„Niespecjalnie musimy się starać, by jedna drugą zdenerwowała”. Intrygujący wywiad sióstr Popławskich w „Urodzie Życia”
Magdalena i Aleksandra Popławskie we wspólnym wywiadzie dla „Urody życia” opowiadają Magdalenie Felis o erotykach, aktorstwie i siostrzanej miłości. Co jeszcze powiedziały w tym wyjątkowym wywiadzie?
O różnicach między siostrami
Magdalena Felis: Nie wydaje się wam, że młodsza siostra jest trochę zmuszona dorastać w kontrze do starszej, żeby się jakoś od niej oddzielić, niezależnie uformować, żeby – krótko mówiąc – nie być młodszą kopią.
Aleksandra Popławska: To u nas nie było chyba trudne, bo od początku Magda była zupełnie inna niż ja.
Magdalena Popławska: To prawda: woda i ogień, jak nasi rodzice. Więc nie musiałam się starać, żeby być niezależną osobowością. Nawet w tych kobiecych sprawach, które powinny nas łączyć. Ja byłam taka chuda zawsze. Dojrzewanie przyszło do mnie bardzo późno. Jakieś piersi czy coś – ja tego w ogóle nie rozumiałam. A Ola bardzo szybko stała się kobietą. Miała kobiece kształty, piękne piersi. Więc niby dzieliły nas tylko cztery lata, ale nie miałyśmy nigdy takiego „babskiego porozumienia”. Patrzyłam na kolejnych chłopaków, którzy do niej przychodzili i nie wiedziałam, o co chodzi. Sama bardzo późno miałam chłopaka. Właściwie na studiach dopiero.
Aleksandra Popławska: Bez przesady z tymi chłopakami, ale fakt, byłam kochliwa: poza erotykami czytałam dużo powieści o miłości, przechodziłam fascynację twórczością sióstr Bronte, Virginii Woolf i Sylvii Plath. Chyba chciałam być jak te moje bohaterki: mocno i nieszczęśliwie zakochana. Magda długo była „kumpelką”, nie zauważała, że chłopcy się w niej kochają, była w tym zabawna.
O aktorstwie
Magdalena Felis: Skoro byłyście tak różne i osobne, jak to się ostatecznie stało, że obie poszłyście tą samą aktorską drogą?
Magdalena Popławska: To nie było oczywiste. W ramach buntu wobec wyboru Oli, poszłam przecież do liceum ekonomicznego, co było kompletnym absurdem. Bo wszyscy mi mówili od dziecka, że powinnam zostać aktorką. Męczyłam się w tym liceum, bo niewiele rozumiałam, a na obronie pracy dyplomowej o jakimś zawiłym tytule, którego dziś już nie pamiętam, i tak zaczęłam w końcu mówić o teatrze i o mojej siostrze. Ale dostałam piątkę i tytuł technika ekonomisty.
Polecamy też: Historia o tym, jak w warszawskim zoo ratowano Żydów posłużyła za scenariusz hollywoodzkiego filmu
O rodzicielstwie
Magdalena Felis: A o czym rozmawiacie, kiedy spotykacie się prywatnie?
Aleksandra Popławska: Nigdy nie rozmawiamy na tematy zawodowe, nigdy nie rozmawiamy o naszych związkach… O czym my rozmawiamy? Chyba o dzieciach coraz więcej. W naszym domu w ogóle nie powadziło się szczerych kobiecych rozmów.
Magdalena Popławska: Słowa nie zamieniłyśmy!
Aleksandra Popławska: Kiedy moja córka, która dziś ma 11 lat, zaczęła dorastać, postanowiłam dla niej nauczyć się języka takich rozmów. O ciele, intymności, miłości. I dziś mogę powiedzieć, że mamy bardzo przyjacielską i szczerą relację. I zastanawiam się, jak Magda zmieni się przez swoją córkę i jak to wpłynie na nasz kontakt.
Magdalena Popławska: Rzeczywiście dziecko to jest totalna rewolucja w moim życiu. Nie umiałam sobie wyobrazić, że życie może się tak zmienić. Że to jest takie niewolnictwo – w sensie dobrym i złym. Bo ja się czuję niewolnikiem tej miłości. Ona mnie zalewa, paraliżuje. Nie umiem sobie już bez niej wyobrazić życia. I to wieczne niewyspanie i zmęczenie, której za żadne skarby nie zamienisz na wyspanie – to bardzo nas, kobiety, łączy. Zawsze wiedziałam, że kobiety są silne i zawsze wokół mnie było więcej zaradnych kobiet niż mężczyzn. Ale teraz, kiedy wiem, czym jest macierzyństwo, doceniam tę kobiecą siłę jeszcze bardziej. I jestem coraz bardziej dumna z siebie, że jestem kobietą.
Cały wywiad przeczytacie w najnowszym numerze magazynu „Uroda życia”. W kioskach od 13 stycznia.
Polecamy też: Dorota Segda w nowej „Urodzie Życia”: „Walczyliśmy z mężem o własne dzieci. Zrobiliśmy wszystko. Ale się nie udało”