Reklama

Niedawno Mateusz Morawiecki był gościem podkastu u Żurnalisty. To właśnie tam opowiedział trochę więcej między innymi o adopcji dwójki dzieci, żonie i czasach szkolnych. Co wyznał słynny polityk?

Reklama

Mateusz Morawiecki o dzieciach

Przypomnijmy, że jakiś czas temu najstarsza córka byłego premiera — Aleksandra — wyszła za mąż, zaś jej o rok młodszy brat Jeremiasz studiował w Londynie na kierunku: międzynarodowe stosunki gospodarcze. Mateusz Morawiecki wychowuje również dwójkę adoptowanych dzieci. „Przede wszystkim, ja jestem wdzięczny rodzicom biologicznym, że zdecydowali się te dzieciątka urodzić. A poza tym, to nie ma tu dla mnie żadnej różnicy. Może moje starsze dzieciaki się obrażą, ale te młodsze są dla mnie największą miłością mojego życia [...]. Mamy kontakt z żoną z różnymi domami dziecka", mówił.

„Widzimy, jak tam bardzo trudno czasami podejmować różne decyzje, na czym polega opieka nad dziećmi i myśmy w pewnym momencie podjęli taką decyzję. Jesteśmy wdzięczni tym wszystkim, którzy opiekują się tymi dziećmi, którzy podejmują taką decyzję, a nie inną. Mam szacunek do tych ludzi. A dzieci są przewspaniałe i identycznie je traktujemy jak nasze starsze dzieciaki", dodawał były premier.

CZYTAJ TEŻ: Nie wstydzi się wiary, aniołom dziękuje za uratowane życie. "Nieustannie z nimi rozmawiam", mówi Aldona Orman

ATTILA KISBENEDEK/AFP/East News

Mateusz Morawiecki o swoim dzieciństwie

Okazuje się, że rodzice sławnego polityka chcieli, by on został artystą. Mateusza Morawieckiego nie interesowała jednak sztuka. „Moja mama próbowała ze mnie zrobić muzyka, bo sama miała wielki talent muzyczny, ale ja po prostu nie miałem żadnego talentu. W wieku 10 czy 11 lat podjąłem bardzo ważną, męską decyzję w moim życiu, że rzucam tę szkołę muzyczną i wróciłem do podstawówki — tam, gdzie chodziłem wcześniej. Zresztą muszę panu powiedzieć, że ja kiblowałem w pierwszej klasie, mając zresztą bardzo dobre stopnie", zwierzał się Żurnaliście.

„Ja wychodziłem z domu bez pytania, rodzice się o mnie martwili, a w szczególności mama. Z okna kamienicy widać było podwórko, ale ja często umykałem spoza oka mojej mamy. Mieszkało tam wielu Romów [...] i zarówno oni, jak i paru moich twardych kolegów to byli chuligani, że tak powiem, z najwyższej półki [...]. Do łagodnych nie należeli, oni rządzili tymi podwórkami [...], tam były bardzo często bijatyki, ja też w nich brałem udział [...]. Czasami bywało niebezpiecznie. Kiedy broniłem rowerka przed polsko-romskim tandemem, który usilnie chciał mi go zabrać, to jeden z dalszych kolegów wyjął nóż i lekko się zamierzył w moim kierunku [...], ale nie wbił tak głęboko. Pamiętam też, jak przyszła banda starszych chłopaków i myśmy się tam jako hardzi chłopcy z Kilińskiego stawiali im, no tam się krew polała mocno", podsumował polityk.

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski skradli całe show! Wszyscy patrzyli tylko na nich

Jakub Kaminski/East News
Reklama
Reklama
Reklama