Nowotwór jajnika, problemy z drugą ciążą i operacja strun głosowych. MaRina Łuczenko-Szczęsna od wielu lat walczy o swoje zdrowie
„To po prostu cios w serce [...] Wszystkie plany, które miałam, po prostu legły w gruzach”, wyznała artystka
Marina Łuczenko-Szczęsna od wielu lat zachwyca swoim talentem. Cały czas ciężko pracuje i nagrywa kolejne piosenki. Ostatnio miała okazję zaprezentować swoje umiejętności na scenie Sylwestra Marzeń w TVP. Nie każdy jednak wie, że w przeszłości musiała pokonać wiele przeszkód. 33-letnia obecnie wokalistka w 2014 roku wyznała, że ma polipa na lewej krtani. Na szczęście przeszła operację, która zakończyła się sukcesem. Później dowiedzieliśmy się, że miała nowotwór jajnika, przez którego nie mogła zajść w drugą ciążę. Oto historia MaRiny, która od lat walczy o lepsze jutro.
Marina Łuczenko-Szczęsna - choroba. Operacja strun głosowych
W 2014 roku Marina Łuczenko-Szczęsna opublikowała poruszający wpis na swoim Facebooku. Z wypowiedzi wokalistki dowiedzieliśmy się wówczas, że zdiagnozowano u niej polipa na lewej krtani. W konsekwencji musiała przejść operację. „W październiku zeszłego roku, podczas nagrań w Londynie zauważyłam trudności w śpiewaniu wyższych partii, które kiedyś nie sprawiały mi żadnych problemów. Z dnia na dzień straciłam część skali, co uniemożliwiało mi dalszą pracę nad płytą. Badanie wykazało, że mam polipa na lewej strunie głosowej. Polip powstaje z wielu powodów. Jednym z nich jest nadwyrężenie strun głosowych w momencie ich niedyspozycji. Tak było w moim przypadku. Lekarz stwierdził jednoznacznie - wymagana jest operacja. Operacja ta nie daje jednak gwarancji, że głos będzie brzmiał identycznie, bądź lepiej”, czytaliśmy wiele lat temu na jej social mediach. „Nie miałam wyboru i zdecydowałam się na operację. Głos stanowi wielką, integralną część mojej tożsamości, dlatego mam nadzieję, że rozumiecie jak ciężka była to dla mnie decyzja. Operacja odbyła się 23 maja w Bostonie. Przeprowadził ją Steven Zeitels - ten sam lekarz, który operował m.in. Adele, Steven'a Tyler'a z Aerosmith, Cher czy Bjork. Jest to niezwykle precyzyjny zabieg pod pełną narkozą. Po operacji nie mogłam kompletnie rozmawiać przez 2 tygodnie”, dodawała żona Wojciecha Szczęsnego. Dzisiaj pozostały tylko wspomnienia. Teraz MaRina bez problemów śpiewa. Cieszy się zdrowiem i życiem wśród najbliższych.
Po latach w rozmowie z Galą wspomniała tamten okres. „Nie chciałam wierzyć, więc skonsultowałam to jeszcze z kilkoma specjalistami. Stwierdzili jednogłośnie, że bez operacji się nie obejdzie. Próbowałam pomagać sobie naturalnie – chodziłam do groty solnej, nacierałam się bursztynami, stosowałam akupunkturę, jonoforezę, zalewki, detoks, nawet chodziłam do uzdrowicieli. Nie pomogło. Bałam się, że stracę wszystko. Mój chirurg w klinice w Bostonie powiedział, że jest 50 procent szans na to, że odzyskam głos. Twierdził też, że wiele zależy od rehabilitacji po operacji. Dlatego przez dwa tygodnie nie mogłam z siebie wydawać żadnego dźwięku. […] Musiałam na nowo nauczyć się nie tylko śpiewać, ale i mówić”, czytaliśmy. „Wojtek w najtrudniejszych chwilach był moim coachem. Mówił: „Marina, ja miałem złamane ręce, a jestem bramkarzem. Przestań się mazać. Damy radę”, mówiła artystka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Urszula Dudziak opowiedziała o życiu erotycznym: „Cudny”
Marina Łuczenko-Szczęsna - nowotwór jajnika
33-latka w jednym z ostatnich odcinków programu „Alarm” wróciła pamięcią do chwil, gdy usłyszała straszną diagnozę — nowotwór jajnika. „Przyszłam do lekarza, żeby przygotować się do kolejnej ciąży. Dowiedziałam się, że mam nowotwór na jajniku i nie wiadomo, czy jest to rak, czy nie jest to rak. Wiadomo, że jak słyszysz nowotwór w tak młodym wieku, to po prostu cios w serce”, zaczęła gwiazda. „Wszystkie plany, które miałam, po prostu legły w gruzach. Nagle się okazuje, że to wszystko jest nieważne. Trzeba się skupić na swoim zdrowiu”, słyszeliśmy. Na szczęście i tym razem udało jej się pokonać chorobę. „Nie chcę użalać się nad sobą. Całe szczęście okazało się, że to nic złośliwego. Doszłam do siebie. Był to przełomowy moment w moim życiu”, dodała.
Żona popularnego piłkarza postanowiła opowiedzieć też o tym na swoim InstaStory. „Jakiś czas temu przeszłam operację usunięcia nowotworu. Był to dla mnie bardzo ciężki okres pod względem fizycznym i psychicznym, który wiele zweryfikował, w tym moje otoczenie i przyjaciół, którzy mnie w tym czasie wspierali. Mimo wszystko jestem bardzo wdzięczna za to doświadczenie. Nic w życiu nie dzieje się bez powodu. Dzisiaj czuję się znakomicie”, wyznała. Dodała, że ta sytuacja odbiła jej się na zdrowiu psychicznym. „Otarłam się o depresję i ostatnie miesiące walczyłam o to, aby odnaleźć w sobie spokój. Co nie jest łatwe w dobie tego, co się dzieje w Ukrainie. Ta koszmarna wojna pogłębiła ataki paniki. Powoli wracam do formy”, wyjaśniała.
Co więcej, 2 października poinformowała internautów, że ma powikłania po COVID-19. „I moje biedne włosy, które wypadają na potęgę po Covidzie”, zdradziła.
MaRinie oraz jej całej rodzinie życzymy dużo zdrowia oraz wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ania Rusowicz i Hubert Gasiul rozwiedli się?