O trwałości małżeństwa, sekretach wiary w Boga i wartości rodziny. TYLKO U NAS! Monika Zamachowska po raz pierwszy o najważniejszych życiowych zakrętach!
- BEATA NOWICKA
Od sześciu lat Monika i Zbyszek Zamachowski żyją w związku, trzy lata temu powiedzieli sobie sakramentalne tak, ale tylko w urzędzie stanu cywilnego, ponieważ dla obojga był to trzeci ślub. A jednak nie tracą nadziei, że kiedyś będą mogli złożyć sobie słowa przysięgi przed ołtarzem. W ostatnim wywiadzie dla „Dobrego Tygodnia" dziennikarka wyznała, że od wielu lat cierpi na stany lękowe. Wtedy najbardziej potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i obecności drugiej osoby. Ukojenie przyniosła jej wiara. W ekskluzywnej rozmowie z Viva.pl Monika Zamachowska szczerze opowiada o Bogu, nadziei i szczęściu.
Polecamy: „Życie z Tobą jest cudowne”. Monika Zamachowska o niezwykłej relacji z synem. EKSKLUZYWNE VIDEO
Zobacz też: Monika Zamachowska ze łzami w oczach o synu: „Lekarz powiedział, że mój syn jest dziwolągiem”!
Monika Zamachowska o wierze, nadziei i szczęściu
- Młody człowiek czuje się nieśmiertelny i niezniszczalny, nie potrzebuje Boga?
Nie, to nie tak. Właśnie młody człowiek jest najbardziej niepewny, zagubiony wchodząc w dorosłość. To nastoletnie „ja wiem wszystko” mija po pierwszym zderzeniu z dorosłością. Przynajmniej u mnie tak było. Będąc młodymi ludźmi najbardziej poszukujemy, zadajemy najwięcej pytań. Wtedy jest czas na odnalezienie własnej duchowości. Jeśli tego nie zrobimy, pytania bez odpowiedzi spadną na nas dużo później, jak grom z jasnego nieba. Tak było ze mną. Na szczęście miałam do czego wracać. Mój wrocławski, nastoletni kodeks moralny był we mnie, trzeba było tylko go poszukać.
- Kiedy stałaś w kościele przed ołtarzem i ślubowałaś Jamie „miłość, wierność i że cię nie opuszczę aż do śmierci” wierzyłaś w to?
W dniu ślubu mieliśmy już z Jamiem wspaniałego synka, mogliśmy żyć tak, jak do tej pory. Stanęliśmy przy ołtarzu, bo tego chcieliśmy i to było piękne przeżycie. Oboje wierzyliśmy mocno, że to będzie związek na całe życie. Jamie nie jest katolikiem i nie był czynnym uczestnikiem katolickiego obrządku, ale ja tak. Nie rozumiem, dlaczego miałabym teraz mówić o tamtych chwilach źle. Bo małżeństwo nie przetrwało? Przecież to było 13 lat mojego życia. Mamy dwoje wspaniałych dzieci, przeżyliśmy wspólnie tyle, że moglibyśmy obdzielić tymi doświadczeniami jeszcze kilka par. Dzisiaj oboje jesteśmy w nowych, także szczęśliwych związkach. Tragiczne było to, że pochodzimy z dwóch różnych kultur i kochamy dwa różne kraje. Spróbowaliśmy i zrobiliśmy oboje wszystko, żeby się udało. Każdy odpowie za swoje czyny sam. W moim kodeksie moralnym na pierwszym miejscu jest prawda i uczciwość. Tego się w życiu trzymam.
Polecamy: „Życie z Tobą jest cudowne”. Monika Zamachowska o niezwykłej relacji z synem. EKSKLUZYWNE VIDEO
- Teraz jesteś szczęśliwa ze Zbyszkiem Zamachowskim, swoim mężem. Czy brak ślubu kościelnego w jakikolwiek sposób osłabia tę miłość, waszą relację?
Kościół katolicki ewoluuje bardzo powoli, nie tylko w Polsce i zapewne tak właśnie powinno być, żeby nie doszło do przekroczeń. To, że jest to nasza osobista tragedia, właściwie nie ma znaczenia w kontekście wielkiej rodziny Kościoła. Ale z drugiej strony, kto mógł przewidzieć jak daleko pójdzie Sobór Watykański II? Znam katolików, którzy do dzisiaj nie pogodzili się z niektórymi wytycznymi tego soboru. Nie przesądzajmy więc. Nadzieja umiera ostatnia.
- Czym, kim dzisiaj jest dla Ciebie Bóg?
Ostatnią Instancją. Staram się nie zawracać Mu głowy. Ale fajnie, że jest. Nigdy mnie nie zawiódł.
- Co to znaczy, że wierzysz?
Dla mnie po prostu tyle, że jestem szczęśliwsza i czuję, że to wszystko ma jakiś większy sens. Jestem osobą pewną siebie, mam wysokie poczucie własnej wartości. Ale nawet ludziom takim jak ja czasami, bez żadnego powodu, usuwa się grunt spod nóg. Mnie też kilka razy w życiu to się zdarzyło. Wtedy trzeba mieć się czego złapać. Ja mam rodzinę i moją Najwyższą Instancję. Czy nie tak ma każdy z nas?
- Kto jest dla Ciebie w dzisiejszych czasach największym autorytetem w Kościele.
Uważam, że Papież Franciszek jest Wielkim Reformatorem w przebraniu prostego jezuity. Myślę, że zrobi bardzo dużo dla odnowienia Kościoła, choć pewnie zdamy sobie z tego sprawę dopiero po jego śmierci. Bardzo go podziwiam i staram się słuchać uważnie tego, co mówi.