Reklama

Reklama

Jest jednym z najbardziej tajemniczych polskich aktorów. Maciej Stuhr powraca na mały ekran w drugim sezonie serialu „Belfer’’, który skradł serca polskich widzów. Mimo ogromnej popularności, niechętnie mówi o swoim życiu prywatnym. Maciej Stuhr w ostatnim wywiadzie opowiedział o niezwykłej relacji z rocznym synem Tadeuszem. „Niemowlę to zagadka’’, twierdzi aktor.

Zobacz też: Barbara i Jerzy Stuhrowie po raz pierwszy razem zagrali w filmie. Co zrodziło się z tego spotkania?

Syn Macieja Stuhra

Aktor nie ukrywa, że niezwykle ciekawi go każdy etap dorastania. „Od roku jestem w zażyłości z panem Tadeuszem Stuhrem, moim synem. Słowa nam w niczym od chwili jego narodzin nie pomogły, bo zna ich mało, a mimo to nasza więź jest głęboka. Moim zdaniem ważniejsze jest spojrzenie, gest, dotyk, zapach, czułość, surowość, które się wyczuwa po zwierzęcemu, instynktownie. Czasem kładę się koło syna i po prostu na niego patrzę. Zastanawiam się: co się dzieje w jego głowie, jak to jest, że on zaczyna powoli ogarniać świat, rozumieć go? Przeczytałem kiedyś, że przez pierwsze miesiące życia dziecko myśli, że jest wszechświatem. Nie matką nawet, tylko wszechświatem wokół, czyli mną też. To niesamowite wyobrazić sobie taką perspektywę. Niemowlę to zagadka. Potem wyrasta z niego dziecko i zagadka znika’’, wyznał Maciej Stuhr w rozmowie z Jagną Kaczanowską.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Maciej Stuhr przyznał, że siedemnaście lat temu, kiedy na świat przyszła jego córka, Matylda, nie miał takiej wiedzy, jaką ma teraz. Coś żyje, coś jest martwe. Upodabnia się do dorosłych. Zgadzam się z tezą: czegokolwiek nauczysz dziecko, cokolwiek mu powiesz, odbierzesz mu możliwość samodzielnego poznania. Siedemnaście lat temu, gdy zostałem ojcem po raz pierwszy — urodziła się moja córka Matylda — jeszcze tego nie rozumiałem. Chyba więcej objaśniłem jej świat. Tadeuszowi pozwalam na eksperymenty. Niech weźmie sobie trawę do gęby i stwierdzi, że tego się nie je. Wolę, żeby tak zdobywał wiedzę i rozwiązał tajemnice życia’’.

Aktor cieszy się, że jego córka ma przed nim sekrety. „Cieszę się. Nie czuję smutku, że Matylda ma przede mną tajemnice, a ma ich coraz więcej. Kibicuję temu. Przez ostatnie lata czekałem, żeby córka zaczęła mieć swoje sprawy, trzymała pewne rzeczy w sekrecie, bo to dowód, że dziecko dojrzewa, opuszcza rodzinne gniazdo. Dla rodzica — sukces. Ale Matylda się otwarta, lubi się zwierzać, w tym się ode mnie różni. Opowiada mi na przykład, że zaciągnęła się papierosem elektronicznym. Słucham, doceniam zaufanie. Czasem zapalę żółte światełko: na to uważaj, z tym nie przesadzaj. Czerwonego staram się unikać, podobnie jak w przypadku Tadeusza’’.

Tomek Tyndyk

Bartek Wieczorek/LAF AM

Tomek Tyndyk

Przeczytaj też: O tragicznych momentach, lekarzach, poświęceniu. Jerzy Stuhr zdradził nam kulisy swej walki z rakiem

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama