nie jest grzech tylko pod jednym warunkiem - wszystko kończymy w kobiecie. Co robimy od początku do końca, to już fantazja małżonków. Małżeństwo to nie tylko umowa, to jest coś więcej. Zakłada również sferę seksualną, od tego nie można uciec. Te małżeństwa, które od tego uciekają, wcześniej czy później się rozpadają. Brak seksu rzutuje na wszystkie sfery życia - przekonywała.
Przekonywała, że choć nie jest w stanie publicznie poprzeć geja, zarówno ona, jak i jej małżonek, przyjaźnią się z osobami o tej orientacji seksualnej.
Nie zagłosowałabym na Biedronia. Dla mnie to nie jest problem, że ktoś jest homoseksualistą, mamy przyjaciół homoseksualistów. Nawet Terlikowscy spotykają się z homoseksualistami. Nie leczymy ich. Szanujemy się, lubimy - starała się przekonywać.
Oboje krytykowali także in vitro i szczepionkę na HPV (twierdząc, że to "promowanie rozwiązłości").
Nie brakuje głosów, że państwo Terlikowscy lubią wywoływać medialną burzę i wygłaszać kontrowersyjne poglądy tylko po to, aby zwrócić na siebie uwagę. Internauci zarzucają im wypowiadanie się na każdy temat, mimo znikomej wiedzy z zakresu tematyki, którą poruszają. Nie brakuje również głosów, że starają się promować w mediach za wszelką cenę i w sposób radykalny narzucają innym swój punkt widzenia.
Czy uważacie, że można nazwać ich celebrytami?