Kolorowa, jedyna, niepowtarzalna. Królowa polskiej piosenki, Maryla Rodowicz kończy dziś 71 lat
1 z 5
Niekwestionowana królowa polskiej estrady, Maryla Rodowicz kończy dziś 71 lat!
„Zamiast odcinania kuponów od sławy, wybrałam trudniejszą drogę – ścigania się z nowym pokoleniem. Co dwa lata wydaję płytę, a na moje koncerty przychodzi 20 tysięcy osób. Pod sceną bawią się wszystkie pokolenia. Jestem ponadczasowa”.
W jej dorobku artystycznym znajduje się ponad 500 piosenek. Wydała ponad 20 krążków muzycznych. Twórczość Maryli Rodowicz jest znana również poza granicami kraju. Nie ma chyba osoby, która nie zna kultowych już utworów: „Hej, Sokoły”, „Wsiąść do pociągu”, „Sing-Sing”, „Kolorowe jarmarki” czy „Łatwopalni”. Na jej koncerty przychodzą ludzie, dla których jej muzyka, to ich młodość. Przychodzą też ich dzieci, znają teksty, śpiewają, bawią się.
Opole 1969. Na estradę wychodzi młodziutka studentka AWF-u. Długie włosy, kolorowa spódnica, gitara. Śpiewa „Mówiły mu”. Publiczność zamiera. Oto narodziła się gwiazda. Na prywatkach młodzież szaleje przy jej „Małgośce”, „Remedium”, „Niech żyje bal”. Polska Madonna, od ponad 40 lat świeci niesłabnącym blaskiem. „Małgośkę” okrzyknięto przebojem 35-lecia, a Marylę w rankingu tygodnika „Polityka” – piosenkarką stulecia. Tak naprawdę liczy się dla niej muzyka i rodzina. Dzieci, podobnie jak sama Maryla kochają muzykę – Jasiek gra na gitarze, Kasia śpiewa w chórze gospel i zajmuje się metodą naturalną ujeżdżenia koni. Ma to chyba po matce, która w poprzednim wcieleniu, według astrologów, była... jeźdźcem w armii Aleksandra Macedońskiego.
Polecamy też: Maryla Rodowicz często wspomina spotkanie z Fidelem Castro. Co ich połączyło?
Skąd czerpie siły? I co mówiła o sobie w wywiadach dla VIVY! z 2006, 2011 i 2015 roku? Sprawdźcie sami.
"Mam power na scenie. Coś za coś. Kiedy poświęcam się muzyce, dom leży odłogiem".
Zobacz też: Tak mówiła nam o bilansie życia i przemijaniu. Grażyna Wolszczak kończy 58 lat
2 z 5
O czym marzy? Czego tak naprawdę by chciała? Czego najbardziej żałuje?
Na te pytania odpowiedziała podczas wywiadu, który przeprowadził z nią jej syn, Jędrek w 2011 roku.
Nie miewam nierealnych zachcianek – na przykład polecieć w kosmos. Parę dni temu miałam koncert w Mikołajkach i po raz kolejny zachwyciłam się urodą Mazur. Może to jest moje marzenie, żeby tam pojechać i połowić ryby, popatrzeć na przyrodę.
– Czy uważasz, że nagrałaś już swój największy przebój? Można powtórzyć piosenkę na miarę „Małgośki”?
Wtedy Polskie Radio grało polską muzykę. Teraz polska muzyka jest grana w mniejszości. Wydaję płyty co jakieś dwa, trzy lata i na każdej było parę hitów. Niestety, świat o tym nie wie.
– Żałujesz czegoś, czego nie zrobiłaś?
Nie ma sensu rozdzieranie szat nad tym, co było. Miałam parę szans zrobienia kariery na Zachodzie, na własną prośbę jednak je zlekceważyłam, ale wtedy nie miałabym tych dzieci, które mam, pewnie mieszkałabym gdzieś w świecie, nie byłabym tą osobą, nie byłabym tą Marylą Rodowicz.
Polecamy też: Maryla Rodowicz często wspomina spotkanie z Fidelem Castro. Co ich połączyło?
3 z 5
Co mówiła VIVIE! w 2006 roku o domu i miłości?
– Dom to pomnik miłości?
Na pewno. Mieliśmy trudne momenty. Zwłaszcza kiedy mąż wydawał moje płyty, ja wielokrotnie chciałam go zabić, on mnie udusić. Ale ludzie się docierają. Jak się jest ze sobą tyle lat… Obok miłości trzeba się lubić, po prostu. Andrzej jest dla mnie wielkim oparciem, podtrzymuje mnie psychicznie. Lubię z nim rozmawiać, radzić się go.
– Przyjaźń to podstawa?
Absolutnie. Zdajemy sobie sprawę, że nikt nie jest doskonały, ma wady. Ale z wiekiem przychodzi taka mądrość życiowa, która pozwala te wady zaakceptować. Kiedyś wydawało mi się, że mężczyznę można zmienić. A to jest niemożliwe i prowadzi do napięć, wiecznej wojny. Mężczyzny nie można wiecznie krytykować.
– Po ilu latach związku ma się już tę mądrość?
Nie wiem. W każdym razie teraz, przy urządzaniu tego domu, nie było już między nami żadnych tarć, kłótni. Myśmy się tak dotarli, jeśli chodzi o gust, że podobają nam się te same rzeczy. Niesamowite. Dom jest w ciepłych kolorach.
Polecamy też: Maryla Rodowicz często wspomina spotkanie z Fidelem Castro. Co ich połączyło?
4 z 5
Czy Maryla Rodowicz należy do nadopiekuńczych matek? Jej córka, Kasia, tak mówiła o mamie podczas wywiadu w 2015 roku.
