„Niech się dzieje!”. Małgorzata Kożuchowska kończy 46 lat. O czym marzy, co planuje, czym zaskoczy?
- OF
1 z 9
Małgorzata Kożuchowska kończy dzisiaj 46 lat. Aktorka od lat jest na szczycie i po kolei spełniają się jej wszystkie marzenia. Niedawno opowiedziała VIVIE! o macierzyństwie i wyznała, że rola matki jest dla niej najważniejsza: "Moje życie okrzepło. Kiedy urodziłam Jasia, pomyślałam: "Uff! Najważniejsze mi się udało".
Przez lata wiele razy gościła na okładkach VIVY!, po raz pierwszy niemal 14 lat temu. To z nami dojrzewała i celebrowała ważne wydarzenia ze swojego życia. W 2003 roku na pytanie, co będzie robić za pięć lat, odparła: "Jak to co? Wyjdę za mąż". Wtedy nawet nie znała Bartka. Spełniło się pięć lat później. W 2011 roku odpowiedziała z kolei: "Będę mamą". Jaki jest jej aktualny cel?
Małgorzata Kożuchowska: Za pięć lat? Będę szczęśliwą żoną i mamą, aktywną aktorką, będę grała role, których się po mnie nie spodziewają widzowie. I będę miała dużą, szczęśliwą rodzinę. Ważna jest otwartość na to, co przynosi życie. Niech się dzieje.
Życzymy wszystkiego dobrego i przypominamy okładki z archiwum VIVY!
2 z 9
Dla kobiety, zwłaszcza aktorki, to jednak jest cezura, bo do czterdziestki mówi się, że jest pod górkę, a po – z górki...
Małgorzata Kożuchowska: To ludzie wymuszają tę cezurę. Jest w naszym świecie niezgoda na starość. A przecież im człowiek starszy, tym jego wartość, w sensie życiowej mądrości, jest większa. Byłam wychowywana w szacunku dla ludzi, którzy dobrze przeżyli życie, mają na koncie pomyłki, które też ich w jakiś sposób zbudowały, podnieśli się z upadków, wyszli z zakrętów. Może dlatego ta czterdziestka nie jest dla mnie stresem. Stresuję się raczej wtedy, kiedy jestem o to pytana (śmiech).
Polecamy: Małgorzata Kożuchowska o macierzyństwie: "To ważniejsze niż wszystkie niezagrane role".
3 z 9
Małgorzata Kożuchowska: Trudno jest czasami (na szczęście robię to rzadko) czytać w Internecie opinie na swój temat. Ostatnio przeczytałam, że po czterdziestce nie powinnam pokazywać nóg, bo w tym wieku nie wypada, że już jestem starym próchnem...
– ...i powinnaś położyć się do trumny.
Małgorzata Kożuchowska: Pewnie niektórym byłoby to na rękę (śmiech).
– Przejmujesz się?
Małgorzata Kożuchowska: Coś ty! Choć miłe to nie jest, nie mam paranoi. Widzę, że się zmieniam: tu mam większe dołki, policzki bardziej wystają, czoło marszczę.
– Czyli botoksu nie robiłaś!
Małgorzata Kożuchowska: Nie robiłam.
– I nigdy w życiu nie zrobisz?
Małgorzata Kożuchowska: Może przyjdzie kiedyś taki czas, że stanę przed lustrem i powiem: „Gośka, już musisz!” (Śmiech).
Polecamy: Mamuśka, gwiazda, skandalistka skończyła 36 lat. Anna Mucha na okładkach VIVY! Jest co wspominać!
4 z 9
– Zawsze byłaś porządna i zwyczajna?
Małgorzata Kożuchowska: Nawet miałam moment w szkole teatralnej, gdy wydawało mi się, że jestem za zwyczajna. I muszę się jakoś wykreować. Kilka lat później udzielałam Magdzie Mołek wywiadu do Canal +, do programu „Reflektor”. A tam zapytano różnych ludzi o opinię na mój temat. Jedną z nich była moja mama. Nie wiedziałam, że ją poproszono. Widzę więc mamę na monitorze, w naszym domu, w Toruniu, a ona mówi: „Małgosiu, cokolwiek się będzie działo, pamiętaj, żebyś zawsze była sobą”. Rozpłakałam się tak, że aż musieliśmy przerwać nagranie. To było tuż po premierze „Kilera”. Rozdzwoniły się telefony, były wywiady, sesje zdjęciowe, ogromna popularność. Nie byłam przygotowana, że stanie się to tak od razu po szkole. I nagle to zdanie mamy: „Najważniejsze, żebyś zawsze była sobą”. To mi dało wiarę, że nie muszę się kreować. Że siłą jest to, jaka jestem.
– I to pomaga?
Małgorzata Kożuchowska: Tak. Bo nie kłamię. Nie jestem intrygantką, nie wymyślam historii na swój temat, żeby wzbudzić zainteresowanie. To jest dla mnie obce. Wiem, że są tacy, którzy to robią i pewnie im to pomaga. Mnie by nie pomogło.
5 z 9
– Masz potrzebę ciągłego udowadniania swojej wartości?
Małgorzata Kożuchowska: Już nie. Ale miałam. Bałam się, czy sobie poradzę, miałam mnóstwo wątpliwości. Nie byłam „pistoletem”. Nigdy też nie myślałam o sobie, że jestem jak milion dolarów. Że jestem wielką pięknością. Wiedziałam, że brzydka nie jestem, ale moją największą siłą nie jest uroda, a temperament, poczucie humoru, osobowość.
– Czy można się przyjaźnić z byłym?
Małgorzata Kożuchowska: Można! Czasami się widujemy przypadkiem: „Cześć, cześć, musicie nas koniecznie odwiedzić!”. Mało mamy czasu, ja mam Bartka, pracę, on ma rodzinę, dziecko. Jest szczęśliwy. Znam jego dziewczynę. Bartek, gdy go poznał, powiedział: „Wiesz, mógłbym się z nim zaprzyjaźnić. To superfacet”. Ujął mnie tym. Myślę: Kurczę, jakie to szczęście, że nie mam u boku zazdrośnika.
6 z 9
Małgorzata Kożuchowska: Im jestem starsza, tym więcej mam z mamy. Ona potrafi tak panować nad emocjami, że nawet czasami wydaje mi się to podejrzane (śmiech).
Polecamy: Robert i Monika Gawlińscy gościli w VIVIE! i opowiadali o wielkiej miłości i niezwykłej relacji, która ich łączy - przypominamy zdjęcia i wywiad.
7 z 9
W 2013 roku Małgorzata Kożuchowska zdobyła tytuł Viva! Najpiękniejsza. Jak to skomentowała?
Małgorzata Kożuchowska: Boże, dobrze, że tak późno.
– Nie wierzyła Pani w swoją urodę?
Małgorzata Kożuchowska: Nie aż tak. Myślę, że to nie jest nagroda za urodę. Że to jakaś sympatia.
– Jako dziewczynka chciała być Pani ładna, czy wolała być mądra?
Małgorzata Kożuchowska: Jak każda dziewczynka chciałam pogodzić obie rzeczy. W domu nie gloryfikowało się urody. Oczywiście dziewczynki lubią się stroić, występować i „być ładne”, więc to mnie oczywiście nie ominęło.
Zobacz także: „Wiem, że jestem na ustach wielu”. Małgorzata Socha w bardzo ekskluzywnej sesji!
8 z 9
– Nie martwi Cię, że na horyzoncie już młodsze koleżanki?
Małgorzata Kożuchowska: Nie. Pamiętam, jak ja wchodziłam w ten zawód i pamiętam aktorki, które były starsze ode mnie. Podziwiałam je, patrzyłam, jak się zachowują w stosunku do mnie, młodej, takiej, która dopiero zaczyna. I była życzliwość, zrozumienie. Dobrze to zapamiętałam. W aktorstwie nie ma etapów łatwych, a etap debiutanta jest bardzo trudny. Na szczęście mam już go za sobą (śmiech).
– Już nie walczysz?
Małgorzata Kożuchowska: Walczę, ale już bez pazerności. Jest we mnie zgoda, że każdy ma swoją drogę. Nie znaczy, że moje ambicje się zmniejszyły, tylko mam tyle innych rzeczy, w których się spełniam, że mi to wystarczy. Mam jedno życie i nie jestem w stanie osiągnąć wszystkiego, o czym może kiedyś naiwnie marzyłam.
– Pocieszasz mnie więc, że 40-latki są mniej rozchwiane niż 30-latki!
Małgorzata Kożuchowska: (Śmiech). Pod warunkiem że się nie zestarzały, bo tak im było wygodnie. Nie odcinają już tylko kuponów i nie popadły w rutynę. Ja ciągle wiem, że najlepsze przede mną.
Polecamy: Małgorzata Socha kończy 36 lat. Mamy jej wszystkie okładki! Jak się zmieniała, co mówiła o sobie?
9 z 9
– Kiedy Pani decydowała jako kilkunastolatka o swoim aktorstwie, to miała Pani w głowie, pod powiekami, jakąś aktorkę ideał?
Małgorzata Kożuchowska: Wychowałam się w czasach, kiedy podziwiało się Audrey Hepburn, Marilyn Monroe, Liz Taylor. To były wielkie aktorzyce i rzeczywiście zachwycające, ale też były dla mnie ze świata kompletnie abstrakcyjnego i niedostępnego. To był świat, który wydawał mi się światem z bajki, a do którego marzyłam, żeby wejść. Siebie jednak oczyma wyobraźni widziałam raczej na scenie. Myślę, że byłam takim dzieckiem, które dość realnie ocenia rzeczywistość. Nie myślałam, że będę jakąś wielką diwą, bo na półkach był ocet i stałam w kolejkach po banany raz w roku.