Mama odeszła na jego rękach. Jakub Błaszczykowski oddał jej hołd, odbierając wyjątkową nagrodę
„Wierzę w to głęboko, że ze swojego sektora »Niebo« wspierała mnie zawsze”, powiedział
Miał niespełna 11 lat, gdy jego świat runął jak domek z kart. Jakub Błaszczykowski musiał wówczas pogodzić się ze stratą ukochanej mamy, która zginęła z rąk jego ojca. Teraz, na Balu Mistrzów Sportu 2024, odebrał wyjątkową nagrodę z rąk ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa. Wręczono mu statuetkę Superczempiona za osiągnięcia na boisku oraz postawę poza nim, w tym działalność charytatywną. W emocjonalnym przemówieniu oddał hołd ukochanej mamie, z trudnem powstrzymując łzy...
Jakub Błaszczykowski uczcił pamięć mamy na Balu Mistrzów Sportu 2024
Miniony rok był dla niego szczególny. Jakub Błaszczykowski pożegnał się bowiem oficjalnie z polską kadrą. Na Stadionie Narodowym, w towarzyskim meczu z Niemcami, zszedł z boiska w szesnastej minucie. Był wyraźnie wzruszony, w jego oczach mieniły się łzy. Nie inaczej było w przypadku kibiców. I trudno się dziwić: na murawie w narodowych barwach zagrał aż 109 meczów. Uwielbiają go wszyscy. Przede wszystkim za to, jaki jest: skromny, niezłomny, niezwykle utalentowany. Normalny. Sława nie przewróciła mu w głowie. Stroni od błysku fleszy, najważniejsza dla piłkarza pozostaje rodzina. I niesienie pomocy innym: w tym celu powołał m.in. fundację „Ludzki gest”, która stawia na rozwój dzieci i młodzieży, w tym na promowanie postaw związanych z kulturą fizyczną.
Przyjacielski, oddany, cieszący się niesłabnącą sympatią. Właśnie za te cechy – oraz oczywiście za znaczące sportowe dokonania – otrzymał statuetkę Superczempiona na Balu Mistrzów Sportu 2024 – 89. plebiscycie „Przeglądu Sportowego”, Onetu i Polsatu.
W swojej przemowie oddał hołd zmarłej tragicznie w sierpniu 1996 roku mamie. „Chciałem tę statuetkę zadedykować jednej osobie, która nie była na żadnym moim meczu, nie oglądała żadnego mojego meczu na żywo, natomiast wierzę w to głęboko, że ze swojego sektora »Niebo« wspierała mnie zawsze. Mamo, to dla ciebie!”, powiedział ze sceny, gdy odbierał statuetkę, wyraźnie wzruszony Jakub Błaszczykowski. W jego oczach widać było łzy, podniosły nastrój udzielił się również wszystkim obecnym.
Czytaj także: Syn też pokochał piłkę, córki są dla niego całym światem. Jakub Błaszczykowski o relacji z dziećmi
Bal Mistrzów Sportu 2024: Jakub Błaszczykowski na scenie, Warszawa, 06.01.2024 rok
Mama Kuby Błaszczykowskiego zmarła na jego rękach. W jednej chwili stracił oboje rodziców
Był ciepły, letni dzień. 13 sierpnia 1996 roku. Wieś Truskolasy niedaleko Częstochowy. To w tym miejscu Jakub Błaszczykowski wychowywał się i dorastał wraz z o trzy lata starszym bratem Dawidem. Ich ukochana mama, Anna, była ekspedientkę w warzywniaku. Tata Zygmunt zaś nauczycielem wychowania fizycznego.
Ale dzieciństwo obu dalekie było od sielanki. Ojciec pił i terroryzował całą rodzinę. Unikali kontaktu z nim, gdy był pod wpływem. Ale z oczywistych względów nie zawsze była to możliwe... Żyli skromnie, nie byli zamożni. Mama robiła wszystko, by ukochanym synom zapewnić godny byt. Wierzyła w nich bezwarunkowo, często powtarzała, że w przyszłości na pewno odniosą sukces, że jest o tym przekonana. „Wierzyła, że możemy zostać zawodowymi piłkarzami tak jak nasz wujek Jerzy Brzęczek. Mama żyła dla nas, poświęcała się, żeby nam niczego nie brakowało. Dużo ją to kosztowało, bo nie byliśmy bogaci”, podkreślał Kuba Błaszczykowski.
