Reklama

1 czerwca, czyli w dzień swoich urodzin Małgorzata Rozenek-Majdan na swoich social-mediach opublikowała post, na którym możemy zobaczyć, że pojechała do Brukseli. Nie była to zwykła wycieczka, a wyjazd służbowy. Gwiazda TVN wraz ze swoją Fundacją MRM była współorganizatorką konferencji w Parlamencie Europejskim. Tematem wystąpienia było leczenie niepłodności metodą in vitro w Polsce.

Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan w Parlamencie Europejskim o in vitro

Gwiazda od zawsze mówiła, że dzięki tej metodzie została mamą. Wraz z Radosławem Majdanem marzyli, żeby zostać rodzicami. Dzięki in vitro doczekali się swojego trzeciego synka. Celebrytka poddała się kilku próbom zapłodnienia, jednak nie przynosiły one oczekiwanych rezultatów. Czas pokazał, że działania poskutkowały. Jej marzenie się spełniło. Od tego momentu wspiera inne kobiety, które przechodzą to co ona. Jak wiadomo, kilka lat temu założyła Fundację MRM, a teraz zabrała głos na konferencji w Brukseli. „W Parlamencie Europejskim, z inicjatywy Wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Ewy Kopacz we współpracy z Fundacją MRM odbędzie się panel ekspercki i konferencja prasowa. W Światowym Dniu In Vitro będziemy rozmawiać o leczeniu niepłodności", napisała Małgorzata Rozenek-Majdan.

Gwiazda TVN nie mogła ukryć swoich emocji. 2 czerwca postanowiła zrelacjonować całe przygotowanie do wystąpienia. Jak mogliśmy zaobserwować, prezenterka usiadała między innymi u boku premier Ewy Kopacz oraz specjalistów w dziedzinie metody in vitro. Kiedy w końcu zabrała głos opowiedziała o problemach z dostępem do in vitro w Polsce oraz jego finasowaniem. Dodała również, że wiele osób wstrzymuje się z decyzją, aby zawalczyć o swoje marzenia. Powodem są pieniądze. „Chciałabym podziękować pani premier Ewie Kopacz, że my, jako Fundacja MRM, mogliśmy współorganizować ten panel ekspercki. (...) Jak mówią dane WHO płodność w Polsce, i nie tylko w Polsce, dramatycznie spada. Nazywam się Małgorzata Rozenek-Majdan i mówię do państwa jako osoba, która bardzo dobrze zna emocje, frustrację i lęk biorący się z tego, czy będę mogła mieć dzieci, czy nie. Jednocześnie mówię jako szczęśliwa mama trójki synów poczętych dzięki metodzie in vitro. Jako że moi synowie mają 16, 12 i 2 lata, sama śledzę drogę leczenia niepłodności w Polsce od kilkunastu lat", opowiadała celebrytka. W swojej wypowiedzi przywołała również statystyki, które mówią o tym, że w latach 2013-2016 dzięki in vitro urodziło się aż 22 tysiące dzieci. „Jako matki i ojcowie prosimy rządzących, by wrócili do rozwiązań już sprawdzonych i takich, które wyniosły rewelacyjny wynik prokreacyjny", dodała.

ZOBACZ TEŻ: Natalia Kukulska przeżyła małżeński kryzys. Życie u boku Michała Dąbrówki nie zawsze było sielankowe…

Stanisław K. Rozenek
Stanisław K. Rozenek

Małgorzata Rozenek-Majdan o In vitro

W 2012 roku udzieliła VIVIE! wywiadu, w którym opowiedziała o metodzie i zabiegu in vitro. „Pamiętam, kiedy dotarło do mnie, że albo in vitro, albo nic. Ale wiedziałam, że się uda i że będzie syn. Mówiłam do niego »chłopczyku«, choć nie było wiadomo, czy utrzymam tę ciążę”, mówiła. „Od początku wiedziałam, że się uda i że to będzie syn. Mówiłam do niego „chłopczyku”, nim ktoś stwierdził, czy utrzymam tę ciążę. To, jak się myśli, programuje świat wokół nas. W pozytywnym myśleniu jest siła. Chociaż to była ciągła walka, należało zrobić ileś zastrzyków. Aż doszło do transferu zarodka. Na szczęście lekarze zwracają dużą uwagę, żeby odbyło się to w miłych i godnych warunkach, z piękną muzyką w tle", dodała. W tej samej rozmowie celebrytka została również zapytana o to, czy jej drugi synek też jest dzieckiem z in vitro.

