Poznali się w liceum, ich miłość przerwała śmierć. Tak kochali się Mariusz i Ilona Sabiniewiczowie
Bez jej wsparcia byłby innym człowiekiem...
Był 26 kwietnia 2007 roku, gdy zmarł Mariusz Sabiniewicz (na zdjęciu głównym z aktorem M jak miłość Franciszkiem Przybylskim). Uwielbiany przez widzów artysta nie dał rady pokonać nowotworu, który od kilku lat dewastował jego organizm. 44-letni aktor opłakiwany był przez tysiące fanów, przyjaciół i rodzinę. Osierocił dwójkę dzieci i opuścił ukochaną żonę Ilonę. Jak wyglądała ich miłość?
Artykuł aktualizowany 27.04.2024 r.
Tak Mariusz Sabiniewicz poznał żonę. Aktor o partnerce, chorobie i domu
To jedna z tych znajomości, która zaczęła się już w licealnych czasach. Mariusz Sabiniewicz i jego żona Ilona tworzyli zgrany i kochający się duet. „Wytrzymuje ze mną już 20 lat! Znamy się od liceum, upływa nam prawie 30 lat”, opowiadał aktor Gali w 2006 roku.
W tym samym wywiadzie okazało się, że w czasach młodości był zupełnie inną osobą, niż pod koniec życia. On i jego ukochana przechodzili przez ten etap razem. Było to wyzwanie, bo nie każda decyzja Mariusza Sabiniewicza rodziła tylko pozytywne konsekwencje. O apetycie na życie artysta mówił tak. „Wtedy pożerałem wszystko w jakimś szalonym tempie. Byłem bardzo rozrywkowym człowiekiem, o czym najlepiej wie moja żona. Przeszliśmy przez to. Teraz kosztuję życie w inny sposób. Mam więcej szacunku dla swojego zdrowia”, czytaliśmy.
Mimo tego poukładany świat zakochanych runął w 2002 roku. Diagnoza? Rak. Wtedy jednak udało się z nim wygrać. Niestety choroba wróciła ze zdwojoną siłą 3 lata później, gdy Mariusz Sabiniewicz był ogromną gwiazdą serialu M jak miłość. W jednej jednak chwili musiał zrezygnować z roli Norberta, z występów w sztukach teatralnych, z każdej innej aktywności zawodowej. Tracił bowiem siły i miał tylko jeden cel: poprawić swoje wyniki.
Nowotwór trzustki nauczył go inaczej patrzeć na rzeczywistość. To też zasługa żony aktora. „Teraz wszystko mnie cieszy. Wypita poranna kawa, zjedzenie dobrego obiadu, wyjście na taras. Cieszę się, gdy widzę, że nowa roślina pojawiła się w ogrodzie. Mieszkamy w domu pod Poznaniem, to same korzyści. Można usiąść wśród przyrody, zrelaksować się. Otoczyliśmy się — dzięki pasji mojej żony — starymi meblami, porcelaną, lampami. Mamy kominek. Piękne przedmioty tworzą klimat, w którym życie nabiera blasku”, opowiadał Gali.
Mariusz Sabiniewicz, 2005
Dzieci Mariusza Sabiniewicza
Daria i Tomasz była dla aktora dwójką najważniejszych osób w życiu. Gdy Mariusz Sabiniewicz słabł, jego dzieci były w wieku nastoletnim. Niemal wcale nie ukrywał przed nimi, że ma raka. „Dowiedziałem się o mojej chorobie dwa dni przed Bożym Narodzeniem. To była dramatyczna sytuacja. Pierwsza Wigilia w naszym nowym domu, prawdziwy zlot rodzinny. Nikt oprócz mojej żony nie wiedział. Dopiero przed Nowym Rokiem powiedzieliśmy dzieciom. To był ciężki moment. Każde z nas jakoś to sobie poukładało. Efekt: mam dojrzałe dzieci”, powiedział w tym samym wywiadzie.
Dodał też, że syn i córka wspierali go z całych sił. „Córka ma 17 lat, syn 15. Oboje strasznie wydorośleli. Kiedy odwiedzili mnie pierwszy raz w szpitalu, zachowali dużą klasę. Strasznie mi tym zaimponowali”, mówił w 2006 roku.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Odniósł ogromny sukces za oceanem, nie zdążył się nim nacieszyć. Jego śmierć do dziś skrywa tajemnicę
Niestety już rok później, w kwietniu, przekazano wiadomość, że aktor nie żyje. Został pochowany na poznańskim cmentarzu Miłostowo. Żegnały go tłumy. Żona i dzieci Mariusza Sabiniewicza musiały poradzić sobie z niewyobrażalną stratą. Nikt z rodziny nigdy nie pokazywał się później w przestrzeni publicznej. W agencjach fotograficznych nie da się dziś znaleźć żadnych zdjęć pani Ilony, Darii i Tomasza. Prywatność jest dla nich priorytetem.
Nigdy nie zapomnimy o talencie, charyzmie i uśmiechu pana Mariusza Sabiniewicza, którego nie ma z nami już 17 lat.
Mariusz Sabiniewicz, 2005