Reklama

Z okazji osiemnastych urodzin córki Matyldy napisał do niej list. O polityce, o sobie, o Polsce i o życiu. W szczerej rozmowie z Beatą Nowicką opowiedział, dlaczego to zrobił, jakim ojcem jest dla Matyldy i Tadzika i czy lubi jeździć metrem. A także o zabawnych kulisach planu zdjęciowego Planetę Singli 2, jednego z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku – kontynuacja hitu, w którym zakochały się miliony widzów. Oto Maciej Stuhr w zupełnie nowej roli. Takiego go nie znaliście!

Reklama

Kiedy urodziła się Matylda miał Pan 25 lat, gdy na świecie pojawił się Tadzio – 41. To chyba dwa kompletnie inne „gatunki” ojcostwa?

Powiem pani w jakiej byłem sytuacji jak miałem 25 lat: właśnie zakończyłem działalność kabaretu „Po Żarcie”, żeby na poważnie zająć się aktorstwem, zagrałem w „Fuksie”, „Chłopaki nie płaczą”, a tuż po narodzinach Matyldy w „Przedwiośniu” Filipa Bajona swoją pierwszą poważną rolę. Zaraz potem zacząłem zdjęcia do „Poranku kojota”. No więc może sobie pani wyobrazić jaki był ze mnie ojciec. Gdzieś tam się w nocy przywlekałem do domu, zmieniłem parę pieluszek i rano z powrotem na plan.

Nadal bardzo dużo Pan pracuje.

Ale mogę sobie pozwolić, żeby zrezygnować z jednego, drugiego, trzeciego projektu, czego nie mogłem zrobić w wieku 25 lat. To był wóz albo przewóz. Albo chwycę tę szansę za nogi, albo ona gdzieś odleci. Marzyłem o kręceniu filmów całe życie, to co, miałem odmówić zagrania w Przedwiośniu? Teraz częściej jest tak, że role bardziej chcą mnie, niż ja chcę je. To jest chyba największa różnica. Dobra, mogę zagrać w tym filmie, ale mogę też nie grać. Nie kryguję się. Wiem, że nic mi się nie stanie jak nie zagram.

Nie odbieram Panu wyrzutów sumienia, ale pamiętam też, że Matylda szybko i z radością zauważyła, że ma słynnego tatę i dziadka.

Teraz tak mam z Tadkiem, jak usłyszy jakąś bajkę z płyty, pyta: „A kto to ćita? Tata? Nie, pan. Dziadzia? Nie, pan...”. Jaki pan? Bajka leci, a to nie tata, nie dziadzia… dziwne. Krótko mówiąc dzisiaj jest więcej spokoju we mnie i mam dużo więcej czasu rodzinnego.

Co mu Pan czyta wieczorami?

Koziołek Matołek jest na tapecie. Nieśmiertelny.

O co jeszcze Tadziu prosi swojego tatę?

Jeść chce. Niech pani go nie zaprasza, bo zje wszystko. Nic pani nie zostawi (śmiech).

Chyba nie przyjąłby zaproszenia. Niedawno widziałam go w Krakowie, pod opieką Pana mamy i choć starałam się go oczarować, patrzył na mnie ozięble...

Ostatnio spędził część wakacji z Leonem, swoim kuzynem o rok starszym, który miał 30 zabawek, a Tadeusz ani jednej, bo Tadeusz głównie bawi się patykami, kamieniami, ślimakami, tym, co znajdzie. Z żoną dbamy o to, żeby go nie zarzucać zabawkami, choć i tak oczywiście jest zarzucany i nie wiadomo skąd się te zabawki biorą... W każdym razie staramy się, żeby raczej kreatywnie podchodził do rzeczywistości, ale na tych wspomnianych wakacjach Leon miał 30 samochodzików i fajne maskotki, ale co Tadeusz dotknął, było po łapach, bo: „To moje, moje, moje”. No więc Tadeusz zaczął badać rzeczywistość pod względem prawa własności. Poszedłem z nim ostatnio na spacer, a on pyta: „Co to jest? Szosa. Tadzia? Nie, nie Tadzia, wszystkich.

Dzielnie to przyjął?

Z lekkim smutkiem jednak.

Cały wywiad z Maciejem Stuhrem w nowej VIVIE! już od środy, 31 października

Reklama
Bartek Wieczorek/LAF AM

Co jeszcze w nowej VIVIE! 22/2018

Lucyna Malec z córką Zosią. Już nie wypiera z głowy faktu, że jej córka jest niepełnosprawna. Jaką drogę musiała przejść, by tak się stało? Ewa Farna po raz pierwszy o małżeństwie i co jest dla niej najważniejsze - kariera czy szczęście? Józef Piłsudski wierny był tylko… ojczyźnie. Jak kochał jeden z najwybitniejszych Polaków? A także... Warszawę dwudziestolecia międzywojennego nazywano Paryżem Północy. Zapraszamy na sentymentalny spacer po miejscach, których już nie ma.

Reklama
Reklama
Reklama