Reklama

Trzy lata małżeństwa z Rickiem Richardsonem, jedenaście z Jamiem Malcolmem i siedem ze Zbigniewem Zamachowskim to już przeszłość. Monika Richardson wróciła po ostatnim rozstaniu do poprzedniego nazwiska i stara się dowiedzieć, dlaczego wszystkie jej poważne związki nie wytrzymały próby czasu. W związku z tym wybrała się na terapię, której przebieg opisała w sieci.

Reklama

Monika Richardson o terapii

Prezenterka wielokrotnie udowadniała, że nie ma dla niej tematów tabu. Szczególnie, gdy jest szansa, że inni zostaną zachęceni do ulepszania siebie. Jak w tym przypadku. Monika Richardson podzieliła się na Instagramie informacją, że od kilku miesięcy uczęszcza na terapię. „Na szczęście trafiłam na mądrą kobietę, w wieku podobnym do mojego (tak, uważam że to ważne). Rozmawiamy o różnych sprawach, dzisiaj na przykład mówiłyśmy o aktywnym słuchaniu naszego rozmówcy i o powiedzeniu, które moja terapeutka ukuła na potrzeby swojej pracy: „Przede wszystkim nie radzić”. To absolutnie mój problem: jak słuchać, wspierać i milczeć”, czytamy na profilu gwiazdy.

Co sprawiło, że zdecydowała się na ten krok? „Może to dziwne, że baba przed pięćdziesiątką zaczyna myśleć o pewnych mechanizmach własnego zachowania, które doprowadziły ją do klęski w trzech małżeństwach. Ale wierzę w to, co zawsze publicznie powtarzam: nigdy nie jest za późno, żeby zrobić coś dobrego ze swoim życiem”, napisała Monika Zamachowska i zaapelowała do fanów. „Pomyślcie o sobie. I absolutnie miejcie w dupie to, że wezmą Was na języki”, zakończyła swój wpis.

Czytaj też: Zbigniew Zamachowski o rozpadzie małżeństw. Gorzkie słowa aktora

Iza Grzybowska/MOVE

Monika Zamachowska o byłym mężu

Przypomnijmy, że kilka dni temu na Instagramie dziennikarki pojawił się inny wpis, który mógł sugerować, że gwiazda przepracowuje temat rozstania ze Zbigniewem Zamachowskim. W kilku zdaniach poprosiła, by nie obrażać w sieci aktora. „Wiem, że mój wkrótce już były mąż nie ma ostatnio najlepszej prasy. Mówiąc delikatnie. Jego nieszczęsny romans z koleżanką aktorką też nie jest przez Was najlepiej odbierany. Trudno, jak sobie pościelił, tak się wyśpi. To jednak nie zmienia faktu, że należy do niego 10 lat mojego życia, a przez 6 lat nosiłam jego nazwisko. Dlatego proszę, nie nazywajcie go ziemniakiem, kurduplem, konusem, czy jak Wam się zdarzało, spoconym wieprzem”, napisała.

Zobacz też: Syn Moniki Zamachowskiej wystąpił na scenie The Voice Kids. Namówił go jeden z jurorów

Dalej życzyła byłemu partnerowi wszystkiego, co najlepsze. Choć w swoim stylu. „Niech sobie żyje szczęśliwie z pianinem, obrazem księcia Bulby i regałami z Ikei. Przepracowałam już jego wyprowadzkę i jego podziękowania za nasze 10 lat („Monika tak bardzo chce pomóc, że aż przeszkadza”). Dopóki nie będzie chciał zabrać moim dzieciom i mnie mieszkania, w którym żyjemy, nie mam już do niego nic. Niech każdy żyje tak, jak umie i tak, jak chce”, czytaliśmy na Instagramie.

Reklama

Życzymy wszystkim, którzy są w trudnym momencie życia, by też znaleźli siłę na walkę o siebie.

Agnieszka Kulesza i Łukasz Pik/COMPLETE
Reklama
Reklama
Reklama