„Sam sobie nie patrzyłem przez lata w oczy”, Michał Wiśniewski gorzko o swoim życiu. Dziś artysta kończy 45 lat!
1 z 5
Pod koniec lat 90-tych zespół „Ich Troje” święcił triumfy na polskiej scenie muzycznej. Utwory „Powiedz”, „A wszystko to…” czy „Zawsze z Tobą chciałbym być” śpiewała cała Polska! Koncerty gromadziły tysiące wielbicieli, a płyty sprzedawały się w milionowych nakładach. Już pierwszy krążek grupy rozszedł się w rekordowej liczbie 50 tysięcy egzemplarzy. Od tamtej pory lider zespołu uchodził za jedną z najbardziej kontrowersyjnych i charakterystycznych osób polskiego show-biznesu! Grupa wielokrotnie zmieniała skład. W 2004 roku poinformowano o zakończeniu działalności. Jednak ostatecznie zespół został reaktywowany i z małymi przerwami koncertuje do dziś. Sukces zespołu wywołał prawdziwą rewolucję w życiu Michała Wiśniewskiego. Długo szukał miłości swojego życia, zdarzało mu się zbaczać z dobrej dogi. Czy zachłysnął się sławą? „Żyłem jakąś kreacją, którą brałem za rzeczywistość”, zdradził w wywiadzie VIVIY! Śpiewał nie swoje teksty. Nie rozumiał samego siebie. Żył w błyskawicznym tempie. Grał po dwieście koncertów rocznie. „Przypominam sobie jakieś urywki z programu „Jestem, jaki jestem”. Przedłużyliśmy z Ich Troje swoje pięć minut do piętnastu”, dodał. Bajka się skończyła, a czas czerwonowłosego faceta minął. Był o krok od załamania. Podniósł się dzięki kobiecie. Pięć lat temu na scenę wrócił całkowicie odmieniony. Dziś Michał Wiśniewski kończy 45 lat! Jest spełnionym ojcem i mężem.
Zobacz też: KULTOWE SESJE VIVY! Przypominamy pierwsze zdjęcia Michała Wiśniewskiego z synkiem
Z okazji urodzin artysty przypominamy niezwykłą sesję z 2013 roku! W szczerej rozmowie z Sylwią Borowską przyznał się do błędów, śpiewa o miłości i tłumaczy, na czym polega jego rewolucja. Z okazji urodzin artysty przypominamy wyjątkową sesję i wywiad z 2013 roku! Przeczytacie go w naszej galerii.
Zobacz też: Pamiętacie Fabienne, córkę Michała Wiśniewskiego i Mandaryny? Przeszła sporą metamorfozę. Zobaczcie, jak dziś wyglada!
2 z 5
Po raz pierwszy patrzę Ci w oczy.
Sam sobie nie patrzyłem przez lata. Żyłem jakąś kreacją, którą brałem za rzeczywistość. Byłem Michałem Wiśniewskim z Ich Troje. Śpiewakiem. Nie miałem obok siebie kogoś, kto powiedziałby mi: „Zdejmij te okulary, kostiumik Swarovskiego i pokaż, że jesteś normalnym facetem. W domu nie musisz być cały w cekinach. Załóż kapcie”. Dopiero moja żona Dominika to zrobiła.
– I od tego zaczęła się rewolucja?
Przebłyski pojawiły się już wcześniej. Spotykałem przypadkiem pana na ulicy, który mówił: „O, to pan! Lubię pana piosenki, ale mógłby pan te włosy już przefarbować”. Żyłem z piętnem „czerwonowłosego idioty”. Kiedy nagrywałem z Andrzejem Wawrzyniakiem płytę „Sweterek”, zadałem sobie pytanie: „Kim ja właściwie jestem?”. Śpiewałem wtedy po raz pierwszy nie swoje teksty. Nie mogłem zrozumieć samego siebie. Od przeboju „Powiedz” minęło 12 lat. Wieczność. Sukces napędzał. Żyłem w błyskawicznym tempie. Dwieście koncertów rocznie. Dawałem z siebie wszystko. Najgorsze jest to, że dzisiaj niewiele z tego pamiętam. Po 60. koncercie podłączano mnie do kroplówki. Przypominam sobie jakieś urywki z programu „Jestem, jaki jestem”. Przedłużyliśmy z Ich Troje swoje pięć minut do piętnastu. Wydawało się nam, że to będzie trwało wiecznie, ale nie trwało. Bajka się skończyła. Czas czerwonowłosego faceta minął.
– I to zaczęło boleć?
Nie. Nigdy nie narzekałem na sprzedaż płyt. Nadal koncertowałem. Jednak w pewnej chwili poczułem się wypalony. Po prostu usiadłem i stwierdziłem: „Nie wiem, co mam dalej robić”. Kiedy osiągniesz pewien próg, wszystko staje się za małe. Brakowało mi wyzwań, więc zacząłem realizować się w lotnictwie, w pokerze, zabrałem się za rajdy samochodowe. Ale co z muzyką? Od zawsze pisałem piosenki o sobie. Po rozstaniu z moją trzecią żoną, Anią, doszedłem do wniosku, że nie chcę już pisać piosenek, które by mnie „zdradzały”. Nie będę się użalał nad sobą.
Zobacz też: KULTOWE SESJE VIVY! Przypominamy pierwsze zdjęcia Michała Wiśniewskiego z synkiem
Zobacz też: Pamiętacie Fabienne, córkę Michała Wiśniewskiego i Mandaryny? Przeszła sporą metamorfozę. Zobaczcie, jak dziś wyglada!
3 z 5
– A lubiłeś sobie kiedyś popłakać…
Zawsze dużo płakałem. I nie wstydzę się tego. Wczoraj popłakałem się na filmie. Jednak od mojego największego sukcesu minęła ponad dekada. Po drodze stałem się bogatszy o czwórkę dzieci, a w zasadzie o piątkę, bo Maks, syn Dominiki, zamieszkał z nami. Skończyłem 40 lat i powiedziałem sobie: „Chłopie, to już do ciebie nie pasuje. Ty nie jesteś rolling stonesem. Nie musisz żyć w konkretnej charakteryzacji przez całe życie”. Zacząłem od wyjmowania kolczyków. Dominika kupiła mi pierwszy sweter, zwykłe dżinsy i buty. Potem przyszedł fotograf Wojtek Bąkiewicz i mówi: „Wyciągnąłeś te kolczyki, to może poszedłbyś odrobinę dalej? Po co ci te czerwone włosy?”. Zacząłem się śmiać, że przecież dzieci bez tych włosów nie poznałyby mnie. W końcu obciąłem je i przefarbowałem. Zrobiliśmy zdjęcia. I zobaczyłem normalnego człowieka. Tak wyglądałem ostatnio, kiedy miałem 15 lat i byłem na początku swojej drogi. Teraz też czuję się tak, jakbym zaczynał od nowa. Posłuchaj tej piosenki (Michał puszcza mi singiel „Piosenka jak pocałunek” ze swojej nowej płyty).
– Jakbyś pląsał cały w środku. Radość. Miłość. Wiara.
Chciałbym dziś na coś ponarzekać, ale nie mam na co. Jestem szczęśliwy. Mam obok siebie dojrzałą kobietę. Potrzebowałem swojej góralki. Dominika wyprowadziła mnie z wielu miażdżących sytuacji. I w pewnym momencie pojechała mi po ambicji: „Michał, ja się nie chcę odzywać, ale jesteś na najlepszej drodze do tego, żeby stać się celebrytą. Od pięciu lat nie wydałeś płyty”. I tym celebrytą jakby mi kto w mordę strzelił. Myślę sobie: Co? Czy ja już nie umiem pracować? A pokażę ci! Przecież napisałem 200 piosenek, sprzedałem ponad 10 milionów płyt i teraz miałbym do końca życia jechać na jednym przeboju? W rzeczywistości wziąłem się do roboty. Bo wcześniej dużo gadałem o płycie, planowałem, już co najmniej trzy razy wydałem ją na Facebooku. Zachowywałem się trochę jak ten facet, który obiecuje kochance, że wreszcie rozwiedzie się z żoną. No, ale wreszcie nadszedł punkt zwrotny.
– Odbiłeś się?
Tak, jakiś czas temu dotknąłem dna, swojego osobistego. Zostałem „w ciemnej d…”, bez kasy, bez kariery, bez rodziny. Długo wydawało mi się, że kto jak kto, ale ja sobie poradzę. Bo przecież ja jestem Michał Wiśniewski, helou?! Wszystko się jednak sypało.
Zobacz też: KULTOWE SESJE VIVY! Przypominamy pierwsze zdjęcia Michała Wiśniewskiego z synkiem
Zobacz też: Pamiętacie Fabienne, córkę Michała Wiśniewskiego i Mandaryny? Przeszła sporą metamorfozę. Zobaczcie, jak dziś wyglada!
4 z 5
– Co było najgorsze?
Rozumiem, że ktoś może przestać cię kochać, ale nie ma nic gorszego od tego, kiedy ktoś wyprowadza ci z domu dzieci. Jestem ojcem, ale nie jestem już tatą. Nie da się nadrobić w sześć dni w miesiącu pozostałych dwadzieścia pięć. Ostatnio Xavier przyniósł świadectwo z czerwonym paskiem. Życzyłbym sobie takiego w jego wieku. Fabienne cudownie tańczy, zdobywa nagrody na turniejach, realizuje się w tym, podobnie jak kiedyś jej mama. Etiennette śpiewa cudownie, tak samo jak Vivienne.
