Margaret przeżyła traumę: „Zostałam zgwałcona jako 10-letnia dziewczynka”. Potem chciała odebrać sobie życie
„Cała kariera to było zaklepywanie ran...”
Margaret w jednym z najnowszych wywiadów wyznała, że ma za sobą traumatyczne doświadczenia. Artystka zwierzyła się Karolinie Sulej, autorce książki Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm, że jako dziesięcioletnia dziewczynka została zgwałcona, a cała jej kariera to „zaklepywanie ran”. Słowa wokalistki rozrywają serce.
Margaret o traumie przeszłości
Jedna z najpopularniejszych i cenionych artystek w Polsce. W 2009 roku wystąpiła w Szansie na sukces, potem mogliśmy podziwiać ją w musicalu Rent. W końcu przełomem był utwór Thank You Very Much. Margaret podbiła serca słuchaczy i szturmem wkroczyła na rynek muzyczny. Koncerty, sesje, plany teledysków, zobowiązania reklamowe, była jurorką w The Voice of Poland. Szaleńcze tempo. Pod koniec 2019 roku wycofała się z show-biznesu ze na problemy zdrowotne. Potrzebowała pomocy, wyciszenia i odpoczynku. Wróciła silniejsza. Znowu zaczęła nagrywać, wydaje kolejne utwory. Chociaż rzadko zabiera głos na temat swojego życia prywatnego, to tym razem było inaczej. Margaret opowiedziała o traumatycznych doświadczeniach z przeszłości.
Wokalistka w rozmowie z Karoliną Sulej, dziennikarką Wysokich Obcasów wyznała, że jedno wydarzenie położyło się cieniem na całym życiu.
„Zostałam zgwałcona. Jako dziesięcioletnia dziewczynka.”, mówi Margaret na łamach książki Karoliny Sulej Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm. W historii Margaret jest wiele bólu i cierpienia. „To, co wyłania się z tej historii, oprawionej ogromnym cierpieniem, samotnością i poczuciem winy - to przede wszystkim siła. Gosia podkreśla, że to zdarzenie - przez wiele lat pomijane przez nią w różnego typu wywiadach - ukształtowało ją. Wszystkie jej decyzje zaczynają nabierać nowego znaczenia w kontekście traumy z dzieciństwa”, tłumaczyła autorka i dodała, że Margaret wybaczyła swojemu oprawcy.
Zobacz też: Margaret zniknęła u szczytu kariery, teraz ucina wszystkie spekulacje. Dlaczego zrobiła sobie przerwę?
Margaret w sesji VIVY!, 2016 rok
Wokalistka poświęcała się muzyce, wpadała w szaleńcze tempo, a jej grafik był czerwony od zajęć. Lekcje śpiewu, szkoła muzyczna… Pracoholizm – to był jej sposób na radzenie sobie z przeszłością.
„Jej grafik nie wyglądał jak kalendarz klasycznej nastolatki - robiła wszystko, żeby nie mieć ani jednej wolnej chwili. Tylko uczyć się i pracować. Musiała mieć nieustannie zajętą głowę, przemieszczać się, coś robić. Byle nie myśleć, byle nie wracać do tego, co ją spotkało”, opowiada Karolina Sulej na łamach Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm.
Nikt nie zdawał sobie sprawy z jej cierpienia. Artystka nie jadła, nie piła. Rodzice postanowili działać i zapisali ją do psychiatry. „Kiedy na rynku ukazywał się mój pierwszy singiel "Thank you very much", byłam na lekach i miałam za sobą próbę samobójczą. A tu przychodzą panowie i mówią: zostaw to, robimy karierę. Jak mogłam odmówić? Wybrałam życie”, mówiła w nowym wywiadzie z Karoliną Sulej. Wtedy każdy widział w niej uśmiechniętą dziewczynę, która nie ma żadnych problemów. Nie widziano jej bólu. Dla niej samej światła reflektorów czy kostium sceniczny był tarczą, za którą się skrywała.
Po wielu doświadczeniach, przebytej terapii dziś mówi, że chciałaby żyć na nowo, bez patrzenia w przeszłość. Twierdzi bowiem, że trauma czy problemy z lat poprzednich potrafią uzależnić. „Moja cała kariera to było zaklepywanie ran, chciałam pokazać swoją nieskazitelność”, dodała Małgorzata Jamroży.
Źródło: Wysokie Obcasy, książka Karoliny Sulej Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm wyd. Znak