Oni stracili to wsparcie w jednej chwili. Ten dzień wrył się w pamięć piłkarza. O tym, jak zapamiętał tragedię, opowiedział Małgorzacie Domagalik, z którą wydał autobiograficzną książkę „Kuba”.
„Bawię się klockami, jest uchylone okno, i nagle słyszę rozmowę. Wiem, kto rozmawia, zamarłem, i słyszę, jak się kłócą. I słyszę: „A masz ty k***!". I krzyk: ”Aaa!”. „Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: »Mama leży w rowie«. (…) Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic”, opisywał ten dramatyczny dzień.
Po tej tragedii jego ojciec został skazany na 15 lat więzienia. Kuba Błaszczykowski zerwał z nim kontakt. Po tym, co przeżył, zamknął się w sobie. Przez kilka dni nic nie jadł, nie wychodził z łóżka. Chciał zrezygnować z marzeń o zawodowej grze w piłkę, był kompletnie rozbity. „Na trzy miesiące zawiesiłem buty na kołku. Straciłem sens życia. To było tak, jakbym nagle, idąc ulicą, dostał w głowę kamieniem. Ocknąłem się po tygodniu w zupełnie innym świecie. Wszystko się zmieniło”, wspominał.
Zaopiekowała się nim babcia od strony mamy, Felicja Brzęczek i jej syn, brat pani Anny, Jerzy. Przed nimi było trudne zadanie: Kuba Błaszczykowski miał wówczas zaledwie 10 lat. To, co przeszedł, odcisnęło na nim bolesne piętno. Buntował się, było w nim dużo agresji. Sprawy nie ułatwiał fakt, że z uwagi na stosunkowo niski wzrost (152 centymetry), rówieśnicy wytykali go palcami, przezywali „Mały”. W szkole zaś uchodził za chuligana, nie stronił od bójek. Na przykład wtedy, gdy słyszał od sąsiadów w rodzinnych Truskolasach: „Jeśli ojciec jest mordercą, to syn jest taki sam!”. „Słyszałem najgorsze rzeczy. Moja agresja wynikała z tego, że chciałem się bronić, bo czułem się niesprawiedliwie oceniany. Czułem, że cały świat jest przeciwko mnie”, zwierzał się.
Za namową babci i wujka wrócił do sportu. Piłka nożna stała się jego pasją, sposobem na przetrwanie. Ale nigdy nie zapomniał o tym, co wydarzyło się 13 sierpnia 1996 roku. Dlatego zawsze, gdy strzelał gola, patrzył w niebo. „Cały czas wierzę, że mama jest gdzieś tam wysoko, w niebie. Widzi mnie z tamtego świata i podpowiada, co robić w trudnych momentach”, wyjaśniał w wywiadach.
Długo nie mówił o tym, co go spotkało. Wstydził się. Ta rana przecież nigdy się nie zagoiła... Jego mama uwielbiała utwory Demisa Roussosa, greckiego wokalisty popowego. Dlatego Kuba Błaszczykowski często wraca do piosenki „Goodbye My Love, Goodbye” i o niej myśli...
Gdy jego ojciec wyszedł na wolność, nie chciał mieć z nim kontaktu. Zygmunt Błaszczykowski zmarł 23 maja 2012 roku. Syn pojawił się na jego pogrzebie. Ale – jak sam przyznawał – do dziś zadaje sobie pytanie: „dlaczego musiało do tego dojść?” i nie znajduje na nie odpowiedzi...
Czytaj także: Jako 11-letni chłopiec był świadkiem wielkiej tragedii. W jednej chwili stracił ojca i matkę
Jakub Błaszczykowski, pożegnanie na Stadionie Wisły Kraków, 05.08.2023 rok