– Pewnie trudno pogodzić się z tym, że mieszkasz z Maksem, synem Dominiki, a nie możesz z Xavierem?
Nie do końca mam na to wpływ. Dzieci zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Między mną a moimi byłymi żonami emocje już opadły. Po tym wszystkim, co przeszliśmy, lepszych relacji nie mógłbym sobie wymarzyć. Cała czwórka dzieci zjeżdża się do mnie w jednym czasie. Kiedy chcę je gdzieś wyciągnąć, zafundować im atrakcje, słyszę: „Lepiej posiedźmy w domu”. Najbardziej cieszy nas, kiedy możemy być razem. Moje dzieci dobrze zintegrowały się z Maksem. Są dziś najlepszymi kumplami. Tworzymy patchwork pierwsza klasa. Dominika powtarza mi: „Rób, co chcesz, ale pamiętaj o tym, co ci się udało w życiu najlepiej. To dzieci i muzyka”.
– Masz tremę przed wydaniem „La Revolucion”?
Mam. Ciężko jest się podnieść. Wokół mnie są jednak ludzie, którzy we mnie wierzą. Dawno nie słyszałem od nikogo: „Zrobiłeś kawał dobrej roboty”. Aż chce się robić. Chce się żyć.
– Dominika uwierzyła w Ciebie, kiedy inni już przestali?
Dominika wzięła mnie z tym „niczym” i dźwignęła. Pierwszy raz w życiu to nie ja dawałem, tylko zostałem obdarowany. Staram się jej nie zawieść. Może po prostu zdałem sobie sprawę z tego, że ten związek to moja ostatnia szansa? Na to, żebym nie skończył jak mój tata. Dwa lata temu byłem w wieku, w którym on popełnił samobójstwo. Zrobił to dwa dni po moich 14. urodzinach. Chciałbym sobie to kiedyś z ojcem wyjaśnić. Dlaczego sobie na to pozwolił? Mnie przed tym powstrzymywała myśl, że mam dzieci. I Dominika, która otworzyła mi oczy na wiele spraw. Głównie na to, jak wiele zależy ode mnie.
– Czy kiedy śpiewałeś przed laty „Wstań, powiedz: nie jestem sam…”, to kłamałeś?
Wtedy zdawało mi się, że nie jestem sam. Ale dopiero dzisiaj z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jestem z kimś. Ten ktoś sprawił, że czuję się kochany. Wziął odpowiedzialność za moje życie.
– Wiele osób dziwiło się zapewne, co ta dziewczyna robi. Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, jaki problem bierze sobie na głowę?
Z jednej strony ostrzegałem ją przed sobą, mówiąc: „Jestem facetem po przejściach”. Z drugiej ona pytała: „Czy facet po trzech rozwodach jest w stanie ponownie uwierzyć w miłość?”. Teoretycznie odpowiedź była prosta: „Nie potrafię być sam”. W rzeczywistości nadal wierzę w miłość. Rodzina Dominiki bardzo serdecznie mnie przyjęła. Nie wiem, jak bym zareagował, gdyby moja córka Fabienne przedstawiła mi takiego narzeczonego. Tam jednak nie było uprzedzeń. Dominika powiedziała kiedyś, że miłość okazuje się na samym końcu, a nie na początku. Stąd „Piosenka jak pocałunek”, w której śpiewam o miłości od początku do końca. Przesłanie tej piosenki ilustruje też anegdota. Siedzi wnusio z dziadkiem. Wnusio pyta dziadka: „Jak to jest możliwe, że wytrzymałeś z babcią 60 lat?”. Dziadek: „Bo za moich czasów, jak coś się popsuło, to się naprawiało, a dzisiaj wyrzuca się i kupuje nowe”.
Zobacz też: KULTOWE SESJE VIVY! Przypominamy pierwsze zdjęcia Michała Wiśniewskiego z synkiem
Zobacz też: Pamiętacie Fabienne, córkę Michała Wiśniewskiego i Mandaryny? Przeszła sporą metamorfozę. Zobaczcie, jak dziś wyglada!
5 z 5
– Punktem wyjścia Waszego związku była przyjaźń. Inaczej niż w poprzednich Twoich małżeństwach.