– Nigdy nie powiedziałaś sobie: „Mam fantastyczną matkę”?
Kasia: Ależ ja mam fantastyczną matkę, na żadną inną bym jej nie zamieniła. Strasznie kocham moją mamę. Chociaż jest „Control Freakiem”.
– To źle jest mieć troskliwą matkę?
Kasia: Chorobliwie nadopiekuńczą?
Maryla: No, oczywiście. To może mogłabyś mnie zakląć tak jak swoje konie.
Kasia: Ciebie się nie da zaklinać, bo jesteś bliską osobą, a ja oceniam cię nieobiektywnie. To tak samo jak lekarz nie powinien leczyć swojej rodziny.
– Ale coś Ci się w Twojej mamie podoba?
Kasia: Wiele rzeczy. Świetnie udaje kurę.
Maryla: To prawda, dobrze gdaczę.
Kasia: Poza tym jest dobrym kierowcą. Zawsze mi to imponowało. Jako artystka jest fenomenalna, najlepsza, nie ma o czym mówić. Wiesz co, mamo? Mogłabym już wymienić twoich 10 piosenek, które uwielbiam. Na pierwszym miejscu byłby „Gołębi song”, potem „Krąży, krąży złoty pieniądz” i „Bossanova do poduszki”. Słucham twoich piosenek non stop i męczę nimi swoich znajomych, i to głównie w wersjach, których nikt nie zna. Chyba nie chciałabym takiej „normalnej” matki, co umie wypełnić PIT-a.
Polecamy też: Maryla Rodowicz często wspomina spotkanie z Fidelem Castro. Co ich połączyło?
5 z 5
W 2011 roku wywiad z Marylą Rodowicz przeprowadził jej syn, Jędrek. Co podczas tej rozmowy opowiedziała o sobie i swoim życiu?
W połowie lat 90. żadna wytwórnia nie była jej osobą, ani muzyką, którą tworzy. Kiedy duże światowe firmy weszły do Polski – Universal, EMI, Warner – zajęły się głównie młodymi talentami. Wtedy był wysyp młodych artystów: Bartosiewicz, Górniak, Lipnicka, Hey, Nosowska.
– A Ciebie uznali za relikt PRL-u?
To był dla mnie bardzo trudny czas. Bardzo to przeżywałam. Andrzej wtedy powiedział: „To ja wydam twoją płytę”.
– Odkąd pamiętam, stroniłaś od polityki. Zawsze starałaś się publicznie nie opowiadać za żadną partią i też odrzucać propozycje grania na wiecach wyborczych, ale Internet jest pełen komentarzy zarzucających Ci bratanie się z władzami komunistycznymi. Pisz: „Czerwona Maryla”. Skąd to się bierze?
Moja kariera się rozwinęła w latach 70., kiedy rządziła „jedyna słuszna partia” PZPR. W 80. do ataku przeszły zespoły punkowe i rockowe. To były lata buntu społecznego i ludzie chcieli słuchać zbuntowanej muzyki, agresywnej – Perfect, Maanam, TSA, Kult. Oni rządzili, a ja ze swoimi piosenkami, z poetyckimi tekstami Osieckiej, to była druga linia frontu.
– Na Twoje koncerty na stadiony przychodzi nawet 30 tysięcy ludzi. Dlaczego nie przekłada się to na sprzedaż płyt?
Sprzedaż płyt w Polsce strasznie spadła, w latach 90. topowi artyści sprzedawali po 500, 700 tysięcy, a w tej chwili złota płyta to 15 tysięcy.
– Konkurowanie w Twojej branży przeniosło się ze sceny do mediów? Talent dzisiaj nie ma takiego znaczenia jak przebojowość czy seksapil?
Są artyści, którzy niczego nie nagrali, żadnego hiciora, a są cały czas na tak zwanych łamach, czyli na przykład na promocji perfum czy nowego modelu samochodu. Ja nie mam zwyczajnie czasu, po drugie, nie cierpię takich spędów, a jednak publiczność przychodzi na moje koncerty, ludzie mają do mnie zaufanie, wiedzą, że robię dobry show, że mam power, dobre piosenki. Ludzi nie da się oszukać. A ja mam problem z mediami. Rozgłośnie radiowe są bardzo kapryśne. Moje piosenki też ostatnio nie są za bardzo grane. Radio RMF FM trochę gra, ale Zetka nie zagrała mojej piosenki od siedmiu lat.
– Może trzeba się właśnie lansować? Chodzić na promocje perfum, żeby być w ogólnej świadomości ludzi?
Uważam, że artysta powinien się bronić swoją muzyką. Zbliża się festiwal Top Trendy, za chwilę Opole. Moja ostatnia płyta dobrze się sprzedała, pretenduje do płyty roku w Superjedynkach w Opolu. Kalendarz mam zapełniony koncertami do końca roku, jesienią nagrywam kolejną płytę z tekstami Agnieszki Osieckiej znalezionymi w moich archiwach.
– Nie umiem wymienić nikogo, kto prócz Ciebie pozostał liczącym się artystą Twojego pokolenia. Może odziedziczyłaś po kimś upór w dążeniu do celu i niepoddawaniu się?
Na pewno odziedziczyłam je po linii żeńskiej. Pamiętam moją babcię, która była bardzo dzielną kobietą, spędziła życie w Wilnie. Podobnie moja mama, chociaż harowała na paru etatach, robiła wystawy sklepowe, nocami malowała kartki świąteczne, a jednocześnie była zadbana, piękna, starannie ubrana, zawsze manikiur, pedikiur, fryzjer. Ja przy niej to kopciuszek.
Polecamy też: Maryla Rodowicz często wspomina spotkanie z Fidelem Castro. Co ich połączyło?