„Czekaliśmy, że może coś się zdarzy. Po czterech latach zdecydowaliśmy się, żeby nie było za dużej różnicy wieku między dziećmi. Znów udało się za pierwszym podejściem. Dziś Staś ma sześć lat, a Tadzio dwa. Obie ciąże wspominam cudownie – to był dla mnie najpiękniejszy okres jako dla kobiety. Utyłam w każdej 30 kilogramów i jakoś mi to nie przeszkadzało. Macierzyństwo to jest kosmos. Najtrudniejsza w nim jest świadomość, że to będzie już do końca życia. Pamiętam, jak przyjechałam ze Stasiem do domu, wzięłam go na ręce i powiedziałam: „Synku, od teraz jesteśmy na siebie skazani. Zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy". Ale już nie wyjadę na pół roku do Afryki dokarmiać słoniątek, nie wyruszę gdzieś w październiku, bo Staś akurat wtedy ma szkołę", mówiła. Została również zapytana o wiarę oraz o to, czy jej zdaniem zapładnianie jajeczek jest etyczne. „Nie chciałabym o tym rozmawiać, żeby nie wylewać swoich frustracji albo wyjść na hipokrytkę. Moja sytuacja utrudnia mi trzeźwy osąd. Nie mam problemu z Panem Bogiem, mam problem z Kościołem. Ten temat budzi ogromne emocje i każdy ma swoje racje. (...) O liczbie zarodków decydują lekarze, podobnie jak o tym, które z nich zostaną wykorzystane. Tak stało się w naszym przypadku. Można stworzyć tyle zarodków, ile zostanie wykorzystanych. Rozumiem jednak kobiety decydujące się na ich większą liczbę, żeby zwiększyć swoją szansę", odpowiedziała.

Rafałowi Kowalskiemu dla viva.pl zwierzyła się, że miała obawy co do swojego wieku. Myślała, że nie będzie dobrze, jednak okazało się inaczej. „Bałam się, że ze względu na wiek będzie gorzej, ale jest cudownie. Mam mnóstwo energii do pracy. Świetnie śpię, dużo jem, co po mnie widać (śmiech). To szczęśliwy czas dla całej naszej rodziny, a jak jeszcze mogę popracować? Idealnie”,

„Moja droga do trzeciej ciąży była tak trudna i emocjonalnie wyczerpująca. Najtrudniejszy był moment, jak poroniłam ciążę w prawie 11. tygodniu. Była to ciąża bliźniacza”, mówiła Małgosia Rozenek-Majdan na początku 2020 roku. Jej mąż w rozmowie z Pudelkiem dodał również: „Ja to już kompletnie, już miałem taki moment w życiu, że myślałem, że to już nigdy się nie wydarzy. Powiedzieliśmy sobie z Gosią, że ten ostatni raz, to już jest naprawdę ostatni raz. (…) Nadzieja trochę w nas zgasła. Tak naprawdę to lekarze nas podtrzymywali w tym dążeniu do celu. My oczywiście robiliśmy wszystko, by móc sobie powiedzieć też szczerze, że spróbowaliśmy wszystkiego. To jest dla mnie wielkie szczęście, że się udało, ale naprawdę traciłem już nadzieję”, czytamy.

„Trudnym momentem jest powiedzenie sobie, że to jest już koniec. Takie pogodzenie się z nieuchronnością tej diagnozy”, mówiła Małgorzata Rozenek-Majdan w Dzień Dobry TVN. Mimo to nie poddawali się i... w końcu udało się. „Każdego dnia jestem wdzięczna lekarzom, że dzięki nim na świat przyszło moich dwóch wspaniałych synów z poprzedniego małżeństwa. Bycie mamą jest dla mnie najważniejsze, bo macierzyństwo i dom nadają sens naszemu życiu”, opowiadała w rozmowie z Elżbietą Pawełek dla magazynu VIVA!. Radosław Majdan zdradził: „Chciałbym szybko nauczyć się go kąpać, bo trochę się tego boję. A tak naprawdę nie mogę się już doczekać, kiedy go zobaczę. Chyba mi serce pęknie z radości”.

Życzymy małżonkom dużo radości oraz zdrowia!

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koniec „procesu dekady”. Jaki może być następny krok Amber Heard? Ekspert wyjaśnia

Stanisław K. Rozenek
Stanisław K. Rozenek
Reklama
Reklama
Reklama