Nie byliśmy przyjaciółmi. Poznaliśmy się na przyjęciu. Zaprosiłem Dominikę na turniej pokera w Wiśle. Przyjechała i zaprosiła mnie z moją poprzednią żoną do spa, w hotelu, który prowadziła. To była cała nasza znajomość. Dominika miała silne postanowienie bycia wieczną singielką. Chciałem skojarzyć ją z moim kolegą, bo wydawało mi się, że będą do siebie pasować. Nic z tego nie wyszło. Kiedy rozstałem się z Anią, zaczęliśmy dużo rozmawiać przez telefon. Dominika zaprosiła mnie na rajd samochodowy i tam coś między nami zaiskrzyło. Nie byłem jeszcze wtedy gotowy na związek. Ona to czuła. Przyjechała na moje urodziny z obrazem anioła na szczęście i chciała się ze mną w ten sposób pożegnać. Jednak zanim weszła do domu, poczułem, że to jest już ten moment, że chcę z nią być. Anioł został w domu razem z Dominiką.
– Mówi się, że często sama miłość nie wystarczy do tego, by tworzyć związek.
Musiałem dużo w sobie zmienić, to prawda. Doceniłem to, co mam. Wyobraź sobie, że mieszkam w tym domu osiem lat i nigdy nie wychodziłem na rower. Teraz mamy z Dominiką dwa rowery. Często chodzimy na kolacje. Zaczęliśmy też robić niedzielne obiady. Przestałem siedzieć nocami przed symulatorem lotów. Byłem nocnym markiem, a teraz przeorganizowałem swój czas. Potrafię wstać o ósmej rano. Przestałem też pić alkohol. Było mi wstyd przez mamę, którą wyciągnąłem z nałogu, a sam nie dawałem rady. To było moje pierwsze małżeństwo, które poprzedził okres narzeczeństwa. Najpoważniejsza przysięga w moim życiu. Dominika wiedziała, że wychodzi za człowieka, który potrzebuje pomocy i będzie jej całe życie potrzebował. Że będę żył w dużym stopniu przeszłością i za to ją właśnie szanuję, że ona tą przeszłością też musi żyć.
– I dlatego, jak w słowach jednej z piosenek: „dzień za dniem śpiewasz jej miłość”?
Codziennie witam ją słowem: „Dziękuję”. I o tym śpiewam, ale już w innej piosence. Tych innych piosenek na całej płycie jest jeszcze dwanaście.
– Dałeś się tak zdominować kobiecie? Ty? Niewiarygodne?!
Sam się sobie dziwię. To jednak było bardzo rozsądne. W środku siedzi we mnie jeszcze „ten kogut”, który czasem wyskakuje. Oboje mamy z Dominiką silne charaktery. Czasami ścieramy się. Ona nie poddaje się, a ja jestem jej potem za to wdzięczny. Ona jedna potrafi mi powiedzieć prosto w twarz, co myśli. Głaskanie do niczego dobrego nie prowadzi. Ludzie powinni ze sobą przede wszystkim rozmawiać. W moim życiu bardzo brakowało rozmów. Potrafię przyznać się do błędu. I potrafię Dominice przyznać rację. Ona zweryfikowała też grono moich znajomych. Jest moim menedżerem, prowadzi też finanse.
– Jesteś na utrzymaniu żony?
Zarabiamy razem, ale to żaden wstyd, kiedy kobieta prowadzi dom. Kiedy ja prowadziłem, wszystko straciłem.
– Nagrywasz płytę dla pieniędzy?
Pieniądze mogą być ważniejsze dla moich dzieci. Dla faceta, który stracił 30 milionów, nie ma już znaczenia, czy będzie miał pięć złotych więcej, czy mniej.
– Na czym straciłeś najwięcej?
Na inwestycjach w samolot, w dom, w mieszkania, w klub, w apartament w Tajlandii, w którym byłem może ze dwa razy. Problemem nie było kupić to wszystko, ale potem utrzymać.
– A co się dzieje z Ich Troje?
Czekamy na inspirację. Wszystko zależy od Jacka Łągwy. Muzyki przecież nie pisze się ot tak. Było wiele zespołów, które wstrzymywały działalność i wracały po latach. Na kontynuację Ich Troje jest już za późno, a na nasz powrót jeszcze za wcześnie.
– Jakie w takim razie widzisz dla siebie dzisiaj miejsce w show-biznesie?
To jest miejsce legendarne. Na pewno wpisałem się w historię muzyki rozrywkowej. Nie chciałbym zostać tylko historią, dlatego nagrałem solową płytę. Wracam.
Zobacz też: KULTOWE SESJE VIVY! Przypominamy pierwsze zdjęcia Michała Wiśniewskiego z synkiem
Zobacz też: Pamiętacie Fabienne, córkę Michała Wiśniewskiego i Mandaryny? Przeszła sporą metamorfozę. Zobaczcie, jak dziś wyglada!