„Choroba ją zmiękczyła. Nabraliśmy do siebie zaufania”. Michał Zabłocki o relacji, jaka łączyła go z matką, Aliną Janowską
Jaką była matką? Jak wyglądały ostatnie lata życia aktorki?
Alina Janowska uznawana jest za legendę polskiego kina. Aktorka w czasie II wojny światowej spędziła 7 miesięcy w więzieniu i wzięła udział w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie natomiast zagrała w pierwszym polskim powojennym filmie „Zakazane piosenki”. Następnie jej kariera rozwinęła się i przez lata zagrała wiele pamiętnych ról. Do 2013 roku była aktywna i występowała na scenie. Niestety cztery lata temu u aktorki zdiagnozowana chorobę Alzheimera i od tamtej pory pozostaje ona w domu pod opieką męża, Wojciecha Zabłockiego. Syn pary mieszka w Krakowie, a córki (jedna z pierwszego małżeństwa Aliny Janowskiej) za granicą, lecz w miarę możliwości wspierają rodziców.
Michał Zabłocki jest reżyserem i poetą. W 2017 roku napisał dla matki książkę pt. „Janowska” zawierającą wiersze zadedykowane mamie. W jednym z numerów „Urody Życia” opowiedział o swojej niezwykłej matce i domu, w którym się wychował:
Michał Zabłocki o rodzinnym domu
Nasz dom nie był zwykły – choćby ze względu na ludzi, którzy w nim bywali. Pamiętam Ewę Demarczyk, Agnieszkę Osiecką, Wojtka Młynarskiego, Daniela Olbrychskiego, Zygmunta Kałużyńskiego. Miałem ciekawych chrzestnych, którzy nie mieli zbyt wiele wspólnego z Kościołem, ale wtedy jakoś to przechodziło: Agnieszkę Osiecką i Zygmunta Kałużyńskiego. Ona była przyjaciółką mamy, on – przyjacielem ojca.
Byłem dzieckiem mocno zajętym. Poprzeczka zawsze była zawieszona wysoko. Rodzice dużo wymagali od siebie – i to się udzielało. Patrzyliśmy na nich i siłą rzeczy te wymagania przenosiliśmy na siebie. Zawsze musiał być plan pracy. Nie ma tak, że się rano wstaje i coś się dzieje – ale równie dobrze może się zdarzyć coś całkiem innego. Jest plan i jest walka, żeby go zrealizować. To głęboko we mnie weszło, stało się częścią mnie, choć niektórych szokowało.
W domu w ogóle nie było czegoś takiego jak wypoczynek. Kiedy w moich licealnych czasach ojciec wchodził do pokoju i pytał: „Co robisz?”, nie można było odpowiedzieć: „Nic”. Albo: „Myślę”. Czy: „Coś sobie czytam”. To musiało być zawsze coś konkretnego, wpisanego w plan dnia.
Czytaj również: Wymodliła go, poderwała i doprowadziła do ślubu: o miłości Aliny Janowskiej i Wojciecha Zabłockiego
Warszawa, marzec 1975 r. Aktorka Alina Janowska z córką Katarzyną w swoim mieszkaniu przy ulicy Armii Ludowej
Michał Zabłocki o Alinie Janowskiej
Młodość mamy była wojenna, więc niełatwa. O przeżyciach z tamtych lat nie mówiła chętnie. Przez całą komunę w sferze publicznej to nie był dobry temat, w domu oczywiście jakoś tam istniał, ale mama nigdy nie miała potrzeby snucia wojennych wspomnień. „Wychodziło to” zupełnie inaczej. Na przykład w postaci nauki pewnych domowych zachowań czy obowiązków. Pedantyczne ścielenie łóżek, dokładne czyszczenie, sprzątanie.
Pamiętam, że kiedy pojechaliśmy na wczasy do Bułgarii nad morze, ona zrywała z łóżek wszystkie panie w ośrodku i jeszcze przed śniadaniem dyrygowała gimnastyką. A one wszystkie grzecznie z Janowską ćwiczyły. Niby to było dobrowolne, ale nie daj Boże, jak któraś nie poszła! Miała przechlapane, bo mama była złośliwa i potrafiła niezłą łatkę przypiąć.
Alina Janowska z synem Michałem Zabłockim, 2008 r.
Choroba Aliny Janowskiej
Pięć lat temu mama zachorowała. Diagnoza: alzheimer. Obie siostry są w Stanach, więc może z daleka wyglądać to tak, że cała odpowiedzialność spoczywa na ojcu i na mnie. Ale to nie do końca prawda. (...) Sporo czasu upłynęło, zanim postawiono diagnozę. Utrudniało ją to, że mama była zawsze bardzo dobrą aktorką i przez długi czas niektóre objawy choroby kompensowała i ukrywała. Pewne sprawy, które nam wydawały się po prostu związanym ze starością przejaskrawieniem cech jej charakteru, okazały się objawami Alzheimera.
Po roku przyszedł kryzys. Mama, kiedy powoli zaczęła sobie uświadamiać, że traci swoje życie, że zmiany są nieuchronne i idą w jedną stronę, wpadła w depresję. Wielką. Wydawało mi się, że koniec przyjdzie szybko. Stało się inaczej. Poradziliśmy sobie z depresją dzięki rodzinnej skłonności do naśmiewania się ze wszystkiego, łącznie z chorobą.
Alina Janowska zmarła 13 listopada 2017 roku. Miała 94 lata.
Zobacz także: Syn Aliny Janowskiej przygotował dla chorej matki imieninowy prezent, poświęconą jej książkę „Janowska”